Wtedy poczułam szturchnięcie wiatru, ciepło letniego dnia, słodki chłód morza, nieogarniony ogrom ziemi i siłę mojego ducha. Nowy dowód przychylności Nyks, który nosiłam wokół talii, przypomniał się mrowieniem, a pamięć przywołała słowa bogini: Ciemność nie zawsze oznacza zło, a światło nie zawsze niesie ze sobą dobro.
Wyprostowałam się. Koncentrując umysł na wszystkich pięciu żywiołach, uniosłam ręce wierzchem dłoni do góry i pchnęłam, nie dotykając Neferet. Kapłanka zatoczyła się do tyłu, potknęła, straciła równowagę i upadła prosto na tyłek. Kilku wojowników wybiegło z auli, by ja podnieść, ale nim dotarli, pochyliłam się, jakbym sprawdzała, czy nic jej nie jest, i szepnęłam:
– Na drugi raz się zastanów, zanim mnie wkurzysz, starucho.
– Jeszcze się policzymy – syknęła.
– Ten jeden raz całkowicie się z Toba zgadzam – stwierdziłam.
Potem cofnęłam się, robiąc miejsce wojownikom i wszystkim adeptom oraz wampirom, którzy wylewali się z Sali i otaczali Neferet. Słyszałam, jak ich zapewnia, ze po prostu złamała obcas i upadła, że wszystko jest w porządku, póki tłum nie przysłonił mi jej widoku i nie zagłuszył głosu.
Nie czekałam, aż Bliźniaczki i Damien wyjdą z auli i dalej będą mnie ignorować. Odwróciłam się od wszystkich i ruszyłam w kierunku swojego internatu, Az nagle stanęłam jak wryta, gdy tuż przede mną zza rogu budynku wyłonił się Erik. Miał przerażony wzrok, był blady i wyglądał na wstrząśniętego. Najwyraźniej widział i słyszał to, co zaszło pomiędzy mną a Neferet. Uniosłam głowę i spojrzałam prosto w jego znajome niebieskie oczy.
– Owszem – powiedziałam – tu chodzi o znacznie więcej, niż przypuszczałeś.
Pokręcił głową, bardziej ze zdumienia niż z niedowierzania.
– Neferet… ona… ona jest… – Zająknął się, spoglądając ponad moim ramieniem na otaczający kapłankę tłum.
– Podła suką? To tych słów szukałeś? Zgadza się – oznajmiłam z satysfakcją tym większą, że mówiłam właśnie go niego.
Chciałam mu wyjaśnić więcej, ale powstrzymały mnie jego następne słowa.
– Co nie tłumaczy twojego postępku.
Nagle poczułam się bardzo, bardzo zmęczona.
– Wiem, Eriku.
I odeszłam, nie mówiąc nic więcej.
Przedświt powili rozjaśniał niebo, przemieniając czerń nocy w pastelową szarość mglistego poranka. Oddychałam głęboko, chłonąc rześkość nowego dnia. Konfrontacje z Neferet i Erikiem pozostawiły w mojej duszy dziwny spokój i teraz mogłam bez trudu ułożyć myśli w dwie zgrabne kolumny.
Aspekty pozytywne: po pierwsze, moja najlepsza przyjaciółka nie była już żądnym krwi zombiakiem (co nie zmienia faktu, że nie wiedziałam, czym tak naprawdę jest ani gdzie się teraz znajduje). Po drugie, nie miałam już trzech facetów, między którymi musiałabym wybierać. Po trzecie, nie byłam z nikim Skojarzona. Po czwarte, Afrodyta nie umarła. Po piąte, powiedziałam swoim przyjaciołom o wielu rzeczach, o których od dawna zamierzałam im powiedzieć. Po szóste, nie byłam już dziewicą.
Aspekty negatywne: po pierwsze, nie byłam już dziewicą. Po drugie, nie miałam chłopaka. Żadnego. Po trzecie, mogłam się jakoś przyczynić do śmierci Lorena Blake’a, a jeśli nie ja, to ktoś z mojej rodziny. Po czwarte, Afrodyta przemieniła się w człowieka i biła zrozpaczona. Po piąte, większość przyjaciół była na mnie wściekła i nie ufała mi. Po szóste, nie przestałam ich okłamywać, bo nadal nie mogłam im wyjawić prawdy o Neferet. Po siódme, znalazłam się w samym środku wojny między wampirami (do których jeszcze nie należałam) i ludźmi (do których już nie należałam). I na koniec nagroda główna: p ósme, najpotężniejsza wampirska kapłanka naszych czasów była moim śmiertelnym wrogiem.
– Miau! – usłyszałam niezadowolony głos Nali i w ostatniej chwili zdążyłam rozłożyć ręce, bo kotka już na mnie wskakiwała.
Przygarnęłam ja.
– Kiedyś skoczysz za szybko i wylądujesz na tyłku. – Uśmiechnęłam się. – Tak jak dzisiaj Neferet.
Odpowiedziała mruczeniem i ocieraniem pyszczka o mój policzek.
– Cóż, droga Nalu, zdaje się, że wdepnęłyśmy w brzydkie gówienko. Negatywne aspekty mojej sytuacji znacznie przewyższają pozytywne, a wiesz, co jest najdziwniejsze? – Zaczynam się do tego przyzwyczajać. – Nala wciąż mruczała jak najęta. Pocałowałam ją w białą plamkę nad nosem. – Nadchodzi czas ciężkiej próby, ale naprawdę wierzę, ze Nyks mnie wybrała, co oznacza, ze będzie przy mnie. – Nala prychnęła jak oburzona kocia staruszka, więc szybko się poprawiłam: – To znaczy przy nas. – Przesunęłam ja w rękach, by otworzyć drzwi budynku. – Oczywiście ten wybór każe mi trochę powątpiewać w jej zdolności decyzyjne – mruknęłam, tylko częściowo żartując.
Uwierz w siebie, córko, i przygotuj się na to, co nadchodzi.
Podskoczyłam, słysząc w głowie głos bogini. Super. „Przygotuj się na to, co nadchodzi” nie brzmiało zbyt optymistycznie.
Zerknęłam na Nalę i westchnęłam.
– Pamiętasz, jak myślałyśmy, że naszym największym problemem są spieprzone urodziny?
Kichnęła mi prostu w twarz. Parsknęłam śmiechem, powiedziałam „ble” i pobiegłam do pokoju po paczkę chusteczek, które trzymałam na stoliku przy łóżku.
Nala jak zwykle idealnie podsumowała moje życie: trochę żałosne i bardziej niż trochę chaotyczne.
P. C. Cast, Kristin Cast