Zamknął drzwi za Rathem i zaryglował je. Nareszcie był sam. Poszedł do kuchni. Otworzył butelkę piwa, pociągnął potężny łyk i przysiadł na kuchennym stole. Zaczął uporczywie wpatrywać się w jeden punkt — na lewo i poniżej zegara. Musiał teraz przemyśleć swoje plany. Nie było czasu do stracenia.
Magnessen! Ten nieludzki potwór, który wyciął gorykę Caswella! Człowiek, który do tej pory nosi się z ukrytym zamiarem zarażenia całego Nowego Jorku ohydnym popędem fomowym. Och, Magnessen, życzę ci długiego, długiego życia, wypełnionego torturami, które ci będę zadawał. A na początek…
Caswell uśmiechnął się do siebie na myśl, jak będzie dwarkował Magnessena metodą wlendyjską.