Oleg Diwow
Wybrakówka
Przełożył Andrzej Sawicki
Tyt. oryg. Wybrakowka
NIEZBĘDNE WYJAŚNIENIA
Sama praca nad „Wybrakówką” zajęła mi łącznie około czterech miesięcy. Ale szlifowanie koncepcji, włączając w to eksperymentowanie na wybranych grupach, trwała od dawna. Nad „Wybrakówką” pracowałem w istocie przez pięć lat. Tak ciężko nie mozoliłem się dotąd nad żadną książką.
Wiele z tego, co przeczytacie, wzięte zostało prosto z życia. Jeszcze więcej materiału obserwacyjnego trzeba było – niestety – złożyć do archiwum, żeby nie obciążać tekstu niepotrzebnymi szczegółami.
Liczne osoby, z jakimi zetkniecie się na kartach tej książki, wcale nie zostały wymyślone. Niektóre powstały w wyobraźni innych autorów. Liczne sytuacje też nie zrodziły się w mojej wyobraźni. Niektóre z nich podpatrzyłem nie ja sam, ale opowiedzieli mi o nich ludzie zasługujący na zaufanie i kompetentni w swoich dziedzinach. Dlatego chciałbym przeprowadzić wyraźne rozgraniczenie pomiędzy fantastyką i rzeczywistością, wyjaśniając, skąd się co wzięło.
Mam nadzieję, że ten zestaw praw autorskich wyda się czytelnikowi zabawny.
· Obraz miczmana Charitonowa © Aleksander Gromow.
· Imię, nazwisko, powierzchowność, mimika i automobil „Porsche 944” stażysty pełnomocnika Aleksieja Waluszka © Alęksiej Waluszek.
· Niektóre odzywki Pe Gusiewa © Pe Kraminow.
· Niektóre odzywki profesora Krumowa © Mirza Krumow.
· Przypadek posterunkowego Muraszkina © prywatny ochroniarz, były milicjant, znany także jako Ataman Zezowaty.
· Historia domu na bulwarze Gogolewskim © rozjuszeni lokatorzy, w tym autor.
· Przypadek z bezdomnym psem w metro © świadek, który wolał pozostać anonimowy.
· Wszystkie odzywki Azera w salonie wideo © Azer w salonie wideo.
· Informacja o zwyczajach na obszarze Centralnego Szpitala Klinicznego © grupa ludzi dobrej woli.
· Wywieszka „Praworządne bractwo świętego męczennika Epidifora. Skład hurtowy” © hurtowy skład bractwa innego męczennika.
· Rozmowa ubogich na umyśle staruszek i reakcja chorego Pieti © anonimowy psychoterapeuta.
· Incydent z wariatem na ruchomych schodach © anonimowa poszkodowana.
· Epigrafy rozdziałów © „Dookoła świata” nr 12/1991, A. Słuczewski „Orle gniazdo wołoskiego księcia”.
Jeden z trudniejszych dla mnie rozdziałów napisała Olga Diwowa, kobieta o rzadkiej urodzie i wybitnym intelekcie. Nie jest to nasz pierwszy wspólny projekt. W przypadku „Wybrakówki” moja żona nie była już tylko zaproszonym specjalistą, a redaktorem prowadzącym. Dziękuję, Oleńko.
Koncepcja „Wybrakówki” zrodziła się w głowie autora w 1994 roku w wyniku długich rozmów z ludźmi już niemłodymi, albo nieukrywającymi swojej starości.
Poświęcam tę książkę wszystkim rosyjskim staruszkom, którzy się zagubili w wichrach „epoki przemian” i mozolnie szukają wyjścia.
Oleg Diwow, marzec 1999 rok.
OD WYDAWCY
Moskwa, sierpień 2099
Od dnia, w którym ukazało się pierwsze wydanie tej książki upłynął bez mała wiek. W pamięci narodu wiele się zatarło i nie ma komu postawić pytań (albo – co trudniejsze, a potrzebniejsze – zarzutów). Tymczasem sprawą zajęli się historycy i archiwiści. Dzięki ich staraniom odszukano i opracowano niemało obiektywnych informacji. Emocjonalne subiektywne oceny, którymi kiedyś karmiono społeczeństwo, mocno się zatarły. Dlatego OMEKS [1] uznał za konieczne w miarę możności dokładnie skomentować publikowany aktualnie tekst. Znaleźliśmy chyba najbardziej dogodny dla czytelnika wariant. Uznaliśmy za rozsądne zrezygnować z większości narzucających się odnośników, zostawiwszy tylko najbardziej niezbędne, i realizować „pakietową” metodę podawania materiałów źródłowych, podczas gdy cała książka jest opatrzona rozwiniętym wstępem.
Komentarze, które na zlecenie OMEKS-u napisali czołowi naukowcy, potrzebne są po części i dlatego, że „Wybrakówka” wcale nie pretenduje do statusu „encyklopedii życia w Związku Słowiańskim”. Niektóre opisane w książce realia, zupełnie zrozumiałe z kontekstu dla współczesnego pierwszemu wydaniu czytelnika, mogą się wam wydać dziwne, albo po prostu niemożliwe czy nieprawdopodobne. Wybór metody korzystania z bloku źródłowego: przeczytanie książki „od deski do deski”, a dopiero potem wnikanie w szczegóły, czy systematyczne odrywanie się od tekstu literackiego i zaglądanie do odpowiednich rozdziałów zamieszczonych na końcu tomu, zostawiamy czytelnikowi.
Wydawca nie może sobie jednak odmówić przyjemności zacytowania w całości oryginalnej przedmowy Bolszakowa do pierwszego moskiewskiego wydania „Wybrakówki” z 2015 roku. Patrząc z dzisiejszego punktu widzenia esej „Oprawcy i szeryfowie” wygląda na utwór skrajny i kompletnie pozbawiony politycznej poprawności. Ale, wedle naszego skromnego rozeznania, właśnie on powinien właściwie naświetlić powieść. Podkreślić jej wartości i niedostatki, wynikające wprost z konkretnej sytuacji społeczno-politycznej, która zrodziła tak niejednoznaczną książkę. Nie od rzeczy będzie przypomnienie w tym miejscu, że punkt widzenia znanego dziennikarza i obrońcy praw człowieka, od dawna już nieżyjącego, był dla owych czasów niemal typowy. W owym czasie Agencja Socjalnego Bezpieczeństwa dopiero niedawno odeszła w niebyt. Rany krwawiły i popioły wciąż jeszcze gromadziły się na sercach. Nie da się wykluczyć, że do jednego szeregu z wyrazicielami opinii „Oprawców i szeryfów” wepchnęło Bolszakowa silne poczucie społecznego obowiązku i chęć wzięcia aktywnego udziału w życiu kraju. Spróbujcie postawić się na miejscu piszącego recenzję książki, której autor – być może – trzymał kiedyś recenzenta na muszce, częstując go jednocześnie cynicznymi uwagami!
Być może nic takiego w rzeczywistości nie miało miejsca. Większość czytelników pierwszego wydania interpretowała sytuację właśnie tak, bezpośrednio przypisując recenzentowi osobowość jednego z drugorzędnych bohaterów książki. Dlatego przed osiemdziesięciu pięciu laty „Wybrakówka” z przedmową Bolszakowa stała się wydarzeniem literackim sezonu. Miejmy nadzieję, że zastosowany wtedy sposób prezentacji utworu i teraz pozwoli czytelnikowi na pełniejsze docenienie wszystkich zalet i uroków oddawanej w jego ręce książki.
Oczywiście anonimowy brakarz, który Bolszakowa podejrzewał w autorze książki, był dla niego osobistym nieprzyjacielem i prawdziwym wrogiem narodu. I jeżeli abstrahować od niezbyt trafionych (a z dzisiejszego punktu widzenia zupełnie zbędnych) epitetów kierowanych pod najróżniejsze adresy, których Bolszakowowi nie udało się zresztą ukryć pod pseudonaukową terminologią, zrozumiecie, jak straszną nienawiścią kierował się ten niewątpliwie wybitny człowiek.