— Marsjańska rasa nigdy nie przejawiała najmniejszych tendencji do zabijania. Marsjański Regenerator nie ma nawet zaprogramowanego takiego pojęcia. Oczywiście, Regenerator będzie go leczył. Ale co on będzie leczył?
— Och — westchnął Haskins.
— Tego nieszczęśnika należy powstrzymać, nim… Mówi pan, że był to zabójca? Nie wiem, co może się zdarzyć? Prędko, jaki jest jego adres?
— Panie Follansby, on tak bardzo się spieszył… Kierownik obrzucił go przeciągłym, niedowierzającym spojrzeniem.
— Proszę natychmiast zawołać policję i zawiadomić Departament Bezpieczeństwa General Motors.
Haskins rzucił się do drzwi.
— Proszę poczekać! — zawołał kierownik, walcząc ze swoim płaszczem nieprzemakalnym. — Idę z panem.
Elwood Caswell wrócił do domu taxikopterem. Zataszczył Regenerator do bawialni, postawił koło tapczanu i przyjrzał mu się uważnie.
Sprzedawca miał rację — orzekł po chwili. — Pasuje do tego pokoju.
Z estetycznego punktu widzenia Regenerator był bez sprzecznie udany. Caswell podziwiał go jeszcze chwilę, po czym poszedł do kuchni i przygotował sobie kanapkę. Jadł powoli, uporczywie wpatrując się w jeden punkt na ścianie — z lewej strony i trochę poniżej kuchennego zegara.
— Niech cię diabli porwą, Magnessen! Ty parszywy łgarzu z rozbieganymi oczami! Ty wrogu wszystkiego, co na świecie przyzwoite i uczciwe… Wyjął z kieszeni rewolwer i położył go na stole. Popychając go sztywnym palcem wskazującym, parokrotnie zmieniał jego położenie.
Czas zacząć terapię.
Chociaż… Caswell skonstatował z niepokojem, że właściwie nie miał ochoty wyzbyć się żądzy zabicia Magnessena. Co by się z nim stało, gdyby stracił ten popęd? Jego życie zostałoby ogołocone z wszelkiego sensu, wszelkiego smaku i pikanterii. Byłoby po prostu nudne. Ponadto miał prawdziwy i głęboki żal do Magnessena, nawet myśleć o tym nie lubił.
Irena! Jego biedna siostra, uwiedziona przez podłego i podstępnego Magnessena, zniszczona przez niego, a potem porzucona. Czyż mężczyzna może mieć większy powód do chwytania za broń…?
Caswell po chwili uprzytomnił sobie, że nigdy nie miał siostry. Teraz już naprawdę najwyższy czas na terapię. Wrócił do bawialni i odszukał instrukcję obsługi wetkniętą w otwór wentylacyjny maszyny. Rozłożył ją i zaczął czytać.
W celu skorzystania ze wszystkich Regeneratorów typu „Rex” należy:
1.Ustawić Regenerator w pobliżu wygodnego tapczanu — (wygodny tapczan można nabyć jako dodatkowe akcesorium we wszystkich sklepach firmy General Motors).
2. Włączyć maszynę do sieci.
3. Włożyć na głowę obręcz i dopasować ją do obwodu.
I to już wszystko! Całej reszty dokona twój Regenerator. Nie przeszkodzi Ci bariera językowa ani kwestia doboru odpowiedniego dialektu, bowiem Regenerator porozumiewa się z Tobą za Pomocą Bezpośredniego Kontaktu Zmysłowego (patent Pendinga). Jedynym Twoim zadaniem jest współdziałać.
Nie poddawaj się uczuciu skrępowania czy wstydu. Wszyscy ludzie mają swoje problemy, często znacznie poważniejsze od Twoich. Regenerator nie interesuje się Twoimi zasadami etycznymi. Nie wyobrażaj sobie więc, że on Cię „sądzi”. Regenerator chce ci jedynie pomóc, pragnie, abyś czuł się dobrze i był szczęśliwy.
Twój Regenerator z chwilą, gdy tylko zgromadzi i przetworzy dostateczną liczbę informacji, bezzwłocznie zacznie leczenie. Możesz dowolnie przedłużyć lub skrócić seans. To Ty jesteś szefem! Oczywiście, możesz również w każdej chwili przerwać seans.
I to już wszystko! Proste, prawda? A teraz włącz swój Regenerator produkcji General Motors i wyzdrowiej!
— Nic trudnego — powiedział do siebie Caswell. Przysunął Regenerator jeszcze bliżej tapczanu i włączył go. Podniósł obręcz i zaczął nasuwać ją na głowę. Zatrzymał się na moment.
— Głupio się czuję — zachichotał.
Nagle spoważniał i wlepił wojowniczy wzrok w czarno chromowaną maszynę.
„A więc sądzisz, że potrafisz mnie wyleczyć?” Regenerator nic nie odpowiedział.
„No dalej, spróbuj!” — nasunął obręcz na czoło, skrzyżował ramiona na piersiach i przechylił się do tyłu.
Nic się nie wydarzyło. Caswell ułożył się wygodnie na tapczanie. Podrapał się w ramię i przesunął obręcz pod właściwym kątem.
Nadal nic. Jego myśli zaczęły błądzić.
„Magnessen, ty krzykliwy, zarozumiały bałwanie, ty odrażający…”
„Dzień dobry — szepnął mu w głowie głos. — Jestem twoim maszynoterapeutą”.
Zażenowany Caswell poruszył się niespokojnie. „Cześć. Ja właśnie — no wiesz, właśnie tak…” „Oczywiście” — powiedziała kojącym głosem maszyna.
Przecież my wszyscy… W tej chwili badam zawartość twojej podświadomości w celu dokonania syntezy, diagnozy, prognozy i ustalenia terapii. Znajduję tu…”
„Tak?”
„Chwileczkę. — Regenerator zamilkł na kilka minut. Po czym powiedział z wahaniem: — Jest to bezsprzecznie absolutnie niezwykły przypadek”.
„Naprawdę?” — ucieszył się Caswell.
„Tak. Współczynniki wydają się… nie jestem pewien…” — Mechaniczny głos maszyny osłabł. Światło kontrolne zaczęło migotać i przygasać.
„Hej, co się stało?”
„Chwilowe rozproszenie — stwierdziła maszyna. — Oczywiście — ciągnęła mocniejszym głosem — niezwykły charakter symptomów nie może stanowić przeszkody dla kompetentnej maszyny terapeutycznej. Symptom, jakkolwiek byłby dziwaczny, jest jedynie drogowskazem, oznaką wewnętrznych trudności. Wszystkie symptomy można podporządkować szerokiemu, głównemu nurtowi doświadczalnej teorii. Skoro teoria jest skuteczna, symptomy muszą być z nią zgodne. Będę działać opierając się na tym założeniu”.
„Czy jesteś pewien, że wiesz, co masz robić?” — pomyślał oszołomiony Caswell.
Maszyna jak gdyby otrząsnęła się, jej światło kontrolne rozbłysło.
„Maszynoterapia jest dziś nauką ścisłą, nie dopuszczającą istotnych błędów. Przeprowadzimy test na skojarzeniach słownych”.
„Strzelaj!”
„Budynek?”
„Dom”.
„Pies?”
„Kot”.
„Flifl?”
Caswell zawahał się, usiłując sklasyfikować to słowo. Dźwięczało raczej po marsjańsku, chociaż mogło być również wenusjańskie, a nawet…
„Flifl?” — powtórzył Regenerator.
„Marfusz” — pomyślał Caswell, wymyśliwszy z miejsca nowe słowo.
„Głośny?”
„Słodko”.
„Zielono?”
„Matka”.
„Tanagojes?”
„Patamtonga”.
„Arrides?”
„Neksotezmodrastika”.
„Czisnohelnoptekes?”
„Rigamaru latasentikpropatria” — odpalił Caswell. Z tego zestawu dźwięków był szczególnie dumny. Przeciętny człowiek nie byłby w stanu ich wymówić.
„Hm — powiedział Regenerator. — Schemat pasuje. On zawsze pasuje”.
„Jaki schemat?”
„Cierpisz na klasyczny przypadek popędu fomowego poinformowała go maszyna. — Z komplikacją silnych pragnień dwarkowych”.
„Czyżby? A ja myślałem, że jestem zabójcą!”
„Ten termin nic nie znaczy — stwierdziła maszyna.
Musi być zatem odrzucony jako bezsensowny zestaw sylab. Natomiast popęd fomowy jest całkowicie normalny.