Popatrzyli na siebie, wreszcie starszy z mężczyzn, rozejrzawszy się z przerażeniem dokoła, odpowiedział:
– Domyślamy się, wysoki Strażniku, mamy bowiem dwoje gości… którzy szukają u nas schronienia. Przypuszczamy, że złe istoty ścigają właśnie ich.
Dłoń Rama zacisnęła się mocniej na ramieniu Indry.
– Co to za goście?
– Uciekinierzy z Gór Czarnych, skryli się tutaj.
Indra i Ram popatrzyli na siebie. A więc straszydła przybyły stamtąd? To mogło się zgadzać. I ci goście…
– Opowiedz mi o nich coś więcej.
– Jeden był kiedyś u was wysokim Strażnikiem, druga to kobieta, również z Królestwa Światła. Przypuszczamy, jak już mówiłem, że te bestie przybyły z Gór Czarnych i ścigają uciekinierów.
– Zaprowadź nas do waszych gości, muszę z nimi pomówić.
Mieszkaniec osady wahał się.
– Oni się ukrywają – oświadczyła kobieta. – Są bardzo wycieńczeni i rzecz jasna boją się obcych.
– Przekażcie im pozdrowienia od Rama. Jestem ich starym przyjacielem i chcę im pomóc.
– Dostać się do Królestwa Światła?
– Oczywiście – kiwnął głową Ram.
Młodszy z mężczyzn pobiegł, by sprowadzić tamtych dwoje, starszy zaś spytał:
– Wysoki panie… czy myślicie, że my także moglibyśmy pójść z wami? Nie mamy już sił, by dłużej żyć wśród tego strachu.
„Wysoki panie”? Indra w jednej chwili poczuła się taka mała i nieważna. Czy naprawdę ośmieliła się kochać kogoś o tak znaczącej pozycji? Prawie się wystraszyła.
Ram wahał się.
– Sześcioro? Plus tamtych dwoje? Nie wiem. Oczywiście nie pozostawimy was tutaj bez żadnej ochrony, ale jest was trochę zbyt wielu, i tak już w powrotnej drodze będzie nam bardzo ciasno. Czy nie możecie przenieść się z powrotem do osady Niemców?
Obydwoje, mężczyzna i kobieta, wyglądali na naprawdę wstrząśniętych.
– To się nie uda, oni nas tam nie wpuszczą!
– No tak, to być może całkiem zrozumiałe, ale zagrożenie, jakie wisi nad wami… Zrobię dla was, co będę mógł.
Z jednego z domów wyszedł tamten młodszy mężczyzna, a za nim jakaś młoda para. Szli niepewnie, rozglądając się podejrzliwie dokoła.
– Hannagar! – zawołał Ram. – Drogi przyjacielu, ledwie cię poznałem. I Elja! Ileż to już czasu upłynęło!
Rozjaśnili się. A Indra nie posiadała się ze zdumienia, że Ram może nazywać Hannagara drogim przyjacielem, skoro rywalizowali o względy tej samej kobiety. Coraz bardziej zdawała sobie sprawę z tego, że Lenore nigdy tak naprawdę nic nie znaczyła dla Rama.
Kiedy podeszli bliżej, Indra zrozumiała coś jeszcze, a mianowicie, dlaczego Lenore wybrała Hannagara. Miał teraz wprawdzie zapadnięte oczy, z wycieńczenia chwiał się na nogach, lecz mimo tego był naprawdę czarujący. Chłopięcy, swobodny, spragniony życia, o wiele przystojniejszy od Rama. A jednak Indra wolała powagę i łagodny smutek swego przyjaciela, jego wyrozumiałość, troskliwość i autorytet. Tego wyraźnie brakowało Hannagarowi.
Odruchowo ujęła Rama za rękę, chcąc dać mu dowód swojej lojalności. „Ty i ja należymy do siebie”. Lenore może zatrzymać swego Hannagara, Indra gorąco będzie jej życzyć szczęścia.
Dwoje prześladowanych niezmiernie się ucieszyło na widok starego przyjaciela.
– Zabierz nas stąd! – błagali. – Na Święte Słońce, zabierzcie nas ze sobą!
– Oczywiście, nie zostawimy was tutaj – odparł Ram poruszony. – Ale dlaczego się tu ukrywacie? Dlaczego nie wracacie do Królestwa Światła?
Uśmiech zniknął z twarzy Hannagara
– A w jaki sposób?
– No tak, masz rację – przyznał Ram. – W jaki sposób można przedostać się przez mur? To musiał być dla was prawdziwy koszmar, ale teraz już wrócicie.
– Ach, gorące dzięki! – westchnął Hannagar. – A czy nasi towarzysze kiedykolwiek tam dotarli? Wyruszyli stąd, chociaż staraliśmy się ich ostrzec. Udało się im? Ardorisowi, Camie i tamtym trzem?
Ram pokręcił głową.
– Niestety, zginęli na morzu piasku.
Dwoje uciekinierów pokiwało tylko głowami. Ogromnie byli zasmuceni wiadomością, choć właściwie się jej spodziewali.
Ram wyjął telefon.
– Tell? Co się u was dzieje? Czy transport do Juggernauta już wyruszył?
– No, nareszcie się odzywacie! – odparł Tell. – Myśleliśmy już, że ktoś was zaczarował.
Ram i Indra popatrzyli na siebie, uśmiechając się zagadkowo.
Tell ciągnął:
– Tak, Móri już odszedł, zabrał piętnaście jeleni, Berengarię i matkę Helgego, pomimo jej protestów, w Juggernaucie będzie bezpieczniejsza.
– Dobrze, Tellu, gdzie jest Jori? Przydałby nam się tutaj, a raczej jego gondola.
– Jori akurat wylądował przy Juggernaucie.
– Doskonale, nareszcie wyjątkowo coś naprawdę się układa w tej przeklętej Ciemności. Skontaktuj się z nim natychmiast i poproś, żeby zabrał Lenore na łąkę. Czeka ją niespodzianka, w dodatku przyjemna.
Indra zauważyła spojrzenia, jakie posłała sobie para zbiegów. Czy kryło się w nich rozczarowanie? Irytacja? A może troska?
A jeśli ich powrót do Królestwa Światła pociągnie za sobą nieprzewidziane konsekwencje? pomyślała. Niespodzianka może się dla Lenore okazać nie taka znów przyjemna.
Indra ukradkiem zaczęła przyglądać się kobiecie. I ona wywodziła się z rodu Lemurów, sprawiała jednak wrażenie, że ma bardziej ludzkie rysy niż większość z nich, może była skrzyżowaniem Lemura z człowiekiem? Dlaczego więc ona i Ram nie mogliby…
Znów zaczęła przysłuchiwać się rozmowie.
– Tak, tak, zgadłeś, Tellu, to Hannagar i Elja. Zastanów się, czy możemy zabrać ze sobą jeszcze sześć osób? Tak, to resztki mieszkańców tej wymarłej osady. Jeśli ich stąd nie zabierzemy, to chyba grozi im śmierć.
Tell zastanawiał się, nie mógł podjąć decyzji, wreszcie postanowił porozumieć się z Chorem. Gondola wszak mogła również zabrać kilka osób. Być może więc…
Kiedy Ram zakończył rozmowę, Hannagar powiedział:
– Nie przedstawiłeś nam jeszcze swojej nowej przyjaciółki, Ramie? Widzę, że gustujesz teraz w dziewczętach z ludzkiego rodu.
Indrze absolutnie nie spodobało się jego nastawienie do niej, i najwyraźniej Ramowi również. Przedstawił Indrę w krótkich słowach, dodał, że dziewczyna wywodzi się z bardzo wyjątkowego rodu, ale mówiąc to objął ją, żeby pokazać, po czyjej stronie jest jego sympatia.
Dziękuję, Ram, pomyślała Indra.
– A więc Lenore jest tutaj? – spytał Hannagar. – Sądziłem, że przeznaczono ją dla ciebie.
Ironia, którą podszyte były te słowa, wyraźnie świadczyła o dawnej rywalizacji między nimi dwoma. I o tym, który z nich odniósł zwycięstwo.
– Lenore przez wszystkie te lata wiernie na ciebie czekała – krótko odparł Ram. – I należy się jej za to wielki szacunek.
– Zabawne będzie znów się z nią zobaczyć – rzekł beztrosko Hannagar. – Kiedyś była niespotykaną pięknością.
– Zależy, czego kto szuka. – Ram odrobinę mocniej przygarnął Indrę do siebie. – Ale Indra i ja musimy najpierw załatwić pewną sprawę, nie możemy więc wyruszyć razem z wami na łąkę. Och, chwileczkę, jakaś wiadomość od Tella.
Tell informował, że Chor podjął się bezpiecznego dowiezienia całej ósemki z opuszczonej osady do Królestwa Światła. Owszem, na „promie” wiozącym ich przez morze piasku będzie bardzo ciasno, ale jakoś powinno się udać.
Ram nakazał mieszkańcom wioski przygotować się do wyruszenia, wkrótce bowiem miało przyjść do nich dwóch Waregów, Helge i Gondagil, którzy znali te lasy na wylot.