Выбрать главу

Jonasz Drobniak zamilkł na chwilę. Wyrzucił paznokciem niedopałek z lufki. Wokoło siebie miał błyszczące emocją oczy, wpatrzone weń jak w ekran, na którym przewija się zapierający dech w piersiach film.

— Siekierki nigdy nie cieszyły się w Warszawie dobrą sławą — ciągnął Jonasz Drobniak — była to peryferia zaludniona specyficzną mieszaniną drobnomieszczaństwa i lumpenproietariatu, zamieszkujący ją ludek parał się przeważnie owymi interesującymi profesjami z pogranicza pracy fizycznej i kombinatorstwa. Sezonowi murarze i specjaliści od kwaszenia kapusty mieszali się tam w małych, półwiejskich domkach ze złodziejaszkami i prostytutkami, piaskarze, wiślani przewoźnicy i badylarze sąsiadowali przez próg z włamywaczami, pajęczarzami i doliniarzami, związani byli z nimi tysiącem wspólnych interesów, węzłów sąsiedzkich, rodzinnych, towarzyskich, spowinowaceni ze sobą i spokrewnieni tworzyli wielką, siekierzańską familię, istny klan, hulający bez pamięci i wyrzynający się wzajemnie nożami wśród imieninowych, pijackich bestialstw, lecz spoisty, zamknięty i niezwykle solidarny na zewnątrz. Pomiędzy krzywymi płotami rzadko zabudowanych uliczek, na kocich łbach błotnistych bruków, wśród ciemnych nocy działy się tu rzeczy ponure i wielkie, zaś obierające kartofle lub przyszywające guziki do spodni matki, żony i siostry z Siekierek rzadko odrywały się od swej roboty na odgłos strzałów rewolwerowych czy śmiertelnego krzyku dobijanego nożami człowieka. Zachodzi pytanie: w jaki sposób Buchowicz zakorzenił się w tym zamkniętym środowisku? Złożyło się na to kilka przyczyn. Po pierwsze: jego talent organizacyjny — w tym właśnie czasie Siekierki rozwijały u siebie wielki przemysł nielegalnego pędzenia wódki, tak dochodowy w czasie wojny; w warunkach okupacyjnego głodu alkoholu rosła wielka fortuna Siekierek, Buchowicz zorientował się bardzo szybko w tych nieograniczonych możliwościach, niósł ład i organizację w dzikie stosunki działających na własną rękę i zwalczających się wzajemnie bimbrowni, stworzył rodzaj siekierzańskiego monopolu, kartelu, którego wpływy objęły swym zasięgiem pobliski Czerniaków, cały dolny Mokotów, Sadybę, Wilanów. Oczywiście, że początki były trudne. Siekierki dopiero później oceniły właściwie działalność Buchowicza, toteż wstępem do kariery na Siekierkach było co innego, a mianowicie przyczyna numer dwa, czyli cherchez la femme. We Władku Buchowiczu zakocHała się bez pamięci kobieta wpływowa, mało — rządząca wręcz Siekierkami i zwana powszechnie „Królową Siekierek”. Miała na imię Aniela, była niegdyś krzepką, bardzo ładną dziewczyną lekkich obyczajów, sama, o własnych siłach, zawdzięczając to mocy i gwałtowności swego charakteru, dźwignęła się z czasem do roli wielkiej indywidualności w swej dzielnicy. Gdy Buchowicz zjawił się na Siekierkach, Aniela była już po trzydziestce i po trzech małżeństwach; ostatnim jej mężem był znany ze swej dzikości i siły fizycznej bandyta nazwiskiem Jan Chaberek, skazany jeszcze przed wojną na dożywotnie więzienie. Podczas wrześniowego rozgardiaszu Chaberek uciekł z więzienia na Świętym Krzyżu, pojawił się na krótko na Siekierkach, skatował Anielę do nieprzytomności ze względów czysto dydaktycznych, po czym zostawił jej dużo pieniędzy, zdobytych nie wiadomo jak, i znikł gdzieś na pięć lat. Właśnie w tym czasie pojawił się Buchowicz. Aniela zakocHała się na zabój w przybyszu, lecz im mocniej grążyła się w miłość, tym bardziej odpycHała Buchowicza od siebie; udawała zimną i nieprzystępną, co jest, jak wiadomo, jednym z najpowszechniej znanych od zarania ludzkości sposobów na wywoływanie pożądania u upragnionego mężczyzny. Buchowicz z miejsca ocenił sytuację z przenikliwością mądrego sutenera; od razu pojął, że Aniela odda mu tysiąckrotnie cenniejsze usługi jako wspólniczka niż jako kochanka, toteż ułożył ich wzajemny stosunek a płaszczyźnie złodziejsko-pieniężnych interesów. Było to pociągniecie niezwykle chytre; pieniądze Anieli i wpływy „Królowej Siekierek” stanęły do dyspozycji Buchowicza, jednocześnie zaś dumna i nie znająca porażek miłosnych kobieta spalała się w dzikiej, skrywanej miłości, podsycanej umiejętnie ostentacyjną, handlową obojętnością jej przedmiotu uczuć. Trwało to dwa lata, w czasie których Buchowicz drgnieniem powieki nawet nie okazał najmniejszego zainteresowania Anielą jako kobietą, zaś Aniela urządzała orgiastyczne libacje przy dźwiękach patefonowych tang w stylu: „Mój kochanek to bandyta, łobuz, drań!..”, potem zaś własnoręcznie holowała na morzach bimbru i po oceanach wódki najpiękniejsze dziewczęta Siekierek do łóżka Władka Buchowicza. Ta w gruncie rzeczy prymitywna dziwka z tanich knajp Czerniakowskiej ulicy, rozrośnięta, jędrna „Królowa Siekierek”, odkrywała naraz przedziwny świat trudnych i skomplikowanych uczuć, doznała po raz pierwszy w życiu rozkoszy miłosnej samoudręki, utonęła w upojnych odmętach nie spełnionego szczęścia. Ponieważ nie mogła przykuć do siebie Buchowicza swym ciałem, przykuwała go co dzień tysiącem drobnych usług lojalnej wspólniczki, których prawdziwą treść Buchowicz odczytywał bez trudu: uśmiecHal się tylko licząc pliki banknotów, płynące mu do kieszeni z tej spółki. Ale — co tu dużo mówić, Aniela nie była pozbawiona uroków, wręcz przeciwnie — w ciemnym pokoju pełnym tanich sprzętów, łóżek i wysoko spiętrzonych na nich betów, wśród rozrzuconych w przesiąkłym wódką powietrzu gramofonowych tonów tanga: „Ach, nie odchodź ode mnie, nie daj czekać nadaremnie.” gorąca, miękka skóra jej piersi parzyła wprost przez rozchełstaną bluzkę i odsłonięty stanik, mocne, zgrabne uda urzekały palącym pasmem ciała pomiędzy końcem cielistej, jedwabnej pończochy a podwiniętą z gorąca spódnicą, małe, jasne, osadzone głęboko w chudej twarzy oczy rzucały złe, wyzywające i fascynujące błyski. Pewnego wieczoru Buchowicz zapomniał o swej taktyce. Nazajutrz pastwił się nad „Królową Siekierek” tak długo, wytrwale i z takim rezultatem, że spędziła potem dwa tygodnie w szpitalu. Wróciła stamtąd jego bezwolną niewolnicą. Dotąd wiedziała o jego urodzie, o jego chytrości i kozackim sprycie; teraz dowiedziała się o jego sile, nieokiełznanej gwałtowności i brutalności, o jego miłosnej tężyźnie: te zaś walory składały się w jej marzeniach na ideał mężczyzny. Odtąd przylgnęła doń na resztę życia z głuchą zaciekłością tych prostych i namiętnych serc, które idą ślepo za swymi ideałami na każdą dolę i na każdych warunkach. Ale Buchowicz nie potrzebował jej więcej: był już w tym czasie bożyszczem Siekierek, opitym krwią i pieniędzmi. Jako wspólniczka Aniela straciła dlań swą wartość, jako kochankę odepchnął ją wulgarnie od siebie. Wobec tego została jego służącą, aż do chwili aresztowania w ostatnią niedzielę, W tymże mniej więcej czasie, gdy Aniela leżała w szpitalu, zaistniała trzecia przyczyna, która sprawiła, że Siekierki usynowiły Buchowicza nieodwołalnie i raz na zawsze: w trakcie jakiegoś rozliczenia z odbiorcami siekierzyńskiego bimbru, które przerodziło się w kłótnię.