Выбрать главу

Tak jak sie spodziewałam, biblioteka była równie opuszczona jak i cała szkoła. Nie musiałam martwić się o to, że podczas moich nietypowych poszukiwań ktoś mi przeszkodzi, tak jak to bywa w normalnej szkole. Wampiry ze swoimi fizycznymi i parapsychologicznymi mocami nie musiały za nami chodzić aby sprawdzać czy zachowujemy się adekwatnie. Właściwie, zastanawiam się co by zrobili adeptowi jeżeli zachował by się nieodpowiedzialnie i durnie jak zwykły nastolatek. Damien mówi, że wyrzucają takiego łotra i to w każdej epoce, przez różne okresy czasu. Wyrzucenie adepta z domu nocy oznacza jedno: Jego poważne rozchorowanie, topienie sie w jego własnych płynach fizjologicznych, rozpadanie jego tkanek,zawsze kończy się jednym: Śmiercią.

Ogólnie rzecz biorąc to lepiej nie podpaść wampirowi. Ja, oczywiście uczyniłam sobie wroga z najpotężniejszej kapłanki w naszej szkole. Czasami bycie mną było fajne na przykład gdy Erik czule mnie całował albo gdy spędzałam czas ze swoimi przyjaciółmi – ale przeważnie bycie mną było kupą stresu i niepokoju egzystencjalnego.

Przeszukałam pachnące stęchlizną stare książki w metafizycznym dziale biblioteki (jak sobie pewnie wyobrażasz, w tej szczególnej bibliotece to był duży dział). Strasznie długo się to ciągnęło, gdyż dzisiaj postanowiłam nie używać przeglądarki internetowej. Ostatnią rzeczą którą teraz chciałam, byłoby pozostawienie szlaku:"Zoey Redbird poszukuje informacji o zmarłych adeptach które tak naprawdę nie umarły a stały się krwiożerczymi potworami przez dobrą kapłankę która tak naprawdę jest zła i ma jakiś idiotyczny plan. Nie, zdecydowanie to nie był dobry plan.

Gniłam w bibliotece od ponad godziny, strasznie irytowało mnie moje ślimacze tempo, tak bardzo chciałabym poprosić Damiena o pomoc. Damien to nie tylko mądry dzieciak ale i szybki lektor, potrafi również wszystko szybko znaleźć. Trzymałam kurczowo książkę do rytuałów uzdrawiania ciała, i próbowałam dosięgnąć skórzanej, zarówno starej jak i brudnej książki zatytułowanej: Zwalczanie zła czarami i obrzędami z rytuałami i zaklęciami. Nagle dostrzegłam silną męską dłoń,która ściągnęła książkę z nad mojej głowy. Odwróciłam sie i zauważyłam stojącego nademną Lorena Blacka.

– Zwalczanie zła, no, no. Ciekawy wybór materiału.

Jego bliskość nie sprzyjała moim nerwom. -Znasz mnie,(tak naprawdę wcale tak nie było) lubię być przygotowana.

Jego czoło pokryło się zmarszczkami w zamieszaniu.-Spodziewasz się ataku zła?"

"Nie!" powiedziałam w taki sposób, że wyszło to bardzo niewiarygodnie. Więc uśmiechnęłam się, starając się o gejowski, beztroski ton, (aaah, eeeh), ale był pewna, że wyszłam na totalną idiotkę.

– Chodzi o to, że parę miesięcy temu nikt nie spodziewał się tego, że Afrodyta straci kontrolę nad tymi krwiożerczymi potworami,więc pomyślałam sobie że warto sie zawsze zabezpieczać niż później wpaść. O Boże jestem kompletnym durniem, co ja wygaduje?

– No to ma sens. Wiec niema nic specyficznego w tym co tutaj przygotowujesz?

Zdziwiły mnie jego pełne ciekawości oczy. -Nie, po prostu chce wypaść jak najlepiej jako przewodnicząca Cór Ciemności, to wszystko.

Rzucił okiem na rytuały które trzymałam w ręce. -Wiesz,że te rytuały przeznaczone są tylko dla dorosłych wampirów? Kiedy adepci chorują, stoi za tym tylko jeden powód: Ich ciała odrzuciły przemianę i umierają poczym dodał łagodniejszych głosem:-Chyba nie czujesz się źle?

– O rety, nie! Powiedziałem pośpiesznie. -Mam się dobrze. chodzi o to… – zawahałam się, kaszlnęłam dla usprawiedliwienia. Z nagłym natchnieniem przyszła mi pewna wymówka: – W zasadzie ciężko sie przyznać, ale pomyślałam, że lepiej się trochę dokształcę jeżeli kiedyś mam zostać starsza kapłanką.

Loren uśmiechnął się -Dlaczego ciężko się przyznać? Nie wyobrażam sobie ciebie jako jedną z tych głupich kobiet, które myślą, że bycie oczytanym i wykształconym przynosi wstyd.

Czułam,że moje policzki stają się gorące, nazwał mnie "kobietą" byłoby lepiej jakby nazwał mnie adeptką bądź dzieciakiem. On zawsze sprawia,że czuje się taka kobieca.-O, nie, nie o to mi chodziło. To wprawia w zakłopotanie ponieważ brzmi to tak jakoś zarozumiale przypuszczać, że kiedyś w rzeczywistości będę starszą kapłanką.

– Myślę, że przypuszczanie jest to po prostu dobrym i zdrowym rozsądkiem i słuszną wiarą w siebie. Jego uśmiech podgrzał mnie nieziemsko,przysięgam, że czułam jego gorąco na swojej skórze. -Zawsze czułem pociąg do pewnych siebie kobiet.

Boże,sprawił,że ugięły się pode mną kolana.

– Nie masz pojęcia jaka jesteś wyjątkowa, prawda Zoey? Jesteś jedyną w swoim rodzaju, nie jesteś taka jak inni adepci, jesteś boginią wśród tych, którzy myślą o siebie półbogowie. – Gdy jego ręka popieściła bok mojej twarzy, gładząc po tatuażach, które oprawiły moje oczy, pomyślałam, że wtopię się do regałów.

Dobija mnie: rzekomo tak promienna pani

Mego serca jest mroczna niby dno otchłani.

– Skąd to jest? – jego dotknięcie sprawiło mrowienie mojego ciała i to, że zakręciło mi się w głowie ale mi udało się rozpoznać głęboką intonację, której jego zdumiewający głos nabrał gdy wygłaszał poezję

– Szekspir – wyszeptał, jego kciuk śledził kształt tatuażu, który ozdabiał moją kość policzkową. -to jest na podstawie jednego z sonetów, które napisał do Ciemnej Pani, która była jego prawdziwą miłością. Wiemy, oczywiście, że był wampirem który wiedział, że prawdziwą miłością jego życia była panna, która została naznaczona i która umrze jako adept bez zakończenia przemiany.

– Myślałam, że zabroniony jest związek między dorosłym wampirem a adeptem.- Byliśmy tak blisko siebie, że wystarczył mój cichy szept aby mnie usłyszał.

– Nie powinniśmy. To jest bardzo niestosowne. Ale czasami zdarza się atrakcyjność, która zdarza się między dwoma ludźmi to wykrusza granice wampira z adeptem, jak również wiek i dobre wychowanie. Wierzysz w ten rodzaj atrakcyjności, Zoey?

Mówił o nas! Wpatrywaliśmy sobie w oczy, i poczułam, że się w nim zadurzam. Jego tatuaże były śmiałymi wzorami zawiłych rozcinających linii, które sprawiały wrażenie błyskawicznych zasuw, doskonale idzie to w parze z jego ciemnymi włosami i oczami. Był tak chorobliwie przystojny zarazem znacznie starszy sprawił, że czułam się w tym samym czasie niewiarygodnie atrakcyjna dla niego, przy nim coś czego tej pory nie doświadczyłam tak łatwo i szybkim tempie we mnie wzrastało, to było poza moją kontrolą. Ale ta atrakcyjność istnieje, a gdyby miał rację, to z pewnością wykruszyłoby granice Wampir-Adept. To było tak mocne, że nawet Erik zauważył jak Loren na mnie patrzył.

Erik… Wina przeprała mnie. Umarłby gdyby mógł zobaczyć co nadawało między Loren a mną. Skąpa mała myśl wiła się przez mój umysł, Erik mnie nie widzi, wzięłam głęboki, chybotliwy oddech i powiedziałam -Tak. Wierzę w ten rodzaj atrakcyjności. A ty?

– Teraz tak. Jego uśmiech był godny ubolewania to sprawiło, że on nagle wyglądał tak młodziutko i był taki przystojny zarazem wrażliwy, moje obwinianie się Erikiem ustało. Chciałam tylko wziąć Lorena w swoje ramiona i powiedzieć mu, że wszystko by się ułożyło. Byłam w trakcie wchodzenia na nerw odpowiedzialny za ruch aby się do niego zbliżyć. Jego następne słowa zaskoczyły mnie tak bardzo że zapomniałem o jego uśmiechu słodkiego małego chłopca. -Wróciłem wczoraj ponieważ wiedziałem, że są twoje urodziny.