– Pokuta – zdołała wykrztusić Afrodyta.
– Co? – zdziwiła się Stevie Rae.
Afrodyta spojrzała na nią jej głos był ciężki ale zdecydowanie oddychała już normalniej.
– Co się stało? Czy to za duże słowo dla ciebie? P-O-K-U-T-A.- Przeliterowała. – Mam na myśli, że muszę naprawić to co zrobiłam, a dużo zrobiłam. Więc muszę zrobić to czego nie robiłam wcześniej, aby być bliżej Nyks. Usunęła grymas bólu ze swojej twarzy. – Nie, nie lubię cię przez to bardziej i wciąż pachniesz źle, a twoje ubrania są beznadziejne”
– Afrodyta odpowiedziała na twoje pytanie – powiedziałam Stevie Rae. – Mogła by być przy tym milsza, ale ty próbowałaś skręcić jej kark. Teraz przeproś ją za to – patrzyłam na Stevie Rae i cicho wezwałam energie ducha do mnie. Widziałam, że Stevie Rae drgnęła i patrzyła gdzieś daleko.
– Sorki – wymamrotała.
– Nie słyszę jej – powiedziała Afrodyta
– Nie mam pojęcia dlaczego zachowujecie się jak dzieci! – fuknęłam,. – Stevie Rae przeproś ją normalnie.
– Przepraszam – wycedziła Stevie Rae marszcząc brwi na Afrodytę.
– Dobrze spójrz – powiedziałam. – Musimy zawiesić broń między nami trzema. Nie mogę się bać że jeśli obrócę głowę wy będziecie chciały się pozabijać.
– Ona nie może mnie zabić – zauważyła Stevie Rae, paskudnie wywijając wargę.
– Ponieważ już nie żyjesz czy że nie chce podchodzić wystarczająco blisko pod ciebie by skopać twój śmierdzący tyłek? – Zapytała Afrodyta swoim słodkim głosikiem.
– To jest dokładnie to o czym mówię! – krzyknęłam. – Przestańcie! Jeśli my nie możemy się dogadać jak mamy przeciw wstawić się Neferet i jak mamy naprawić to co stało się Stevie Rae?
– Mamy przeciwstawić się Neferet?- powiedziała Afrodtya.
– Dlaczego mamy się jej przeciwstawiać? – Zapytała Stevie Rae.
– Bo stoi po stronie zła, do kurwy nedzy! – wykrzyczałam.
– Powiedziałaś „kurwa” – stwierdziła Stevie Rae.
– Tak, i nie zostałaś uderzona piorunem, nie stopniałaś i cholera wie co jeszcze.- Powiedziała zadowolona Afrodyta.
– To nawet nie wygląda dobrze kiedy wychodzi z twoich ust, Z – powiedziała Stevie Rae.
Nie mogłam powstrzymać się od uśmiechu do Stevie Rae. Nagle poczułam ogromny przypływ nadziei. Ciągle tu była musiałam coś wymyśleć żeby być z nią ciągle w kontakcie.
– To jest to!” – wstałam z podniecenia. – Myślę, że miałaś rację, kiedy mówiłaś że straciłaś duszę, Stevie Rae. Lub przynajmniej części brakuje.
– Mówisz, jakbys uważała, że to coś dobrego. Nie kukam – zauważyła Afrodyta.
– Nie cierpię się z nią zgadzać, ale tak, czemu moja zaginiona dusza jest dobrą rzeczą? – powiedziała Stevie Rae.
– Bo właśnie tak cię naprawimy! – Oni po prostu patrzyli na mnie z dziwnymi minami. Przekręciłam oczami. „Musimy dowiedzieć się co zrobić alby połączyć twoją duszę z powrotem w całość. Chociaż może nie być dokładnie tak jak kiedyś gdyż przeszłaś, już zmianę.
– Oczywiście – mruknęła Afrodyta
– Ale z uzdrowioną duszą dostaniesz swoje człowieczeństwo z powrotem-będziesz sobą. A to jest najważniejsze z tego wszystkiego – zrobiłam gest w jej stronę – wiesz, twoje czerwone oczy i potrzeba picia krwi. Albo oszalejesz, wszystko to może minąć kiedy będziesz na powrót sobą.
– Jest 7.00 Pójdźmy się przespać i spotkamy się po rytuale księżyca. Poszukam czegokolwiek o zaginionych lub zabranych duszach i jak to naprawić. – W końcu miałam na czym się skupić w bibliotece, nie będę krzątała się bez celu, a może spotkam Lorena? Całkowicie o nim Zapomniałam.
– Brzmi to bardzo dobrze, jestem gotowa się stad wydostać. -Afrodyta wstała moich rodziców nie będzie przez trzy tygodnie, więc nie musisz się martwić że wrócą do domu. Są chłopcy od basenu którzy przyjeżdżają dwa razy w tygodniu, ale to w ciągu dnia, i pokojówka jest zwykle raz w tygodniu w ciągu dnia żeby utrzymać porządek ale tylko wtedy kiedy babcia ma przyjechać więc to też nie powinien być problem.
– Ona jest na prawdę bogata – powiedziała do mnie Stevie Rae
– Widocznie – powiedziałam.
– Masz kablówkę? – Sevie Rae zapytała Afrodytę.
– Oczywiście – odpowiedziała.
– Świetnie – powiedziała Stevie Rae, wyglądając na szczęśliwszą.
– Dobrze więc wychodzimy stąd – powiedziałam dołączając do Afrodyty stojącej już przy drzwiach. – Oh Stevie Rae kupiłam telefon jednorazowy, jest w mojej torbie. Jeśli będziesz czegoś potrzebowała po prostu zadzwoń na mój telefon, będę pamiętała żeby był ciągle włączony.
– Idź już zobaczymy się później – powiedziała Stevie Rae. – Nie musisz się o mnie martwić. Już jestem nie żywa. Co może być gorszego?
– Coś w tym jest – powiedziała Afrodyta.
– Dobrze więc. Do zobaczenia – powiedziałam.
Nie chciałam tego głośno, ale moim zdaniem było mnóstwo rzeczy, które jeszcze mogły się stać, jakby sam fakt, że Stevie Rae nie żyła, nie był wystarczająco nieprzyjemny. Niestety, zignorowałam swoje obawy i brnęłam dalej w te historię, nie mając bladego pojęcia, w jakie piekło się pakuję.
Rozdział czternasty
– Wysadź mnie przy furtce w murze – powiedziała Afrodyta. – Nadal uważam, że ludzie nie powinni nas razem widywać.
Skręciłam w prawo na Peoria Street i jechałam z powrotem do szkoły „Jestem zaskoczona że tak bardzo ci zależy co myślą inni ludzie
– Nie obchodzi mnie czego dowie się Neferet. Jeśli pomyśli że obie jesteśmy przyjaciółkami, albo jeśli tylko że nie jesteśmy wrogami, ona i tak będzie wiedziała że dzielimy tajemnice związane z jej osobą”
– I to będzie wyjątkowo złe – skończyłam za nią.
– Zdecydowanie” powiedziała.
– Ale będzie miała okazje zobaczyć nas razem tylko raz na jakiś czas bo będziesz żywiołem ziemi w moim kręgu.
Afrodyta spojrzała zaskoczona.
– Nie, nie będę.
– Oczywiście że będziesz.
– Nie, nie będę.
– Afrodyto, Nyks obdarzyła cię zdolnością komunikacji z ziemią. Należysz do kręgu. O ile nie zamierzasz ignorować jej woli. – Nie dodałam „znowu”, ale wydawało się że wisi między nami w powietrzu.
– Już powiedziałam, zrobię to czego chce Nyks – wycedziła przez zaciśnięte zęby.
– Co oznacza że będziesz częścią rytuału pełni księżyca – powiedziałam.
– To będzie trochę trudne, sądząc po tym, że nie jestem już członkinią Cór Ciemności.
Cholera. Zapomniałam o tym.
– No to po prostu musisz wrócić do Cór Ciemności.”- Zaczęła coś mówić. Podniosłam głos i powiedziałam. – Co oznacza że musisz przestrzegać nowych zasad.
– Bla, bla, bla – mruknęła.
– Znowu zaczynasz – ochrzniałm ją. – To jak, przysięgniesz czy nie?
Widziałam jak zagryza wargi, nie odzywałam się ciągle jadąc. To jest decyzja którą Afrodyta będzie musiała podjąć dla samej siebie. Powiedziała że chce odpokutować swe występki dla bogini. Ale chcieć czegoś a zrobić to, to całkiem inne sprawy. Afrodyta była samolubna przez bardzo długi czas. Czasami widziałam przebłysk zmian w Afrodycie, ale zazwyczaj była to dziewczyna z piekła rodem.
– Zwisa mi to.
– Czyli?
– Jak chcesz, to mogę przysiąc na te twoje debilne zasady.
– Afrodyto, część przysięgi oznacza, że wierzymy że zasady nie są debilne.
– Nie, nie ma w przysiędze nic co każe mi nie mówić że jest kiepska. Po prostu chcę powiedzieć wszystko co myślę, więc naprawdę myślę że twoje zasady są kiepskie.