Выбрать главу

– Nie byłbym taki pewien. Z tego, co ostatnio czytałem, współcześni policjanci są dzisiaj bardziej skłonni niż kiedyś do wysłuchiwania różnych dziwaków.

– Och, dzięki.

– Nie, nie, wcale nie chciałem być niegrzeczny. Chodzi mi o to, że nie odrzucają z punktu wszystkich informacji uzyskanych w niekonwencjonalny sposób. Ustalają profile psychologiczne, korzystają z pomocy jasnowidzów, nawet mediów. Pamiętasz tego chłopaka, który zaginął latem zeszłego roku w parku Wyantenock? Indiański czarownik pomagał im go znaleźć.

– Rzeczywiście, zgoda. Muszę jednak przynajmniej jeszcze raz postawić karty. Nie mam zamiaru wpuścić policji w maliny. I sama nie chcę wyjść na idiotkę. – Popatrzyła na zegarek. Był prawie kwadrans przed szesnastą i na dworze powoli zaczynało się ściemniać. – Dokąd zabierzesz mnie więc na kolację? – zawołała z nagłym entuzjazmem. – Co powiesz o restauracji Adrienny? Nie jadłam jej bażantów od czasu, gdy Gerry opuścił ten świat.

Furgonetka duch

– Zidentyfikowaliśmy furgonetkę – oznajmiła Doreen.

Steve ze zmarszczonym czołem wpatrywał się w ekran komputera. Czytał materiały o snajperach zabijających przypadkowe osoby, w tym o Lee Boydzie Malvo i Johnie Allenie Muhhamadzie, którzy terroryzowali Waszyngton, i o nieznanym strzelcu, który strzelał do przypadkowych przechodniów w Ohio.

Doreen wręczyła mu komputerowy wydruk.

– To ford econoline z 1998 roku, pierwotnie zarejestrowany przez Waterbury Tree Surgeons; to może wyjaśnić pochodzenie litery „W”, którą zaobserwował nasz świadek. Motto firmy brzmi: „Zdrowe drzewo to szczęśliwe drzewo”.

– Firma Waterbury Tree Surgeons przestała istnieć w 2002 roku i furgonetka została sprzedana Peterowi Koslowskiemu z Meriden, właścicielowi dwuosobowej firmy przeprowadzkowej. Furgonetka brała udział w wypadku drogowym jedenastego listopada 2003 roku, po czym Koslowski sprzedał ją na części Middletown Auto Spares. W Middletown Auto Spares mają odnotowane, że auto rozebrano, wyciągając z niego użyteczne części, najwyraźniej jednak, zanim to nastąpiło, ktoś je ukradł.

– W porządku – powiedział Steve. – Chcę poznać nazwiska wszystkich pracowników tej firmy złomującej samochody, począwszy od dnia, w którym nasza furgonetka tam trafiła. Interesują mnie wszystkie dane o tych osobach.

– Już wydałam polecenia. Posterunkowy MacCormack i jego ludzie już się tym zajmują.

Steve wskazał na ekran swojego komputera.

– Widzisz to? Przejrzałem wszystkie sprawy ze snajperami, którzy wybierali ofiary bez ładu i składu. Zacząłem od strzałów na autostradzie w Los Angeles w 1976 roku.

Doreen oparła się na biurku i z zainteresowaniem popatrzyła w ekran.

– No i co? Dowiedziałeś się czegoś użytecznego?

– Jasne. Dowiedziałem się, że wszystkie te sprawy różnią się od siebie, w każdym aspekcie z wyjątkiem jednego: mentalności sprawców. Tacy przypadkowi snajperzy są bez wątpienia najbardziej smutnymi osobnikami na tej planecie, żyjącymi bez celu i bez sensu. Popatrz tylko, oto Malvo, jeden ze snajperów z Beltway. Żądał dziesięciu milionów dolarów. W zamian za to miał przestać zabijać. Idiota, myślał, że je naprawdę dostanie.

– Jak sądzisz, o co chodzi naszemu snajperowi?

– O pieniądze, zemstę na społeczeństwie, może o sławę? A może zupełnie o nic? Wszystkie te historie mówią mi, że ci snajperzy nie są zbyt bystrzy i w końcu się zdradzają. Albo są nieostrożni, albo są nieudacznikami, albo po prostu tak się skupiają na wybieraniu ofiar, że nie widzą policji depczącej im po piętach, albo po prostu chcą, żebyśmy ich złapali; wtedy mają swój moment chwały.

– W każdym razie facet w furgonetce z roześmianym drzewem na karoserii nie ucieknie nam daleko.

Steve wyłączył komputer.

– Wiesz, co myślę? Ludzie już dawno potracili szacunek dla samych siebie. Czują się, jakby już niczego nie byli warci, i w wielu przypadkach pewnie tak jest. Nie mają wykształcenia, nie potrafią się wysławiać, nie mają żadnych ambicji. Wrażenie na bliźnich potrafią wywoływać tylko, sprawiając im ból lub nawet ich zabijając.

– Znów masz kłopoty z Alanem? Steve rzucił jej ostre spojrzenie.

– Znasz mnie lepiej niż ktokolwiek inny.

– Sama przez to przechodziłam z moim Damienem. Alkohol, narkotyki, okropny język. Ale i Alan z tego wyrośnie.

– Nie wiem. Cieszę się jedynie, że nie jestem w jego wieku. Wygląda na to, że dla dzisiejszej młodzieży nie ma już żadnych świętości.

Do przymkniętych drzwi zastukał posterunkowy MacCormack.

– Detektywie Wintergreen, chyba coś mam. W Middletown Auto Spares od czwartego września 2002 roku do szesnastego stycznia 2003 roku pracował pewien mechanik, William Hain. Według jego akt osobowych, wielokrotnie otrzymywał nagany za spóźnienia i złą pracę. Generalnie olewał robotę. Uszkodzona furgonetka pana Koslowskiego została zabrana z jego posiadłości w Meriden trzynastego stycznia 2003 i odwieziona do Middletown. Piętnastego stycznia William Hain wpisał do raportu, że samochód rozebrano na części. Następnego ranka zatelefonował, że jest chory. Więcej w Middletown Auto Spares ani o nim nie słyszano, ani go nie widziano.

– Daty pasują – powiedziała Doreen.

– Rzeczywiście – przytaknął Steve. – A William Hain wygląda mi na faceta, który jest przekonany, że świat jest mu wiele winien. Mamy o nim jeszcze jakieś informacje?

– Tylko te z akt osobowych. Adres, który podał, to Lamentation Mountain Road numer 7769 w Middletown. Facet urodził się dwunastego maja 1974 roku, ma kartę ubezpieczenia społecznego numer 046-09-6521. Kiedy starał się o pracę w Middletown Auto Spares, przedstawił referencje z Green Peak Engineering oraz Kyle’s Auto Repair. Obie firmy mieszczą się w Hamden.

– W porządku. Poślij kogoś do Middletown Auto Spares, następnie sprawdzimy także te referencje. Może ktoś tam zna Williama Haina albo go pamięta. Ponad wszystko chcę dostać rysopis faceta.

Steve wstał i zdjął marynarkę z oparcia krzesła.

– Doreen, jedziemy na Lamentation Road.

Był w połowie drogi po schodach, kiedy zadzwonił jego telefon komórkowy.

– Słucham, Wintergreen.

– Steve, tu Roger Prenderval z Torrington.

– Co u ciebie słychać, Roger? Co mogę dla ciebie zrobić? Cholera, jestem dość zajęty. Mam na głowie zabójstwo tej Mitchelson.

– Myślałem, że powinieneś wiedzieć, że zgarnęliśmy twojego chłopaka.

– Alana? Co to znaczy „zgarnęliście go”?

– Przykro mi, że muszę ci to mówić, ale byliśmy zmuszeni go aresztować. Pomyślałem, że lepiej będzie, jak się o tym dowiesz przed Helen.

Steve zatrzymał się. Doreen także przystanęła, lecz on machnął ręką, żeby szła dalej.

– Spotkamy się na parkingu – mruknął.

– Kłopoty?

– Daj mi minutkę, dobrze?

Tymczasem posterunkowy Prenderval powiedział grobowym głosem:

– Został aresztowany jako podejrzany o napaść na tle seksualnym.

– Napaść na tle seksualnym? Mój Alan? Mówisz poważnie?

– Przykro mi, Steve. Mieliśmy telefon z pewnego domu w dzielnicy Burntwood. Wygląda na to, że niespodziewanie do domu wrócili właściciele i nakryli Alana, jak usiłował się wyślizgnąć przez okno kuchenne. Ich córka stała naga na schodach, przerażona. Twierdzi, że Alan próbował, wbrew jej woli, odbyć z nią stosunek seksualny.

– Wierzysz w to?

– Przykro mi, Steve, to, czy w to wierzę, nie ma najmniejszego znaczenia. Dziewczyna złożyła skargę, a jej rodzice są żądni krwi.

Steve przyłożył dłoń do czoła. Czuł, że zaraz rozboli go głowa, bólem, który zwykle powodował, że lewym okiem widział jedynie rozmazane kontury otaczających go przedmiotów.