Выбрать главу

— Oni chcą coś zrobić z Czasem? Myślałam, że tego im nie wolno.

IM NIE, ALE LUDZIE MOGĄ. KlEDYŚ JUŻ TO SIĘ STAŁO.

— Nikt nie byłby tak głu…

Susan urwała. Oczywiście, że ktoś byłby tak głupi. Niektórzy ludzie zrobią cokolwiek, żeby tylko sprawdzić, czy zrobienie tego jest możliwe. Gdyby w jakiejś grocie umieścić duży przełącznik z tabliczką: „Przełącznik Końca Świata! NIE DOTYKAĆ”, farba na niej nie zdążyłaby nawet wyschnąć.

Pomyślała jeszcze chwilę. Śmierć przyglądał się jej w skupieniu.

Potem powiedziała:

— To zabawne, ale jest taka książka, którą czytam mojej klasie. Pewnego dnia znalazłam ją na biurku. Nazywa się „Takie srogie bajeczki”…

ACH, RADOSNE OPOWIASTKI DLA NAJMŁODSZYCH, rzekł Śmierć bez cienia ironii.

— …które w większości mówią o złych ludziach ginących w straszny sposób. Dzieciom całkiem odpowiada ta koncepcja. Jakoś ich nie martwi.

Śmierć milczał.

— Z wyjątkiem „Szklanego zegara z Bad Schüschein” — dokończyła Susan, obserwując jego czaszkę. — Ta bajka wzbudziła w nich niepokój, mimo że ma coś w rodzaju szczęśliwego zakończenia.

MOŻE DLATEGO ŻE OPOWIEŚĆ JEST PRAWDZIWA.

Susan zbyt długo znała już Śmierć, by protestować.

— Chyba rozumiem — powiedziała. — Dopilnowałeś, żeby ta książka się tam znalazła.

TAK. RZECZ JASNA, TE BZDURY O PIĘKNYM KSIĘCIU I RÓŻNYCH TAKICH SĄ W OCZYWISTY SPOSÓB DODANE. NATURALNIE, TO NIE AUDYTORZY WYNALEŹLI ZEGAR. BYŁ DZIEŁEM SZALEŃCA. ALE ŚWIETNIE POTRAFIĄ SIĘ ADAPTOWAĆ. NIE UMIEJĄ TWORZYĆ, LECZ UMIEJĄ SIĘ DOSTOSOWAĆ. I ZEGAR JEST ODTWARZANY.

— Czy czas naprawdę stanął?

ZOSTAŁ UWIĘZIONY. TYLKO NA CHWILĘ, ALE REZULTATY TEGO WCIĄŻ NAS OTACZAJĄ. HISTORIA ROZSYPAŁA SIĘ I ROZPADŁA. PRZESZŁOŚCI NIE BYŁY JUŻ POWIĄZANE Z PRZYSZŁOŚCIAMI. MNISI HISTORII MUSIELI WSZYSTKO ODBUDOWAĆ PRAKTYCZNIE OD ZERA.

Susan nie traciła czasu na wygłaszanie opinii typu „To niemożliwe”. Tak mówią tylko ludzie, którzy wierzą, że żyją w realnym świecie.

— Musiało im to zabrać sporo… czasu.

CZAS, OCZYWIŚCIE, NIE BYŁ TU PROBLEMEM. ONI KORZYSTAJĄ Z PEWNEJ FORMY LAT, OPARTYCH NA CZĘSTOTLIWOŚCI LUDZKIEGO PULSU, I TAKICH LAT POTRZEBOWALI OKOŁO PIĘCIUSET.

— Ale jeśli historia się rozpadła, to skąd wzięli…

Śmierć złożył palce w piramidkę.

MYŚL TEMPORALNIE, SUSAN. SĄDZĘ, ŻE PODKRADLI NIECO CZASU Z JAKIEJŚ WCZEŚNIEJSZEJ ERY ŚWIATA, GDZIE I TAK SIĘ MARNOWAŁ. NA MASY GADÓW. W KOŃCU CZYM JEST CZAS DLA WIELKIEJ JASZCZURKI? TE PROKRASTYNATORY, JAKICH UŻYWAJĄ MNISI… WSPANIAŁE URZĄDZENIA. POTRAFIĄ MAGAZYNOWAĆ CZAS, PRZESUWAĆ GO, ROZCIĄGAĆ… CAŁKIEM POMYSŁOWE. A KIEDY TO SIĘ STAŁO? TO PYTANIE TAKŻE NIE MA SENSU. GDY BUTELKA SIĘ ROZTRZASKA, CZY MA ZNACZENIE, W KTÓRYM MIEJSCU SZKŁO ZOSTAŁO UDERZONE? W KAŻDYM RAZIE ODPRYSKI TEGO ZDARZENIA NIE ISTNIEJĄ JUŻ W ODBUDOWANEJ HISTORII.

— Zaraz, zaraz. Jak można zabrać kawałek, no… jakiegoś dawnego wieku i doszyć go do współczesnego? Czy nikt nie zauważy, że… — Susan zawahała się przez moment. — No, że ludzie noszą nieodpowiednie pancerze, budynki są nie takie, jak być powinny, i że trwa jakaś wojna, która wydarzyła się przed wiekami?

WEDŁUG MOICH OBSERWACJI, SUSAN, WE WŁASNYCH GŁOWACH AŻ ZBYT WIELU LUDZI SPĘDZA MNÓSTWO CZASU W SAMYM ŚRODKU WOJEN, KTÓRE WYDARZYŁY SIE PRZED WIEKAMI.

— Bardzo filozoficzne, ale chodziło mi o to…

NIE POWINNAŚ MYLIĆ ZAWARTOŚCI Z OPAKOWANIEM. Śmierć westchnął. JESTEŚ W WIĘKSZEJ CZĘŚCI CZŁOWIEKIEM. NAJWYRAŹNIEJ POTRZEBUJESZ LEKCJI POKAZOWEJ. CHODŹMY.

Wstał i ruszył przez hol do jadalni. Wciąż siedziało tam kilku spóźnionych stołowników, znieruchomiałych przy pracy, z serwetkami wciśniętymi pod brody, w szczęśliwej węglowodanowej atmosferze.

Śmierć podszedł do stołu nakrytego już do kolacji i chwycił za róg obrusa.

CZAS JEST OBRUSEM, POWIEDZIAŁ. SZTUĆCE I TALERZE TO WYDARZENIA, JAKIE MAJĄ MIEJSCE W CZASIE…

Zabrzmiał werbel. Susan spojrzała w dół. Śmierć Szczurów usadowił się przed nimi z małą perkusją.

OBSERWUJ.

Śmierć szarpnął za obrus. Zabrzęczały sztućce, nastąpił moment niepewności w kwestii wazonu z kwiatami, ale prawie wszystkie nakrycia pozostały na swoich miejscach.

— Rozumiem — powiedziała Susan.

STÓŁ NADAL POZOSTAJE NAKRYTY, ALE OBRUS MOŻNA WYKORZYSTAĆ DO INNEGO POSIŁKU.

— Przewróciłeś solniczkę.

TECHNIKA NIE JEST DOSKONAŁA.

— A na obrusie są plamy z poprzednich posiłków, dziadku.

Śmierć się rozpromienił.

OTÓŻ TO, powiedział. JAK NA METAFORY, TA JEST DOŚĆ UDANA, NIE SĄDZISZ?

— Ludzie by zauważyli!

DOPRAWDY? LUDZIE SĄ NAJMNIEJ SPOSTRZEGAWCZYMI ISTOTAMI WE WSZECHŚWIECIE. OCH, JEST SPORO ANOMALII, OCZYWIŚCIE — TROCHĘ ROZSYPANEJ SOLI. ALE HISTORYCY JAKOŚ JE WYTŁUMACZĄ. ONI TAKŻE SĄ BARDZO UŻYTECZNI W TEJ KWESTII.

Susan wiedziała, że istnieje coś, co nazywa się Prawami. Nie były spisane, w ten sam sposób, w jaki nie są spisane góry. Były bardziej fundamentalne niż zwykłe zjawiska mechaniczne, takie jak grawitacja. Audytorzy mogli nienawidzić chaosu spowodowanego powstaniem życia, ale Prawa nie pozwalały im nic zrobić. Rozwój ludzkości musieli potraktować jak dar losu — wreszcie pojawił się gatunek, który można przekonać, by sam sobie strzelił w stopę.

— Nie wiem, czego ode mnie oczekujesz — powiedziała.

WSZYSTKIEGO, DO CZEGO JESTEŚ ZDOLNA, odparł Śmierć. JA, ZGODNIE ZE ZWYCZAJEM I PRAKTYKĄ, MAM CHWILOWO INNE OBOWIĄZKI.

— Takie jak…?

WAŻNE SPRAWY.

— Tak bardzo ważne, że nie możesz mi ich zdradzić?

TAK BARDZO WAŻNE, ŻE NIE ZAMIERZAM CI ICH ZDRADZIĆ. ALE TWOJE INTUICJE SĄ CENNE. MASZ TAKI SPOSÓB MYŚLENIA, JAKI MOŻE SIE PRZYDAĆ. MOŻESZ PÓJŚĆ TAM, GDZIE JA NIE MOGĘ. JA TYLKO WIDZIAŁEM PRZYSZŁOŚĆ, TY POTRAFISZ JĄ ZMIENIAĆ.

— Gdzie odbudowują ten zegar?

NIE WIEM. DOBRZE, ŻE CHOĆ TYLE UDAŁO MI SIĘ WYDEDUKOWAĆ. TA SPRAWA JEST PRZEDE MNĄ ZAKRYTA CHMURAMI.

— Dlaczego?

PONIEWAŻ SPRAWY ZOSTAŁY UKRYTE. Śmierć wydawał się zakłopotany. UCZESTNICZY W NICH KTOŚ… KTO NIE JEST MI PODDANY.

— Nieśmiertelny?

KTOŚ PODDANY… KOMUŚ INNEMU.

— Będziesz musiał wyrażać się o wiele jaśniej.

SUSAN… WIESZ, ŻE ADOPTOWAŁEM I WYCHOWAŁEM TWOJĄ MATKĘ, A POTEM ZNALAZŁEM DLA NIEJ ODPOWIEDNIEGO MĘŻA.

— Tak, tak — burknęła Susan. — Jak mogłabym zapomnieć? Przecież codziennie patrzę w lustro.

TO… TO DLA MNIE TRUDNE. CHODZI O TO, ŻE NIE JA JEDYNY PODJĄŁEM TAKIE DZIAŁANIA. CZEMU JESTEŚ TAKA ZDZIWIONA? CZY NIE WIADOMO POWSZECHNIE, ŻE BOGOWIE CAŁY CZAS TO ROBIĄ?

— Bogowie tak, ale nie tacy jak ty!

TACY JAK JA SĄ JEDNAK JAK LUDZIE…

Susan zrobiła coś niezwykłego: zaczęła słuchać. Nie jest to łatwe dla nauczycielki.

SUSAN, MUSISZ WIEDZIEĆ, ŻE CI, KTÓRZY SĄ… POZA CZŁOWIECZEŃSTWEM…

— Wcale nie jestem poza człowieczeństwem — przerwała ostro. — Mam tylko kilka… dodatkowych zdolności.

NIE MÓWIŁEM O TOBIE, NATURALNIE. CHODZIŁO MI O INNYCH, KTÓRZY NIE SĄ LUDŹMI, A JEDNAK NALEŻĄ DO LUDZKIEGO WSZECHŚWIATA: WOJNA, PRZEZNACZENIE, ZARAZA I RESZTA Z NAS — LUDZIE WYOBRAŻAJĄ NAS SOBIE W LUDZKICH POSTACIACH I DLATEGO NA RÓŻNE SPOSOBY PRZEJMUJEMY PEWNE ASPEKTY CZŁOWIECZEŃSTWA. NIE MOŻE BYĆ INACZEJ. NAWET SAM KSZTAŁT CIAŁA WYMUSZA NA NASZYCH UMYSŁACH PEWIEN SPOSÓB OBSERWOWANIA ŚWIATA. PRZEJMUJEMY LUDZKIE CECHY: CIEKAWOŚĆ, GNIEW, NIEPOKÓJ…

— To dość podstawowa wiedza, dziadku.