Выбрать главу

– Proszę – mruknął wyciągając dłoń w jej kierunku. – To dla ciebie.

Maren spojrzała na ciemny prostokąt.

– Na tej kasecie znajdziesz pięć z trzynastu piosenek. Chcemy, żeby ukazywały się jako single co miesiąc lub półtora, zależnie od tego, jak wysoko zajdą na listach przebojów. Pierwszą musisz opracować do końca maja – dodał po chwili.

Wzięła kasetę zastanawiając się, dlaczego wydaje się tak ciężka. Sugestia, pomyślała.

– Czyli mam ponad miesiąc? – upewniła się.

– Oczywiście.

– To niewiele – mruknęła. – Nie wiem, czy uda mi się tak szybko nakręcić odpowiedni teledysk.

Jego rysy stwardniały.

– Nie masz wyboru – rzekł obojętnie.

– Więc jednak chcesz podpisać umowę?

– Jasne.

Maren zagryzła wargi. Nie przejmowała się jego oschłym tonem. Potrząsnęła głową, a następnie spojrzała na Kyle’a, chcąc sprawdzić jego reakcję.

– Mam mało czasu…

Uśmiechnął się.

– Poradzisz sobie.

Pewnie doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak jest od niego uzależniona.

Obracała kasetę w dłoni. Pod palcami czuła jej gładką powierzchnię. Dopiero teraz zrozumiała, że jest to jedyna rzecz łącząca Festival Productions i Sterling Recordings.

– Czy te piosenki są szczególnie ważne?

– Mhm – skinął głową.

– Tak myślałam.

Kyle skręcił z Wilshire na autostradę prowadzącą na nadbrzeże. Światła miasta sprawiały, że wody oceanu przybrały niemal purpurowy odcień. Słońce zniknęło już za horyzontem. W oddali, na falach, kołysało się kilka jachtów.

Milczeli oboje. Maren czekała na wyjaśnienia, zaś Kyle pogrążył się we własnych myślach i nawet nie zauważył zniecierpliwionego wyrazu jej twarzy.

Po kwadransie dotarli do zdobionej sztukaterią, piętrowej restauracji Rinaldiego. Budynek znajdował się na Manhattan Beach, skąd rozciągał się wspaniały widok na Pacyfik. Zewnętrze ściany miały kolor brzoskwini i doskonale harmonizowały z otoczeniem. Olbrzymi balkon podtrzymywały kolumny z marmuru przywiezionego aż z okolic Neapolu.

Zatrzymali się przed wejściem. Pracownik parkingu otworzył drzwiczki samochodu i pomógł jej wysiąść. Maren schowała kasetę do torebki, którą zabrała ze sobą. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że Kyle od jakiegoś czasu ją obserwuje.

Weszli do środka. Natychmiast zjawił się przy nich kelner, który zaprowadził oboje do stolika zarezerwowanego na balkonie. Usiedli. Na gładkim blacie stała tylko jedna świeca. Maren spojrzała z niepokojem na migocący płomień.

Kelner nalał im Cabernet Sauvignon czekając, aż złożą zamówienie. Następnie ukłonił się i zniknął za drzwiami. Kyle wypił niewielki łyk wina. Ani na moment nie spuszczał wzroku z Maren.

– Przede wszystkim – szepnął mrużąc oczy – wszystko, co ci powiem, powinno zostać między nami. Żadnych zwierzeń, telefonów do znajomych i tak dalej…

Maren nawet nie drgnęła.

– Oczywiście – zniżyła głos.

Płomień świecy podskoczył poruszony jej oddechem.

– Nie chciałbym, żeby konkurencja dowiedziała się, co się święci. Będziemy pracować w oparciu o zupełnie nowy pomysł…

Jego słowa zabrzmiały jak ostrzeżenie. Nie to jednak było najgroźniejsze. Maren wydawało się, że w szarych oczach Kyle’a zalśniły stalowe błyski.

– Rozumiem… – szepnęła.

Sięgnęła po kieliszek i podniosła go do ust. Łagodny wietrzyk rozwiał kasztanowe włosy. Płomień świecy wygiął się w jej stronę.

– Co to za nowy pomysł?

Kyle uśmiechnął się. Wiedział, że musi to ją zainteresować.

– Chcemy, żebyś zachowała ciągłość kolejnych teledysków. Na przykład pierwsza piosenka, ta, którą słyszałaś w samochodzie, jest o chłopaku, który odkrył, że jego ukochana chce odejść. Słowa są proste. Dużo melancholii i rock and rolla…

Skinęła głową. Ta propozycja nie stanowiła tak naprawdę niczego nowego. Skąd przypuszczenia, że jest to jej życiowa szansa?

– Dobra. W następnej piosence ten sam facet chodzi ulicami i szuka innej dziewczyny. Wciąż jest sam, ale przestało mu już zależeć na tamtej… Czuje nawet coś w rodzaju ulgi, że tamto już się skończyło.

– Takie wariacje na temat „miłość jest wieczna” – zauważyła sarkastycznie.

Przez moment wydawało się, że Kyle się uśmiechnie. Po chwili jednak zacisnął wargi.

– Chodzi o to, że musisz nakręcić miniserial do wszystkich tych piosenek. Powinien się w nich pojawiać jakiś stały akcent. Na przykład może grać ta sama aktorka. Nie obchodzi mnie, jak to zrobisz. To twoja sprawa. Pamiętaj tylko, że ma to być piosenka w pięciu rozdziałach.

– Rozumiem – Maren pokiwała głową. – Chcesz mieć kasetę wideo, którą będziesz mógł sprzedawać razem z płytą.

Kyle uśmiechnął się. Przez moment wyglądał niemal pogodnie.

– To tylko jeden z powodów.

Ryan nie mylił się. Maren McClure była rzeczywiście inteligentna. Nigdy nie spotkał takiej kobiety. Otaczała ją aura tajemniczości, której nie potrafił przeniknąć…

– Cały film będzie zapewne trwał około dwudziestu pięciu minut. Nie za krótko?

Maren kuła żelazo póki gorące. Ustalenie podobnych szczegółów ciągnęło się zazwyczaj całymi dniami.

– Wystarczy. – Kyle uśmiechnął się ponownie. – Oczywiście, główne role zagrają członkowie zespołu.

Maren z trudem stłumiła westchnienie. Muzykom niełatwo przeistoczyć się w aktorów. Chłopcy z Mirage nie stanowili tu wyjątku. Zwykle świetnie wychodziła im synchronizacja obrazu z dźwiękiem, ale potem… czarna rozpacz. Żaden, oprócz J. D. Price’a, nie potrafił się nawet poruszać przed kamerą. Na szczęście przynajmniej wokalista miał trochę doświadczenia, a poza tym był przystojny, co również miało pewne znaczenie. Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego, jak trudno zrobić z brzydala nieszczęśliwego kochanka.

– Mam więc nie tylko przygotować pierwszy teledysk. ale znaleźć pomysł na cały serial?

Kyle spojrzał na nią i skinął głową. Maren zmarszczyła brwi.

– Trudne zadanie.

– Zapłacę za wszystko.

Do stolika bezszelestnie zbliżył się wyfraczony kelner. Postawił przed nimi wytwornego homara i ponownie napełnił kieliszki.

Przez chwilę patrzyli za nim w milczeniu, a następnie zabrali się do jedzenia. Maren żuła wolno każdy kęs. Potrawa była znakomita, ale Maren nie miała apetytu. Przypomniała sobie kasetę, którą schowała do torebki. Od tego niewielkiego przedmiotu zależy przyszłość firmy, pomyślała. Jej przyszłość. Poza tym. jak zwykle, potrzebowała pieniędzy… Zaczęła się gorączkowo zastanawiać, kiedy mogłaby znaleźć czas na dodatkową pracę. Niestety, wszystko wskazywało na to, że wolne ma jedynie noce. Między pierwszą a szóstą…

Tak pogrążyła się w myślach, że nie zwróciła uwagi na badawczy wzrok Kyle’a. Szef Sterling Recordings nie krył zaciekawienia. Coś najwyraźniej dręczyło jego towarzyszkę. Tylko co to mogło być? Do tej pory nawet nie wspomniał o wykupieniu Festival Productions… Wierzył jej też, kiedy zapewniała, że wyeliminowała już problemy z nielegalnym kopiowaniem piosenek.

Delikatny płomień świecy wydobywał z jej kasztanowych włosów tycjanowskie czerwienie. Twarz miała zadumaną, niemal nieobecną. Mimo że włożyła na tę okazję jasnobeżowy kostium i zapiętą niemal pod szyję turkusową bluzkę, wyglądała atrakcyjnie. Należała do tych kobiet. które prezentują się dobrze nawet w worku i uwodzą nieświadomie, samym sposobem bycia i szykiem.

– Kusząca propozycja – powiedziała wreszcie. – Obawiam się jednak, że nie poradzę sobie do końca maja… Mam sporo zamówień, między innymi ze Sterling Recordings…