Выбрать главу

– Jest słodki. – powiedziała Shaunee.

– I bardzo wyjątkowy, – powiedziała Erin. Bliźniaczki dały potwierdzenie identycznym kiwnięciem głowy.

– Na dodatek mój szalik pasuje idealnie. – powiedział Damien.

– I moja kula śnieżna! – dodał Jack.

– To zdecydowanie zostało tematem urodzinowych świąt, – powiedział Erik, rzucając bliźniaczką zakłopotane spojrzenie, które odpowiedziały na to przepraszającym uśmiechem.

– Tak, tak, to na pewno jest tematem urodzinowych świąt. – powiedziałam i pocałowałam perłowego bałwanka. Rozpromieniłam się, wykorzystując cały talent aktorski, jaki zdołałam z siebie wykrzesać. – Dzięki chłopcy, naprawdę doceniam ten wasz czas i wysiłek jaki włożyliście w znalezienie takich prezentów. Doceniam to. -A chciałam to zrobić. Powiedzieć, że nie znoszę prezentów, ale na myśl przyszły mi zupełnie inne rzeczy.

Razem z absolutnie wszystkimi moimi przyjaciółmi zebraliśmy się w wielka radosną grupę i zaczęliśmy się śmiać. Właśnie wtedy przez otwarte drzwi zamachnęło się światło i weszła do sali burza blond włosów.

– Tu.

Na szczęście, moje przekształcające się wampirze zmysły były całkiem dobre, i złapałam boa zanim ona zdążyła się na mnie rzucić.

– Wiadomość e-mail przyszła do ciebie podczas gdy byłaś tutaj ze swoim stadem frajerów – powiedziała drwiąco

– Idź precz, Afrodyto. – powiedziała Shaunee.

– Zanim oblejemy cie śniegiem. – dodała Erin.

– Cokolwiek – powiedziała Afrodyta. Powoli zaczęła się odwracać, ale zatrzymała się i z szerokim niewinnym uśmiechem dodała – Naszyjnik z bałwankiem, uroczy. Nasze oczy spotkały się i przysięgłam że mrugnęła do mnie zanim przerzuciła włosy i pomknęła daleko z uśmiechem unosząc się w powietrzu jak mgła.

– Ona jest totalną suką. – powiedział Damien.

– Można by pomyśleć, że powinna wyciągnąć jakąś wnioski gdy Córy Nocy przestały być pod jej władzą, a Neferet ogłosił, że bogini wycofała swoje dary którymi obdarowała Afrodytę – powiedział Erik – Ale ta dziewczyna nigdy się nie zmieni.

Spojrzałam na niego ostro. Tak mówił Erik Night, jej były chłopak. Nie musiałam głośno wypowiadać tych słów. Widziałam, że Erik szybko spojrzał na mnie i łatwo można było je wyczytać z moich oczu.

– Nie pozwól jej zepsuć twoich urodzin Z. – powiedziała Shaunee.

– Ignoruj tą nienawistną wiedźmę. Wszyscy tak robią. – dodała Erin.

Erin miała rację. Ponieważ egoizm Afrodyty spowodował właśnie jej publiczne wykluczenie z przywództwa Cór i Synów Ciemności, najbardziej prestiżowego grona adeptów w szkole i prowadzącej Córy Ciemności jako szkoleniu na kapłankę było jej odebrane, straciła tę szansę na rzecz popularnej i potężnej adeptki z trzeciego formatowania.

Nasza wyższa kapłanka Neferet, która była również moją mentorką, stwierdziła jasno, że nasza bogini Nyks, wycofała swój dar którym obdarzyła Afrodytę. Zasadniczo to Afrodyta starała się unikać miejsc w których okazuje się popularność i uwielbienie.

Niestety, nie wiedzieli, że uwierzyli w zwykłe bajki. Afrodyta użyła swojej wizji, która wyraźnie mówiła że można uratować moją babcię, jak i mojego chłopaka – człowieka Heatha. Pewnie i nadal była egoistyczną suką, ale jednaj. Heath i babcia byli żywi, a znaczną cześć zawdzięczam właśnie Afrodycie.

Plus jest taki, że niedawno dowiedziałam się, że Neferet nasza wyższa kapłanka i zarazem moja mentorka, najbardziej podniosły wampir w szkole również nie była tym kim zdawała się być. Właściwie to zaczynam sądzić, że Neferet była prawdopodobnie zła, gdyż była tak silna. Ciemność nie zawsze oznacza zło, podobnie jak światło nie zawsze niesie ze sobą dobro. Słowa Nyx które wypowiedziała do mnie w dzień w który zostałam naznaczona przemknęły przez mój umysł, podsumowując problem z Neferet. Nie była tym kim się wydawała być.

I nie mogłam powiedzieć nikomu, a przynajmniej nie każdemu, kto żyje (która zostawiła mnie z moja najlepszą nieumartą przyjaciółką, z którą nie udało mi się porozmawiać podczas ubiegłego miesiąca). Na szczęście też nie rozmawiałam z Neferet podczas ostatniego miesiąca. Wyjechała ona na rekolekcje zimowe do Europy i nie planuje powrotu przed Nowym Rokiem. Usiłuję szczegółowo obmyślić plan, jak Radzic sobie z nią gdy wróci. Do tej pory skłaniał się on tylko do wymyślenia planu. Jak nie było w ogóle żadnego planu. Bzdury.

– Hej, co jest w pakiecie? – zapytał Jack, wyciągając mnie z mojego koszmarnego umysłu z powrotem do koszmaru urodzinowych świąt.

Wszyscy patrzyli na brązowe papierowe opakowanie, które nadal trzymałam.

– Nie wiem. – powiedziałam.

– Założę się, że to nic innego jak prezent urodzinowy! – krzyknął Jack. – Otwieraj!

– Oh, chłopcze… – powiedziałam. Ale gdy moi przyjaciele patrzyli zaciekawieni, ja byłam zajęta rozpakowywaniem zawiniątka. Wewnątrz stylowego brązowego opakowania był inny pakunek, lecz ten był owinięty w piękny lawendowy papier.

– Tak, jest to kolejny prezent urodzinowy! – Jack zapiszczał.

– Ciekawe od kogo? – zapytał Damien.

Właśnie zastanawiając się sama przekonałam się, że papier przypomina mi o mojej babci, która ma wypełnione po brzegi pola lawendy. Ale dlaczego wysłała prezent przez pocztę, gdy miałam się z nią spotkać później dziś w nocy.

Odkryłam gładkie, białe zawiniątko, które otworzyłam. Wewnątrz był jeszcze inny znacznie mniejszy biały pakunek umieszczony przytulnie wewnątrz kilku bibuł lawendy. Ciekawość zupełnie mnie zdominowała, podniosłam trochę zawiniątko z otaczającej go tkanki lawendy. Kilka kawałków papieru przylegało jak naelektryzowane na dole nowego uwolnionego zawiniątka i zaczęłam przesuwać je wyłącznie do otwarcia. Gdy przesunął się do skraja tak, że zobaczyłam co kryło się wewnątrz, nabrałam powietrza. Na białej bawełnie leżała najpiękniejsza bransoletka jaka kiedykolwiek widziałam. Zebrały się we mnie ochy i achy na jej widok. Były na niej rozgwiazdy i muszle i koniki morskie a każda z nich była oddzielona świecącym małym srebrnym sercem.

– Jest absolutnie perfekcyjna! – powiedziałam mocując ją do mojego nadgarstka. – Zastanawiam się, kto mógł mi ją przysłać. Zaśmiałam się, zwróciłam uwagę na rękę w ten sposób, że szczegóły, które tak łatwo przyciągnęły nasze wrażliwe oczy szokującymi połami polerowanego srebra i uczyniły z niego błyszczący klejnot. – To musi być prezent mojej babci, ale to dziwne, ponieważ jesteśmy dziś umówione na spotkanie tylko… – i zdałam sobie z tego sprawę, że każdy był całkowicie, absolutnie, niepokojąco milczący.

Popatrzyłam na moich przyjaciół. Ich uczucia wahały się od wstrząsu (Damiena), do irytacji (Bliźniaczek) i gniewu (Erika),

– Co?

– Masz. – powiedział Erik, wręczając mi kartkę, która musiała wypaść z pośród kawałków bibuły.

– Och – powiedziałam rozpoznając pismo. Och do diabła! To był prezent Heatha. Lepiej znanego jako chłopak numer 2. Czytając krótką notkę poczułam coraz większy gorąco i wiedziałam, że stawał się on całkowicie nieatrakcyjnym odcieniem jasnoczerwonym.

Zo – Wszystkiego Najlepszego! Wiem jak bardzo nienawidzisz tych urodzinowo świątecznych prezentów, które starają się mieszać urodziny z Bożym Narodzeniem, dlatego właśnie wysłałem ci coś co lubisz. Hej! To nie ma nic wspólnego z Bożym Narodzeniem! Cholera! Nienawidzę tych głupich Kajmanów i nudnych wakacji z rodzicami i liczę dni kiedy będę mógł zobaczyć cię ponownie. Do zobaczenia 26!

Kochający cię

Heath