Erin.
– Nie mogę uwierzyć, że to prawda. – powiedział Damien.
– Uwierz w to – powiedziałam, stojąc plecami do reszty kręgu, ciągle wpatrując się w Afrodytę. Zanim moi przyjaciele mogli jeszcze bardziej ześwirować dodałam: – Spójrzcie na krąg. – nie musiałam na niego patrzeć. Wiedziałam co zobaczę, a ich sapnięcia potwierdziły, że miałam rację. Jednak odwróciłam się powoli, na nowo przestraszona pięknem pasma światła pochodzącego od bogini wiążącego razem ich czwórkę. – Ona mówi prawdę. Nyks ją tu przysłała. Afrodyta posiada połączenie z ziemią.
Zszokowani, milczący, moi przyjaciele po prostu patrzyli, gdy kierowałam się do środka kręgu i podnosiłam moją fioletowa świecę.
– Duch jest tym, co czyni nas wyjątkowym, co daje nam odwagę i siłę, i jest tym co przetrwa gdy nie będzie już naszych ciał. Przybądź do mnie, duchu! – Byłam zanurzona we wszystkich czterech żywiołach gdy wpłyną we mnie duch, wypełniając mnie spokojem i radością. Szłam dookoła kręgu, napotykając zaskoczone, urażone spojrzenia moich przyjaciół, próbując pomóc im zrozumieć coś czego sama nie pojmowałam, ale tym co mogłam poczuć była, w rzeczy samej, wola Nyks.
– Nie twierdzę, że rozumiem Nyks. Drogi bogini są tajemnicze i czasami prosi nas o naprawdę trudne rzeczy. To jedna z tych trudnych rzeczy. Polubcie to lub nie, Nyks uczyniła jasnym, że Afrodyta powinna zająć miejsce Stevie Rae w naszym kręgu. – spojrzałam na Afrodytę. – Nie sądzę, żeby ona się na to cieszyła.
– Niedopowiedzenie – wymamrotała Afrodyta.
Kontynuowałam.
– Ale mamy wybór. Nyks nas nie zmusza. Musimy się zgodzić przyjąć Afrodytę, albo… – zawahałam się, nie wiedząc jak dokończyć. Próbowaliśmy zamknąć krąg z kimś innym, a Erik nie był w stanie reprezentować ziemi. Może bogini nie chciała, żeby to właśnie Erik stał w kręgu, ale trudno było mi w to uwierzyć. Nie dlatego, że Erik był dobrym chłopcem i członkiem nasze Rady, ale przeczucie mówiło mi, że problemem nie było to, że Nyks nie chciała Erika. Problemem było to, że Nyx chciała Afrodyty.
Westchnęłam i brnęłam dalej.
– Albo możemy zacząć wypróbowywać grono innych dzieciaków i zobaczyć czy któryś z nich jest w stanie manifestować ziemię. – spojrzałam na zewnątrz kręgu i napotkałam zacienione oczy Erika. – Ale nie sądzę, że to kwestia Erika. – Uśmiechnął się do mnie, ale to było tylko wykrzywienie ust; uśmiech nie objął jego oczu czy dotknął twarz.
– Myślę, że musimy zrobić to czego chce od nas Nyks. Nawet jeśli nam się to nie podoba, – powiedziała Damien.
– Shaunee? – odwróciłam się do niej. – Jaki jest twój głos?
Shaunee i Erin wymieniły spojrzenia i przysięgam, jakkolwiek dziwne to brzmi, mogłam prawie zobaczyć słowa przepływające w powietrzu pomiędzy nimi.
– Pozwolimy wiedźmie dołączyć do kręgu – powiedziała Shaunee.
– Ale tylko dlatego, że chce tego Nyks – powiedziała Erin.
– Taaa, ale chcemy zaznaczyć, że totalnie nie rozumiemy o co chodzi Nyks – dodała Shaunee, podczas gdy Erin kiwała potwierdzająco.
– Czy one zamierzają nazywać mnie wiedźmą? – powiedziała Afrodyta.
– Oddychasz? – spytała Shaunee.
– Więc jeśli oddychasz to nadal jesteś wiedźmą – powiedziała Erin.
– Więc tak cię nazywamy – dokończyła Shaunee.
– Nie – powiedziałam stanowczo. Bliźniaczki skierowały ich spojrzenia na mnie. – Nie musicie jej lubić. Nie musicie nawet lubić tego, że Nyks ją tu chce. Ale jeśli zaakceptujemy Afrodytę, wtedy ją naprawdę zaakceptujemy. Co znaczy, że przezwiska muszą się skończyć. – Bliźniaczki nabrały powietrza, w oczywisty sposób przygotowując się do spierania się ze mną, więc pospiesznie dodałam – Spójrzcie w siebie, szczególnie teraz, gdy manifestujecie swoje żywioły. Co mówią wam wasze sumienia? – wstrzymałam oddech i czekałam.
Bliźniaczki przerwały.
– Taaa, dobrze – powiedziała nieszczęśliwie Erin.
– Widzimy twój punkt widzenia. Po prostu go nie lubimy – powiedziała Shaunee.
– A co z nią? Więc przestaniemy nazywać ją wiedźmą i tym podobne, ale ona nadal będzie się tak zachowywać? – powiedziała Erin.
– Teraz Erin ma rację – powiedział Damien.
Spojrzałam na Afrodytę. Wyglądała na znudzoną, ale mogłam dostrzec, że brała hausty powietrza, jakby nie miała dość zapachu łąki, który ziemia manifestowała wokoło niej. Co jakiś czas zauważałam, że przesuwa palcami naokoło siebie, jakby pozwalała im muskać wysoką, aromatyczną trawę. To jasne, że nie była tak nieporuszona tym co się właśnie stało, za jaką chciała uchodzić.
– Afrodyta zamierza zrobić to samo, co wy dwie właśnie zrobiłyście. Poszuka swojego sumienia i zrobi właściwą rzecz.
Afrodyta rozejrzała się kpiąco dookoła jakby szukała czegoś ukrytego pośród nocy. Potem wzruszyła ramionami.
– Ups. Wygląda na to, że nie mam sumienia.
– Skończ to! – powiedziałam ostro, a energia którą przywołałam z kręgiem przeskoczyła pomiędzy Afrodyta a mną, wijąc się niebezpiecznie wokół jej ciała. Moc wzmocniła mój głos, sprawiając, że niebieskie oczy Afrodyty zwęziły się z zaskoczenia i strachu. – Nie tu. Nie w tym kręgu. Nie będziesz kłamać i udawać. Decyduj teraz. Ty również masz wybór. Wiem, że już wcześniej ignorowałaś Nyks. Możesz znów wybrać zignorowanie jej. Ale jeśli zdecydujesz się zostać i wypełnić wolę bogini, nie będziesz tego robić z kłamstwami i nienawiścią.
Myślałam, że złamie krąg i odejdzie. Prawie chciałam żeby to zrobiła. Byłoby łatwiej nie mieć nikogo reprezentującego ziemię. Mogłam po prostu sama zapalić zieloną świecę i postawić ją na ziemi. Nieważne. Ale Afrodyta mnie zaskoczyła, a to mogło być tylko pierwsze z wielu zaskoczeń, które Nyks zachowała dla mnie.
– Dobrze. Zostanę.
– Dobrze, – powiedziałam. Rozejrzałam się po przyjaciołach. – Dobrze?
– Taaa, dobrze – wygmerali.
– Świetnie. Więc mamy nasz krąg. – powiedziałam.
Zanim cokolwiek groteskowego mogło się jeszcze zdarzyć, przeszłam wokół kręgu przeciwnie do ruchu wskazówek zegara, nakazując odejść każdemu żywiołowi. Srebrne pasma mocy znikły, pozostawiając za sobą ciepłą bryzę o zapachu oceanu i dzikich kwiatów. Nikt nic nie powiedział i niezręczna cisza narastała, aż zaczęłam czuć przykrość ze względu na Afrodytę. Oczywiście, ona otworzyła swoje usta i, jak zwykle, zniszczyła jakiekolwiek współczucie, które ktoś mógł poczuć w stosunku do niej.
– Nie martwcie się. Odchodzę, więc możecie wrócić do swojego spotkania z Dungeons and
Dragons czy czego tam – zadrwiła Afrodyta.
– Hej, nie gramy w Dungeons and Dragons! – powiedział Jack.
– Chodźcie, mamy czas by pójść do IHOPu po coś do jedzenia zanim zacznie się film – powiedział Damien, i cała grupa całkowicie zignorowała Afrodytę, gdy odchodząc rozmawiali między sobą jak fajni są Spartanie i jak tym razem podczas oglądania 300 zamierzają wyśledzić ilu wampirzych aktorów w nim gra.
Odeszli kilkanaście stóp zanim Erik zorientował się, że nie szłam z nimi.
– Zoey? – zawołał. Cała grupa się zatrzymała i spojrzała na mnie, całkowicie zdziwieni widząc mnie i Afrodytę nadal stojące w rozwiązanym kręgu. – Idziesz? – jego głos był ostrożnie neutralny, ale mogłam zobaczyć jak zaciska szczęki w mieszaninie tego co mogło być rozdrażnieniem lub zmartwieniem.
– Idźcie. Zobaczymy się na filmie. Muszę porozmawiać z Afrodytą.
Oczekiwałam, że Afrodyta rzuci jakiś mądraliński komentarz, ale nie zrobiła tego. Spojrzałam na nią i zobaczyłam, że wpatrywała się w ciemność i nie zwracała uwagi na moich przyjaciół i mnie.