– Poniekąd dlatego tu jestem. Oni nie pozwalają nikomu wyjść poza kampus.
– Oni?
– Wampiry i ich strażnicy.
– Strażnicy już tu są?
Afrodyta skinęła głową.
– Paczka Synów Erebusa. Cholernie przyjemnie na nich patrzeć – mam na myśli, wyglądają naprawdę, na serio gorąco – ale definitywnie będą nas tu więzić.
Wtedy zdałam sobie sprawę, co powiedziała.
– O, cholera. Stevie Rae.
– Jutro będzie bez krwi. Tak będzie, jeśli już nie jest. Wychlała już pewnie wszystko z tych opakowań z krwią. – powiedziała Afrodyta z drwiącym uśmieszkiem na ustach.
– Zadzwonię do niej i powiem, żeby zostawiła je na zapas, ale przyniesiemy jej więcej. Niedługo. Cholera! – powtórzyłam. – Naprawdę nie mogę odłożyć tego, uh, spotkania.
– Więc Heath jest znów w mieście?
Wykrzywiłam do niej twarz.
– Może.
– Daj spokój. Twoja twarz jest bardzo łatwa do odczytania. – podniosła jedną ze swoich idealnie wyskubanych, blond brwi. – Założę się, że Erik nie wie o tym spotkaniu.
Pamiętałam, że Afrodyta była eks dziewczyną Erika i nie miało znaczenia, jak bardzo byłyśmy dla siebie przyjacielskie – wiedziałam, że mogła skorzystać z okazji, żeby znów być z Erikiem, więc wzruszyłam nonszalancko ramionami.
– Erik dowie się o tym, jak tylko wrócę. Zamierzam zerwać z Heathem. I to nie twoja sprawa.
– Słyszałam, że przerwanie więzi Skojarzenia jest niemalże niemożliwe. – powiedziała.
– Tak jest ze Skojarzeniem dorosłego wampira. Inaczej jest z adeptami. – miałam nadzieję, że właśnie tak było. – Ponadto, to nadal nie jest twój interes.
– Okay. Nie ma problemu. Jeśli to nie moja sprawa, ze potrzebujesz wydostać się z akademika, nie ma powodu, żebym powiedziała ci, jak się stad wykraść.
– Afrodyto. Nie mam czasu na gierki.
– Dobrze. – odwróciła się, żeby odejść, ale zastąpiłam jej drogę.
– Jesteś suką. Znów – powiedziałam.
– A ty prawie przeklęłaś. Znów – powiedziała.
Krzyżowałam ramiona na piersi. Afrodyta przewróciła oczyma.
– Okey, nieważne. Przekradniesz się, jeśli pójdziesz do tej części szkolnego muru, który jest najbliżej stajni – fragmentu znajdującego się najbliżej końca małego pastwiska. Na końcu jest mały lasek i kilka lat temu jedno z tamtejszych drzew zostało złamane przez piorun. Leży oparte o mur. Złamanie sprawia, że łatwo się na nie wspiąć. A skakanie z muru nie jest zbyt dużym problemem.
– A jak wróciłaś do akademika? Czy też jest jakieś drzewo po drugiej stronie?
Posłała mi diabelski uśmieszek.
– Nie, ale ktoś pozostawił linę wygodnie przywiązaną do gałęzi. Wspinaczka powrotna na mur nie jest ciężka, ale gówniana dla twojego manicure.
– Okay. Rozumiem. Teraz wszystko, co muszę wymyślić, to jak zabrać trochę krwi z kuchni. – powiedziałam bardziej do siebie niż do Afrodyty. – Mam wystarczająco dużo czasu na spotkanie z Heathem, szybki powrót i zobaczenie się ze Stevie Rae i powrót na rytuał.
– Masz na to mniej czasu. Neferet sama organizuje Rytuał Pełni Księżyca i chce, żeby wszyscy tam byli – powiedziała Afrodyta.
– Cholera! Myślałam, że Neferet nie przeprowadzi ogólnoszkolnego rytuału z powodu przerwy świątecznej.
– Przerwa świąteczną została oficjalnie odwołana. Wszystkie wampiry i adepci są zobowiązani do jak najszybszego powrotu do kampusu. I cholera nie jest na to odpowiednim słowem.
– Zignorowałam jej komentarz na temat moich nie przekleństwowych przekleństw.
– Przerwa jest odwołana z powodu tego, co stało się profesor Nolan?
Afrodyta przytaknęła.
– To było naprawdę okropne, prawda?
– Taa.
– Dlaczego nie zwymiotowałaś?
Wzruszyłam ramionami, czując się nieswojo.
– Sądzę, że była zbyt przestraszona, żeby rzygać.
– Też bym tak chciała – powiedziała Afrodyta. Spojrzałam na zegarek. Była prawie ósma. Musiałam się pospieszyć, jeśli naprawdę chciałam stąd wyjść i wrócić na czas.
– Muszę iść. – Już było mi niedobrze na myśl, w jaki sposób uda mi się wykraść krew z prawdopodobnie zajętej kuchni.
– Tutaj. – Afrodyta podała mi płócienną torbę, którą trzymała na ramieniu. – Zabierz to do Stevie Rae.
Torba była pełna saszetek z krwią. Zamrugałam zdziwiona.
– Jak udało ci się je zdobyć?
– Nie mogłam spać, wiec wymyśliłam, że wampiry mogą zwołać główne wsparcie po tym, co zdarzyło się profesor Nolan, co oznaczało, ze kuchnia będzie znów zatłoczona. Pomyślałam wiec, że lepiej będzie zrobić krótką wycieczkę, żeby wyczyścić zaopatrzenie krwi, zanim nie będzie można nic dostać. Wzięłam je do mojej minilodówki w pokoju.
– Masz minilodówkę. – Cholera. Naprawdę chciałabym mieć minilodówkę.
Rzuciła mi bardzo afrodytowe, drwiące spojrzenie, patrząc z góry na mnie.
– To jeden z przywilejów bycia osobą z wyższej klasy.
– Cóż, dziękuję. To bardzo miłe z twojej strony – zdobyć to dla Stevie Rae.
Jej spojrzenie pogłębiło się.
– Spójrz, nie byłam miła. Po prostu nie chcę, żeby Stevie Rae pożarła służących moich rodziców. Jak mówi mama, zbrodnie doskonałe są bardzo trudne do wykrycia.
– Jesteś bardzo miła, Afrodyto.
– Zapomnij o tym.
Odwróciła się ode mnie i ze skrzypieniem otworzyła drzwi, rozglądając się po hallu, żeby upewnić się, czy nikogo tu nie było. Znów spojrzała na mnie.
– I dokładnie to miałam na myśli: zapomnij o tym.
– Do zobaczenia na rytuale Cór Ciemności. Nie zapomnij.
– Szkoda, że nie zapomniałam. Jeszcze bardziej szkoda, że tam będę.
Powiedziawszy to, pospiesznie wyszła z mojego pokoju i zniknęła w hallu.
– Problemy emocjonalne – mruknęłam, jak tylko wyszłam z mojego pokoju i ruszyłam hallem w przeciwną stronę. – Ta dziewczyna ma jakieś problemy emocjonalne.
Rozdział siedemnasty
Wiedziałam, że Eric się wścieknie. Kiedy wybiegłam z kuchni z puszka piwa i płócienną torbą pełną krwi, Bliźniaczki siedziały na swoich ulubionych fotelach, oglądając na DVD Spidermana 3.
– Ja pierdzielę, Zo, nic ci nie jest? – zapytała Shaunee. Miała wielkie oczy i wyglądała na przerażoną.
– Słyszałyśmy, że ty i wiedź…znaczy Afrodyta – poprawiła się niechętnie Erin – znalazłyście Nolan. To musiało być straszne.
– Taaa, dosyć. – Zmusiłam się do pocieszającego uśmiechu, żeby nie zauważyły, że nie marzę o niczym innym, jak tylko o natychmiastowym wybiegnięciu z sali.
– Nie mogę uwierzyć, że to naprawdę się stało – dodała Erin.
– Właśnie. To się wydaje nierzeczywiste – zawtórowała jej Shaunee.
– Niestety – powiedziałam z powagą. – Ona rzeczywiście nie żyje,
– Na pewno nic ci nie jest? – zapytała Shaunee.
– Serio się o ciebie martwimy – wtrąciła Erin.
– Wszystko w porządku. Przysięgam. – Skręcało mnie w żołądku. Shaunee, Erin, Damien i Erik byli moimi najlepszymi przyjaciółmi i nienawidziłam ich okłamywać, nawet jeśli większość tych kłamstw polegała jedynie na przemilczaniu faktów. W ciągu dwóch miesięcy mojego pobytu w szkole staliśmy się rodziną, więc wiedziałam, że Bliźniaczki nie udają. Autentycznie się o mnie martwiły. Kiedy tam stałam, starając się ocenić, co mogę im powiedzieć, a co nie, nagle przed oczami stanęła mi potworna wizja: co będzie, jeśli dowiedzą się o wszystkim, co przed nimi ukrywałam, i odwrócą się ode mnie› Co będzie, jeśli przestaniemy być rodziną? Sama myśl o tym wzbudzała we mnie panikę. Nie czekałam, aż kompletnie się rozsypię, wyznam wszystko i padnę im do stóp, błagając, żeby mnie zrozumiały.