– Holly też nie chce mnie widzieć – dodał.
– To ta kobieta zatruła umysł panienki! To jej wina! Panienka jest zbyt młoda. Nie mogła tego sama wymyśleć.
Drobiny mąki zawirowały w powietrzu. Potok hiszpańszczyzny był tak szybki, że Kyle przestał rozróżniać nawet pojedyncze słowa.
Nagle zadzwonił telefon i Lydia zastygła w bezruchu. Stała przy dzieży z otwartymi ustami. Kyle sięgnął po słuchawkę. Służąca obserwowała uważnie każdy jego ruch. Kiedyś była nianią Holly i wciąż bardzo ją kochała. Rose nigdy jej nie zaakceptowała, mimo że Meksykanka wychowała Kyle’a. Zawsze dochodziło między nimi do scysji, dlatego po rozwodzie Lydia nie zajmowała się już Holly. Wciąż o nią jednak wypytywała i korzystała z każdej okazji, żeby się z nią spotkać.
Kyle w napięciu podniósł słuchawkę.
– Pan Sterling? Tu doktor Seivers – powiedział lekarz zmęczonym głosem.
– Co z moją córką? – Kyle nie bawił się w uprzejmości.
– Wszystko w porządku. Śpi teraz po operacji…
Kyle wyczuł wahanie w głosie Seiversa.
– Więc udało się i Holly… – zawiesił głos.
Po drugiej stronie zapadła cisza.
– To się dopiero okaże – rzekł w końcu lekarz. – Proszę mnie dobrze zrozumieć, panie Sterling. W tej chwili Holly ma pięćdziesiąt procent szans na całkowite wyzdrowienie. Jej macica była w strasznym stanie. Na szczęście jajowody pozostały nienaruszone… Ludzki organizm to nie maszyna. Trzeba czasu, żeby się wyjaśniło, czy operacja się udała.
– A jeśli nie?…
– Za wcześnie, żeby o tym mówić.
– Może jednak spróbuje mi pan odpowiedzieć – nalegał Kyle.
Doktor Seivers westchnął głęboko. Przez cały czas zastanawiał się, ile może powiedzieć ojcu nieletniej pacjentki.
– Jest kilka możliwości – oświadczył wreszcie. – Jeśli jednak nie będzie oznak poprawy, zwłaszcza jeśli chodzi o krwotoki, to będę zalecał dodatkową operację.
Kyle poczuł, że włosy mu się jeżą na głowie.
– Jaką operację?
Doktor Seivers zachował spokój. Jedynie ton jego głosu zdradzał zdenerwowanie.
– Wycięcie macicy.
Kyle skurczył się pod ciężarem tych słów. Bolesny grymas wykrzywił mu twarz.
– Przecież Holly ma dopiero piętnaście lat!
– Niech pan się cieszy, że żyje. Jeszcze parę miesięcy temu walczyła ze śmiercią.
– Ale to jeszcze dziecko.
Doktor Seivers najwyraźniej nie był zadowolony z przebiegu rozmowy.
– Panie Sterling, przecież rozmawiamy czysto teoretycznie. Za miesiąc lub dwa może się okazać, że żadna operacja nie jest konieczna. Holly jest bardzo silna. Musiała walczyć, żeby przeżyć… Proszę w nią wierzyć i mocno trzymać kciuki.
Kyle nie wyglądał na pocieszonego, choć ze wszystkich sił starał się nie załamywać.
– Chciałbym zobaczyć córkę – powiedział.
W słuchawce zapanowała cisza.
– Może jednak poczeka pan kilka dni… Holly powinna mieć teraz spokój. Jakiekolwiek gwałtowne uczucia mogą się źle odbić na jej zdrowiu…
– Do licha! Przecież to moje dziecko!
– A moja pacjentka – mruknął Seivers. – Widziałem, jak wczoraj zareagowała na pana widok. Nie mogę tak ryzykować, kiedy w grę wchodzi zdrowie pacjentki.
– Więc co pan radzi?
– Proszę zaczekać, aż Holly poczuje się lepiej. Zresztą… – lekarz zawahał się – jest przy niej matka.
Kyle musiał ugryźć się w język, żeby nie powiedzieć, co sądzi o takiej matce. Nie miał wyboru, musiał słuchać Seiversa. Wszyscy twierdzili, że jest on najlepszym ginekologiem w Kalifornii. a może nawet na całym Zachodnim Wybrzeżu.
– W porządku – westchnął. – Będę czekał na wiadomości. Proszę dać znać, gdyby coś się zmieniło.
– Oczywiście.
– Dziękuję… Do widzenia, doktorze.
Odłożył wolno słuchawkę. Starał się nie patrzeć w pełne niepokoju, brązowe oczy Lydii.
– I co z panienką?
– Wszystko będzie dobrze. Doktor zapewnił mnie, że operacja poszła znakomicie. – Na szczęście ego głos brzmiał znacznie bardziej przekonująco, niż się spodziewał.
Ale Lydia nie dała się tak łatwo oszukać. Znała go przecież od dziecka. Teraz więc bez trudu odgadła, że coś go gnębi.
– Lepiej od razu wszystko powiedzieć. Po co się męczyć?
Kyle spojrzał na nią z wdzięcznością.
– Tak – westchnął. – Może to i racja.
Kobieta pokiwała energicznie głową.
– Chodzi o to, że lekarze nie dają gwarancji, że Holly zupełnie wyzdrowieje…
– Dios – szepnęła Lydia.
– Chcę teraz wyjść. Trochę się przewietrzyć i pozbierać myśli. Gdyby przyszedł Ryan, zaprowadź go do salonu i poczęstuj drinkiem.
– Dobrze.
Lydia uśmiechnęła się blado. W dłoni trzymała krzyżyk. Kiedy tylko Kyle wyszedł, zmówiła krótką modlitwę za zdrowie panienki, a następnie z furią zaczęła wyrabiać ciasto. To niesprawiedliwe! Niewinne dziecko cierpi tylko dlatego, że „ta kobieta” upiła się i straciła panowanie nad kierownicą.
Ocean zawsze działał na niego kojąco. Nawał kłopotów wypędzał go z Los Angeles do nadmorskiej posiadłości. Tutaj znajdował sposoby na rozwiązanie najbardziej pogmatwanych spraw. Zwłaszcza w czasie długich spacerów po pustych plażach nad Pacyfikiem.
Dzisiaj jednak było inaczej. Kiedy tylko przypomniał sobie o wypadku, wzbierał w nim gniew. Chwytał garście piasku i ciskał w wodę. Gwałtowna bryza niosła ziarenka z powrotem w stronę lądu.
Zaczął się wspinać po drewnianych schodach wiodących na skałę. Chciał na chwilę zapomnieć o córce i skupić się na interesach. Przez ostatnie miesiące było odwrotnie: przestał zajmować się firmą nagraniową i myślał tylko o Holly. Zaczynała szwankować dystrybucja, zawodziły prognozy… Obserwował to jak wojnę na jakiejś dalekiej planecie, chociaż powoli zaczęło do niego docierać, że wali się to, co budował cierpliwie przez całe dorosłe życie.
Studio nagrań Sterling Recordings przez wiele lat borykało się z różnymi problemami. W pewnym momencie wydawało się nawet, że Kyle będzie musiał zwijać interes. Na szczęście dzięki teledyskom pokazywanym w sieci telewizji kablowej sprzedaż znacznie wzrosła. Teraz chodziło tylko o to, żeby podnieść jakość. Do tej pory studio Kyle’a korzystało z usług wynajmowanych artystów i innych firm, ale powoli przestawało się to opłacać. Ideałem byłoby, gdyby wszystko robić w jednym studiu, co pozwalało obniżyć koszty, zapewnić odpowiednią jakość nagrania i obronić się przed piractwem. Zwłaszcza to ostatnie zaczynało dawać się we znaki wszystkim firmom działającym zgodnie z prawem.
Kyle przystanął na chwilę i zacisnął dłoń na poręczy. Nie może pozwolić zginąć własnej firmie. Dzięki niej przecież zapewni przyszłość sobie i… Holly.
Kiedy dotarł na szczyt, obejrzał się za siebie. Niestety, ocean tym razem go zawiódł. Głowę miał równie pustą jak przed wyjściem z domu. Przygarbiony powoli poszedł w stronę posesji.
Po chwili, niedaleko garażu, zauważył samochód Ryana Woodsa. Przyśpieszył kroku. Od razu skierował się do salonu. Wiedział, że Lydia wypełnia sumiennie każde jego polecenie. Przed wejściem zatrzymał się i spróbował uśmiechnąć.
– Przepraszam, spóźniłem się – powiedział od progu.
Ryan kończył właśnie drinka.
– Nic nie szkodzi – odrzekł wstając z wielkiego fotela.
Uścisnęli sobie dłonie. Ryan przyjrzał się uważnie Kyle’owi. Stwierdził, że widział już gdzieś ten niepewny uśmiech i spojrzenie pełne bólu. Ale gdzie? Czy nie na okładce pierwszej platynowej płyty Kyle’a? Tak, mógł się wtedy podobać. Ciekawe, czy płyta sprzedałaby się tak dobrze, gdyby nie miliony wielbicielek urzeczonych jego urodą? Głos Kyle’a określano jako przeciętny. Teksty ballad były zbyt poetyckie jak na gusta szerokiej publiczności. I tylko to „coś” w twarzy i oczach… Płyta sprzedała się znakomicie, a Kyle zainwestował pieniądze w podupadłą firmę, którą po paru latach wyprowadził na szerokie wody. Sterling Recordings należała w tej chwili do najlepszych w kraju.