Выбрать главу

Rozdział 20

I

Manekin z utłuczonym nosem jest przywiązany do krzesła. W spodniach ma granat RGD-33. Sznurek przymocowany do pierścienia zawleczki.

Pierwsza próba kończy się fiaskiem. No pasaran! – jak powiadają Hiszpanie. W przekładzie na nasze – ni chuja. Pociągając za sznurek zza węgła nie udało się wyszarpnąć zawleczki. Manekin przewrócił się razem z krzesłem.

– Panowie oficerowie, obłóżmy krzesło kamieniami! Teraz dużo lepiej! Wszyscy kryć się. Zatkać uszy.

A senora Jervezę trzeba połaskotać nożykiem: niech uczestniczy w próbie, niech ciągnie za sznurek!

II

Rudi Mazur miał nadzieję, że ujrzy atramentową plamkę między jej czarnymi oczami. Kiedy na niego wrzeszczała, stał z pokornie opuszczoną głową. Na moment umilkła, żeby zaczerpnąć tchu. Wtedy spojrzał na nią, otworzył szeroko oczy i uważnie obserwując nieistniejącego kleksa na nasadzie nosa poprosił:

– Nie drzyj się.

III

Ale huknęło! Z sufitu posypał się wielowiekowy tynk. Dobrze, że w szesnastym stuleciu piwnice francuskich posiadłości murowano naprawdę solidnie.

Rozwiał się kurz, wyjrzeli zza narożnika… Bingo! Krzesło znikło, manekin też. Na podłodze walają się jakieś szczątki, szmaty fruwają w powietrzu, jak moskiewskie śnieżynki.

Następne krzesło od razu obłożyli kamieniami, żeby poprawić stabilność. Teraz kolej na szanownego senora Juana Jerveza. Siadaj zamiast manekina. Unieruchomimy cię drutami. W spodniach granat. RGD-33. Liczysz na to, że ci tylko urwie jaja? Panowie oficerowie gwardii myślą inaczej. Na jajach się nie skończy. Rozniesie cię po kątach, jak ten manekin i żadna policja świata nie zidentyfikuje twoich szczątków. Wygodnie siedzisz? To dobrze. Niełatwo sznurkami przytroczyć granat do twojego brzuszyska. Lepiej bandażem.

A przecież mówiliśmy po dobroci: oddaj pieniądze. Ostrzegaliśmy. Ale ty po dobroci nie rozumiesz. Szkoda. Teraz oddajesz życie za ten śmierdzący szmal. I nic z ciebie nie zostanie – oprócz gówna rozchlapanego po murze.

Dobra… Zaciskamy szczypcami metalowe wąsiki, żeby zawleczka swobodnie się wysuwała, wyzwalając iglicę zapalnika… Sznurek przywiązany do pierścienia. Wszyscy za róg. Czy senor Juan Jerveza zrozumiał, co gada do siebie kniaź-łachudra? Zrozumiał. I nie słyszy, bo go ogłuszyła eksplozja: wszyscy zatykali uszy rękami, a on ciągnął za sznurek. Ale mimo to rozumie. Sprawa jest prosta. Nie oddałeś długu? No to wkładaj RGD-33 w spodnie. Żeby twoje gacie też fruwały pod sufitem, jak ptasie pierze…

Ostatnie życzenie. Na co senor Jerveza ma ochotę? Na kielicha? Proszę bardzo. Walnij sobie. Co ci tak gębę wykręciło? Nie gustujesz w rosyjskiej wódce? Trudno, chuj z tobą, innej nie mamy.

A teraz – adios, senor.

IV

Frau Bertina już nigdy więcej nie podniosła na niego głosu. I już nie wzywała do swojego gabinetu.

Nie chciał być bity linijką po palcach. Chciał się tylko dowiedzieć co następuje później, po biciu.

W końcu uciekł się do podstępu. Któregoś dnia zaczaił się w swoim pokoju. Kiedy zapadł zmrok, skrzypnęły sąsiednie drzwi. Wyjrzał. Frau Bertina prowadziła za ucho pochlipującego dryblasa. To Fryderyk.

Rudi ruszył za nimi. Odwróciła się niespodziewanie. Zderzyli się wzrokiem. Rudi przyjrzał się uważnie wyimaginowanej atramentowej plamce na jej czole i cicho szepnął:

– Mnie tu nie ma.

Fryderykowi powiedział to samo.

V

Kryć się! Zatkać uszy! Kniaź powoli napręża sznurek przywiązany do pierścienia zawleczki. Zawleczka to kawałek stalowego drutu, złożony w pół i wstawiony w otwór. Końcówki drutu rozgięte są w przeciwne strony. Kniaź ścisnął je mocno, dlatego gdy teraz ciągnie za sznurek, zawleczka łatwo się wysuwa. Końce zawleczki, przeciskając się przez dziurkę, przylgnęły do siebię. Seńor zawył.

VI

Na stole zobaczył swój własny zestaw instrumentów. Solidny niemiecki wyrób.

Kto śmiał wleźć do jego gabinetu w piwnicy? Kto się odważył podnieść rękę na największą świętość: na jego prywatną własność?!

Nagle straszna myśl przeszyła mu umysł. Przecież jego, Koleńkę, ulubieńca całej postępowej ludzkości, też mogą chcieć torturować!

Dzika myśl, więc dziki okrzyk.

Ale po chwili roześmiał się z tych niedorzecznych myśli. Cóż za bzdury! Kto by się odważył go torturować? Jego?! Jeżowa?!! Nikołaja Iwanowicza?!!! Nikt go nawet palcem nie tknie…

Spróbował poruszyć prawą ręką…

Nic z tego. Ci co go przytroczyli do krzesła znają swój fach. Ręce skrępowano pasami tak, że ledwie rusza palcami. Nogi przypięto tak, że z trudem może poruszyć palcami stóp. Szyja zaciśnięta tak, że z trudem obraca gałkami ocznymi. W prawo. W lewo. Jeżeli mucha siądzie mu na twarzy, nie będzie w stanie nic zrobić. Pierwszy raz w życiu tak wyraźnie odczuł własną bezsilność.

Tortury psychiczne są dużo gorsze od fizycznych. Żeby się już nim zajęli, żeby go wzięli w obroty… Tymczasem zostawili go samego w piwnicy o niedwuznacznym przeznaczeniu. Nie ma pojęcia, jak długo czeka. Ach, żeby już przyszli wreszcie!

Lecz nie przychodzą. Od kiedy tu tkwi? Od godziny? Dwóch?

Zamknął oczy i zaczął przeraźliwie wrzeszczeć. Woła oprawców. Chce, żeby to się już stało.

VII

Pomyśleli o wszystkim, a nie uwzględnili takiego drobiazgu.

W rezerwacie pod Compiegne znaleźli opuszczoną posiadłość. Uważnie zbadali każdy kąt. Przeczesali okolicę. Wystawili posterunki. Doszli do wniosku, że wybuch granatu w głębokiej piwnicy nie będzie słyszany na zewnątrz. A jeśli nawet, to będzie słychać tylko głuchy huk z niewiadomego źródła. Sprawdzili stan piwnicznych stropów: wytrzymają. Zgromadzili odpowiedni zapas stalowego drutu do wiązania klienta i mocnego sznurka do wyrywania zawleczek z granatów. Z manekinem nie mieli większych trudności. W Paryżu manekinów jest więcej niż ludzi. Tempo produkcji przewyższa tempo prokreacji. Potem na paryskich wysypiskach leżą wycofane z użycia obnażone manekiny męskie i damskie, jedne na drugich. Koedukacyjne hałdy odpadów przemysłowych.

Z granatami to już nie ma żadnego problemu. Dopiero co zakończyła się hiszpańska wojna domowa. Broni jest pod dostatkiem. Dla wszystkich. Nie potrzebujecie amunicji do niemieckiego kaemu MG-34? A silnika od ruskiego myśliwca 1-16? Co począć z tym całym arsenałem? Wojna przyniosła komunistom kompletny blamaż. Podjęta przez towarzysza Stalina próba zapalenia w Hiszpanii lontu europejskiej rewolucji upadła wiosną 1939 roku. Wbrew głoszonemu przez komunistów hasłu No pasaran! – niby, że nie przejdą – właśnie przeszli. Każdy, kto choć trochę kojarzy fakty, nie ma wątpliwości, że jeszcze w tym samym 1939 roku towarzysz Stalin podejmie próbę podpalenia Europy z innego końca. Ale mało kto naprawdę kojarzy…

Teraz nie ma na to czasu. Teraz trzeba robić interesy. To co, reflektujecie na naboje? Nie, naboje mamy. Potrzebujemy granatów. Nie ma sprawy. Mamy pod dostatkiem. Do wyboru, do koloru. Stanęło na radzieckich RGD-33. Niezbyt urodziwy, ale funkcjonuje niezawodnie. I urywa jaja razem z głową.

A zatem, wzięto wszystko pod uwagę. Zapomniano tylko o zapasowych gaciach dla senora.

Kiedy sznurek się naprężył, kiedy pociągając za pierścień wyrwał zawleczkę, seńor dosłownie oszalał. Ryczy, wyje przebierając związanymi nogami, wyłamując unieruchomione ręce, wyrywając się ze sznurów jak, nie przymierzając, łabędź ku niebu. Przeraźliwy wrzask i potężny fetor. Za późno: zawleczka leży na ziemi, a grot iglicy, pchany siłą sprężyny, uderza w spłonkę zapalającą. Teraz opóźniacz. Do wybuchu cztery i pół sekundy. Może ciut dłużej, zależy od precyzji pracowników fabryki latarek, w której wytwarzane są granaty RGD-33. Senor miał szczęście: opóźnienie wyniosło trzydzieści sekund. Przez te pół minuty darł się tak, że uszkodził sobie nerwy słuchowe, a oczy nabiegły mu krwią, bo od krzyku popękały jakieś żyłki. Gęba purpurowa, jak zachód słońca nad oceanem.