Выбрать главу

Bezmyślnie sięgnęła po ciastko. Żałowała, że Trevor je przyniósł, ponieważ przypominały Sissy o jej słabości do słodyczy, podobnie jak karta z krukiem przypominała jej o chwili słabości i o sprzeniewierzeniu się małżeńskiej wierności.

Feely poznaje Serenity

Feely czekał w Chesney’s Diner już niemal półtorej godziny. Jasne promienie słońca wpadały przez okno do środka, tymczasem po Robercie nie było nawet śladu. Zamówił kolejny kubek kawy (już czwarty) i wielkiego biszkopta z cytryną. Od czasu do czasu spoglądał na pożółkłą fotografię „nadzwyczaj pulchnego omleta z czterech jajek z płynnym serem”, jednak nie chciało mu się pójść do toalety, żeby umyć ręce; za żadne skarby nie zjadłby niczego, gdyby istniało realne ryzyko połknięcia bakterii.

Dziewczyna w czapce khaki niespodziewanie zatrzasnęła książkę.

– Nie przyjdzie – oznajmiła.

Feely popatrzył na nią i zamrugał.

– Słucham?

– Mój przyjaciel. Miał tu być już godzinę temu.

– Och – westchnął Feely. Pomyślał, że to samo odnosi się do Roberta.

– Obiecał, że spotka się tu ze mną dokładnie o dziewiątej, a która to już godzina?

Feely popatrzył przez okno.

– Drogi są bardzo śliskie. Może zatrzymały go opady śniegu?

– Mógł przecież zatelefonować, prawda? W końcu ma najnowszy model telefonu komórkowego marki Sony.

– A może to ty powinnaś zatelefonować do niego?

– Mówisz poważnie? Nigdy bym się tak nie poniżyła. Jeśli ma o mnie tak niskie mniemanie, że nie przychodzi na umówione spotkanie, z pewnością nie zasługuje na to, żebym się do niego czołgała na kolanach, jakby mi na nim zależało.

Feely pokiwał głową i głośno wciągnął nosem powietrze.

– Wiem, co masz na myśli. Nie możesz się spodziewać, że inni ludzie będą skłonni oceniać cię wyżej, niż ty na podstawie wiarygodnych i tylko tobie znanych przesłanek będziesz oceniała samą siebie.

– Słucham?

Feely poczuł, że robi mu się gorąco. Mimo że dziewczyna była ubrana bardzo prosto, w niezbyt wyszukane rzeczy, wyglądała całkiem ładnie i atrakcyjnie, jeśli ktoś lubił dziewczęta z lekką nadwagą. Miała szeroką twarz, szeroko rozstawione duże oczy oraz bardzo pełne usta. Miała też gęste, nie wyregulowane brwi. Feely przypuszczał, że obgryza paznokcie, ale według niego dodawało to jej uroku. Wyglądała bardzo naturalnie, w przeciwieństwie do siostry Feely’ego, Glorii, która spędzała z pincetką całe godziny i kiedy odchodziła od lustra, wyglądała jak tancerka z taniego burdelu.

– Chodziło mi o to, że prawdopodobnie dokonujesz roztropnego wyboru. Rozumiesz, nie telefonując do niego.

– Och – jęknęła dziewczyna, chociaż zupełnie nie rozumiała związku pomiędzy ocenianiem a telefonowaniem. Przez chwilę milczała, po czym dodała: – Twój przyjaciel także się nie przejmuje, że czas upływa.

– Mój przyjaciel? To wcale nie jest mój przyjaciel. Po prostu mnie wziął.

Dziewczyna się zaczerwieniła.

– Och, przepraszam. Nie zamierzałam wtrącać się w twoje sprawy.

– Nie obawiaj się, wcale się nie wtrącasz.

Dziewczyna długo wpatrywała się w niego w milczeniu, jakby chciała coś powiedzieć, ale nie potrafiła.

– O co chodzi? – zapytał w końcu Feely.

– Przepraszam, trochę wytrąciłeś mnie z równowagi, to wszystko. Jeszcze nigdy nie spotkałam takiego faceta.

Znów zapadła długa cisza i znów przerwał ją Feely.

– Chciałbym, żebyś mnie oświeciła. Jakiego faceta?

– Cóż, widzisz… – Skierowała wymowne spojrzenie na puste krzesło Roberta.

Feely także na nie popatrzył, po czym znowu skierował wzrok na dziewczynę.

– Co? Co takiego? Ty myślisz, że on i ja, że my… Bzdura! Totalnie paranoiczna konstrukcja myślowa! Jestem autostopowiczem, to wszystko, a Robert okazał się jedynym kierowcą, który miał w sobie dość empatii, żeby się zatrzymać.

Dziewczyna popatrzyła na niego ze skruchą w oczach.

– Och, tak mi przykro! Kiedy powiedziałeś, że cię wziął… Och, ja chyba umrę ze wstydu.

– Niepotrzebne zażenowanie – powiedział Feely. – Łatwo się było pomylić. W końcu on i ja zupełnie nie jesteśmy do siebie podobni. Kazał mi udawać, że jestem jego synem, na wypadek gdyby ludzie nas wypytywali i myśleli o nas to, co ty właśnie pomyślałaś. A ja nawet zadawałem sobie pytanie, po co ta cała maskarada.

Dziewczyna była tak zawstydzona, że ukryła twarz w dłoniach.

– Przepraszam cię. Naprawdę cię przepraszam. Ty przecież ani trochę nie przypominasz geja. Och, Boże, po co ja to mówię? Nie jesteś taki, prawda? A może jesteś?

– Nie, nie jestem. – Feely wręcz nie wierzył, że rozmowa toczy się tak idiotycznie. Czuł się, jakby właśnie połykał bardzo długi kawałek spaghetti, a ludzie dookoła patrzyli na niego, kiedy wreszcie wsunie cały makaron do ust. – Nie jestem i kropka. A co do Roberta, prawie go nie znam. Wiem o nim tylko tyle, że sprzedawał przejrzyste linijki i zdradził swoją żonę.

Dziewczyna oderwała dłonie od twarzy.

– A teraz chce, żebyś udawał jego syna?

– Tak.

– Nie sądzisz, że to jest dziwne?

– Nie wiem. Powiedział mi, że nie chce, żeby ludzie nas zapamiętali, to wszystko. Powiedział, że chce, abyśmy przemknęli przez miasto jak duchy.

– Cóż, ja myślę, że to dziwne. Zwróciłam na was uwagę, kiedy tylko weszliście, i pomyślałam: dziwni ludzie. – Na chwilę urwała, po czym niespodziewanie wyciągnęła do Feely’ego rękę. – Tak przy okazji, mam na imię Serenity. Serenity Bellow.

– Serenity? To nadzwyczaj poetyckie, piękne imię.

– Poetyckie? Być może. Skąd ci przychodzą do głowy takie określenia?

Feely puścił jej dłoń.

– Czytam mnóstwo słowników – przyznał.

– Chyba sobie ze mnie żartujesz.

– Nie wszystkiego nauczyłem się ze słowników. Niektóre wyrażenia poznałem… – Feely unikał wzroku Serenity – z tezaurusów.

Dziewczyna powoli się wyprostowała. Jej oczy błyszczały, a usta otworzyła szeroko, zaskoczona i jednocześnie uradowana. Feely nie rozumiał, co ją tak bawi. Przecież nowych słów i wyrażeń można się uczyć tylko ze słowników i tezaurusów. Są tam wszystkie, od abakusa po żyzność, wystarczy je tylko przeczytać i pozapamiętywać. A może dziewczyna ma go za beznadziejnego tępaka? Może wszyscy inni ludzie poszerzają swoje słownictwo w jakiś zupełnie inny, zupełnie mu nie znany sposób? Może, kiedy ludzie są dziećmi, to ich ojcowie szepczą im do ucha wszystkie słowa, które trzeba poznać; jeżeli się ma ojca, a nie Brunona.

– Czytam T.S. Eliota – powiedziała Serenity, wskazując na książkę.

– Hej, doskonale.

– Chyba nie wiesz, kto to taki, co?

– Słyszałem to nazwisko.

– Znasz tyle niesłychanych słów, a nigdy nie czytałeś T.S. Eliota?

Feely potrząsnął głową.

– A czy kiedykolwiek czytałeś coś, co napisał Ezra Pound?

– Chyba nie.

– A co czytałeś?

– Na przykład Moby Dicka. Mój nauczyciel angielskiego, ojciec Arcimboldo, podarował mi tę książkę, kiedy chodziłem do szkoły.