Nadzy, spragnieni i głodni przyszliśmy na świat i nadzy, spragnieni pędzimy na nim życie pod olbrzymim i niezmiennym słońcem.
Opowieść brzmi ciągle jednako i ma zawsze to samo, tradycyjne już zakończenie, które słyszałem od mego ojca, on zaś słyszał od swego ojca. Wsysajcie więc powietrze, chwytajcie za chwasty i słuchajcie końcowej świętej uwagi o naszych dziejach:
Rozglądając się wokół, możemy ze zrozumiałą dumą powiedzieć, że zostaliśmy wyzwoleni tak gruntownie, jak tylko to jest możliwe dla jakiejś rasy i jakiejś planety.