Nasz los jest w naszych rękach. Każde z nas ma w życiu taki moment, kiedy musi dokonać wyboru. Od tego wyboru zależy całe późniejsze życie, może nawet coś więcej.
Tuż nad sobą widzi wypolerowany but ochroniarza, bacznie strzegącego dostępu do „Son Vida”. Jest gotów puścić serię w każdy krzak, który się poruszy.
Pod nogami ma rozpalone szare skały, oplecione kolczastymi pnączami, a na samym dole – rozjuszonych strażników i wściekłe psy. Węszą z nosami przy ziemi, marzą, by ją rozszarpać.
Ma przed sobą wybór rozległy jak Morze Śródziemne.
Przede wszystkim, może zsunąć się w dół. Tylko żal, że ochrona ma krwiożercze plany, a na smyczach poszczekują rottweilery, a nie owczarki niemieckie.
Może przycupnąć na skale i doczekać zmroku. Ale okoliczności nie są sprzyjające. W krótkim odstępie czasu nastąpiły dwa wydarzenia: na górze, na hotelowym tarasie – śmierć w niewyjaśnionych okolicznościach. W dolinie, po raz pierwszy od wielu miesięcy – naruszenie obszaru. Winowajca nadal pozostaje na wolności. Te dwa wydarzenia nieuchronnie zostaną skojarzone. Wtedy zwalą się tłumy policjantów. Będą przeczesywać okolicę.
No a poza tym, nie utrzyma się już długo. Stoi na występie skalnym, stopy nie mieszczą się na wąskiej półeczce. Opuszkami palców trzyma się skalnej szczeliny.
A zatem wariant trzeci: zwyczajnie, po robotniczo-chłopsku podciągnąć się na rękach i wylądować wprost na tarasie, w tłoku, ścisku i panice, pośród ogólnego zamętu, histerycznych krzyków i bezsensownego rwetesu. Dobre posunięcie, tyle że można dostać serię z automatu, zanim nerwowy wartownik zainteresuje się twoimi personaliami.
Poza tym, nawet jeśli nie załapie dziesięciu kulek, to i tak obecność obszarpanej Nasti w pobliżu dublerki z urwaną głową może zostać mylnie zinterpretowana.
Nie, do góry nie można.
No więc, Feniks, wybieraj: w dół nie można, do góry nie można, na miejscu zostać też nie można.
Raptem słabość odeszła. Wystarczy wierzyć w siebie. Los daje dokładnie tyle, ile się od niego wymaga.
Nastia poczuła, że jest naprawdę Feniksem: wytwornym, zuchwałym, nieposkromionym, wolnym.
W życiu każde z nas musi dokonywać wyboru: piramida dupczenia, wiadomo…
A zatem, w dół, czy w górę?
W górę! Tylko w górę! Na spotkanie niebezpieczeństwa. Pod lufę automatu! Przecież jest uczennicą czarodzieja i genialnego poskromiciela czarodziejów.
Wybiła godzina. W górę!
A potem?
Dlaczego nie miałaby zostać prawdziwą monarchinią? Władczynią milionów. Tajną lub jawną. Lepiej – tajną.
To takie proste. Jak wszystko w życiu.
Wystarczy uwierzyć w siebie.
Wystarczy chcieć.
Spod jej buta wysunął się kamyk i poturlał w dół, pociągając za sobą inne kamienie. Ochroniarz nad jej głową dziko wrzasnął zarepetował broń…
Wiktor Suworow