— Rozumiem — powoli powiedział Moran. — On nie może odpowiedzieć na pytania wynikające z naszych założeń.
— Tak mi się zdaje. I nie może zmienić naszych założeń. Może tylko odpowiadać na określone pytania — co wymaga wiedzy, której po prostu nie posiadamy.
— Nie potrafimy nawet zadać właściwego pytania?! — zawołał Moran. — Nie wierzę w to. Z pewnością znamy jakieś podstawowe pojęcia. — Odwrócił się do Odpowiadacza. — Czym jest śmierć?
— Nie mogę wyjaśniać antropomorfizmów.
— Śmierć jest antropomorfizmem? — zdziwił się Moran, a Lingman szybko się odwrócił. — No, nareszcie do czegoś dochodzimy!
— Czy antropomorfizmy są złudzeniem? — zapytał.
— Antropomorfizmy mogą być roboczo sklasyfikowane jako A: fałszywe prawdy lub B: niepełne prawdy odnoszące się do części zjawiska.
— Którą klasyfikację należy tu przyjąć?
— Obie.
To było wszystko, co osiągnęli. Moran nie zdołał wyciągnąć z Odpowiadacza nic więcej. Dwaj mężczyźni przez cztery godziny ponawiali wysiłki, ale prawda coraz bardziej wymykała im się z rąk.
— Wściec się można — stwierdził Moran po pewnym czasie. — Ta rzecz posiada całą wiedzę o wszechświecie, ale nie może nam nic powiedzieć, jeśli nie zadamy właściwego pytania. A skąd mamy znać właściwe pytanie?
Lingman usiadł na ziemi opierając się o kamienny mur i zamknął oczy.
— Dzikusy — oto, czym jesteśmy — oświadczył Moran, przechadzając się tam i z powrotem przed obliczem Odpowiadacza. — Niech pan sobie wyobrazi buszmena, który przychodzi do fizyka i pyta go, dlaczego nie może trafić w Słońce strzałą z łuku. Uczony mógłby to wyjaśnić jedynie operując pojęciami z zakresu jego wiedzy. I co się wtedy stanie?
— Uczony nawet nie będzie próbował — odparł Lingman zgaszonym głosem — ponieważ orientuje się w możliwościach pytającego.
— Wspaniale — zawołał Moran ze złością. — Jak wytłumaczyć dzikusowi, że Ziemia się obraca? Albo jeszcze lepiej: jak mu wytłumaczyć teorię względności, oczywiście przez cały czas zachowując naukową ścisłość?
Lingman nie odpowiedział.
— Jesteśmy dzikusami, tylko w tym przypadku przepaść jest jeszcze większa. Na przykład robak i nadczłowiek. Robak chce poznać naturę błota i zrozumieć, dlaczego jest go tak dużo… Och, dość tego. Wracamy?
Oczy Lingmana pozostały zamknięte. Szponiaste palce zacisnęły się w pięści, policzki zapadły się jeszcze bardziej. Widać było czaszkę. — Panie Lingman! Proszę pana! Odpowiadać? wiedział, że odpowiedzi nie będzie.
Odpowiadacz czeka, samotny na swojej planecie, która nie jest ani za duża, ani za mała, ale dokładnie w sam raz. Nie może pomóc ludziom, którzy do niego przychodzą, ponieważ nawet Odpowiadacz ma swoje ograniczenia.
Może odpowiedzieć tylko na istotne pytania.
Wszechświat? Życie? Śmierć? Purpura? Osiemnastu?
Półprawdy, niepełne prawdy, drobne cząstki wielkiego pytania.
Samotny Odpowiadacz mamrocze do siebie pytania, prawdziwe pytania, których nikt nie rozumie.
Jak więc mieliby zrozumieć prawdziwe odpowiedzi?
Pytania nigdy nie zostaną zadane; Odpowiadacz pamięta bowiem coś, o czym zapomnieli jego twórcy.
Po to, żeby zadać pytanie, trzeba znać chociaż część odpowiedzi.