Выбрать главу

– Obchodzi mnie – odparła cicho.

– Nie masz pojęcia, czym jest miłość. Gdyby było inaczej, już dawno wyszłabyś za pana Raife’a. Phoebe mówi, że jej ojciec szaleje z rozpaczy z twego powodu. Ja już mam cię dosyć, po raz ostatni wtrąciłaś się w moje sprawy. Wyprowadzam się.

Okazało się, że jego słowa nie były tylko próżnymi pogróżkami, gdyż nie minęła godzina, jak spakował manatki i przeniósł się do kolegi z roku.

Z telefonu Brendy Mulroy Lee dowiedziała się, iż Phoebe nadal pracuje.

– Ale nie wygląda za dobrze – stwierdziła Brenda. – Powiedziała mi o tym, co się wydarzyło. Przypuszczam, że atmosfera w domu nadal jest nie najlepsza, bo Phoebe ma cały czas podkrążone oczy, jakby płakała. Jeśli się nie pozbiera, nie podpisze kontraktu z Linnonem.

– Z Linnonem? – zdumiała się Lee.

Linnon Corporation był producentem niesłychanie drogich i ekskluzywnych kosmetyków.

– Chcieliby zaangażować ją jako swoją twarz dla nowej linii produktów – poinformowała Brenda. – Jeszcze nic nie wiadomo w stu procentach, ale wszystko wskazuje na to, że się jednak uda.

Lee starała się ze wszystkich sił wyrzucić z pamięci Daniela oraz jego córkę, spędzała zatem więcej czasu z Sonyą, która była dla niej prawdziwą podporą duchową.

Pewnego ranka obudził ją dźwięk telefonu. W słuchawce usłyszała aż za dobrze jej znany męski głos.

– Czy jest twój brat? – zapytał Daniel.

– Nie, Mark nie mieszka z nami od kilku tygodni.

– W takim razie nie ma sensu pytać, czy wiesz, gdzie jest Phoebe?

– A nie z tobą? – zdumiała się.

– Nie. Znalazłem list na jej łóżku. Lodowaty dreszcz przebiegł po plecach Lee.

– Och, nic… – jęknęła. – Chyba nie chcesz powiedzieć, że…

– Niestety, tak. Napisała, że uciekła do Gretna Green, by wyjść za Marka.

ROZDZIAŁ JEDENASTY

Gdy Daniel pojawił się w drzwiach domu Lee, miał zmęczoną twarz i był dużo szczuplejszy niż przed paroma tygodniami. Bez słowa podążył za nią do kuchni, po czym wręczył jej list Phoebe.

„Kochany tato.

Proszę, spróbuj mnie zrozumieć i nie gniewaj się. Kocham Marka, więc jedziemy do Gretna Green, żeby wziąć ślub, tak jak Lee. Nie próbuj nas powstrzymać, ponieważ należymy do siebie.

Phoebe

Lee poczuła nieznośny ból w sercu, gdy przeczytała te słowa. Podniósłszy wzrok na Daniela, dostrzegła w jego oczach nie oskarżenie, jak się tego spodziewała, ale niewysłowioną rozpacz.

– Wróciła wczoraj do domu wcześniej niż zwykle – zaczął. – Nalegała, że przygotuje mi kolację. Rozmawialiśmy tak jak kiedyś, była dla mnie taka miła, już myślałem, że wszystko wróci do normy… – Jego głos się załamał. Lee wyciągnęła rękę, ale on pokręcił tylko głową. – To było jej pożegnanie. Już wtedy wiedziała, że ucieknie, gdy pójdę spać. Nawet pocałowała mnie na dobranoc…

– Nie do wiary – mruknęła Lee.

– I ona traktuje poważnie swoją karierę! – ciągnął. – Ma tyle pracy, ale rzuca ją, by wyjechać do Szkocji i wrócić nie wiadomo kiedy.

– Nie wiesz, kiedy ma następną sesję?

– W czwartek. Dziś mamy poniedziałek.

– A więc zaplanowali ślub na jutro lub pojutrze – wywnioskowała.

– Nie mogę do tego dopuścić! A ty pojedziesz ze mną – zdecydował Daniel.

– O nie, tylko nie to – jęknęła. – Nie mogę tam wrócić.

– Lee, błagam cię, zgódź się. Będę się ścigał z czasem, a twoja znajomość tego miejsca może mi zaoszczędzić cenne minuty.

– Nie mogę zostawić Sonyi samej w domu – broniła się, przejęta panicznym strachem, że bolesne wspomnienia powrócą ze zdwojoną mocą.

– W takim razie weźmiemy ją ze sobą.

– Przecież ona musi chodzić do szkoły.

– Rozumiem – wycedził przez zęby Daniel. – Boisz się, a twój strach jest dla ciebie ważniejszy niż wszystko inne, niż Phoebe, niż ja…

– Nie – zaprotestowała słabo.

– Powiem ci coś, będziesz żyła w nieustającej obawie do końca życia, gdyż nigdy nie będziesz miała tyle odwagi, by się przełamać. W porządku, chowaj się, świetnie ci to zrobi.

Lee doskonale zdawała sobie sprawę, iż Daniel ma rację. Przez cały ten czas starała się nie narażać na utratę swej wygodnej, bezpiecznej pozycji, ale teraz odkryła, iż miłość wymaga podjęcia ryzyka.

– Zgoda. Pojadę z tobą – rzekła po chwili.

– Dziękuję – odparł Daniel z westchnieniem ulgi. – Przyjadę po ciebie za godzinę.

Gdy tylko wyszedł, podniosła słuchawkę, aby poprosić matkę najlepszej przyjaciółki Sonyi, by dziewczynka mogła spędzić z nimi parę dni. Po upływie niespełna godziny Daniel ponownie zjawił się w jej domu. Wyglądał na jeszcze bardziej spiętego i zdenerwowanego niż poprzednio. :

–  Popatrz, co właśnie wyjąłem ze skrzynki na listy – powiedział, podając jej wydrukowane na lśniącym papierze czasopismo.

– „Woman of the World”! – wykrzyknęła zdumiona. – Phoebe jest na okładce.

Istotnie, na okładce pisma zamieszczono ostatnie ujęcie z sesji prezentującej modę ślubną, kiedy to Phoebe miała na sobie ową elegancką suknię o ascetycznym kroju.

– Widzę, że jesteś zachwycona – mruknął z niezadowoleniem Daniel.

– Oczywiście, przecież to wspaniały początek kariery. Nie widzisz, że to potwierdza moją opinię co do jej talentu?

– A więc każdy miał rację, tylko nie ja?

– Tak i chyba nadeszła już pora, żebyś to przyznał – odparowała Lee.

– Pozwól więc przypomnieć sobie, że to – Daniel postukał palcem w okładkę czasopisma – było pierwszym krokiem na drodze do tego bezsensownego małżeństwa, które zrujnuje życie mojej córce,:

– Może jeszcze uda nam się temu zapobiec.

– Gdybyśmy chociaż znali datę ślubu… Dzwoniłem przed chwilą do urzędu stanu cywilnego, ale okazało się, że nie udzielają takich informacji telefonicznie.

– Wynajmijcie detektywa – podsunęła Sonya. – Poszukajcie w książce telefonicznej numerów telefonów agencji detektywistycznych z okolic Gretna Green, potem zadzwońcie do jednej z nich i poproście, żeby sprawdzili osobiście godzinę i datę ślubu. – Sonyu, jesteś geniuszem – powiedział Daniel.

Parę chwil później zadźwięczał telefon. Była to Brenda Mulroy.

– Nie wiesz, gdzie jest Phoebe? – zapytała zaniepokojona. – Dzwoniłam do niej do domu, ale nikt nie odpowiada.

– Ale… Chyba następną sesję ma dopiero w czwartek, prawda? – upewniła się Lee.

– Tak, tylko że właśnie zadzwonili do mnie od Linnona. Wyobraź sobie, że zdecydowali, że podpiszą z nią ten kontrakt.

– To wspaniale!’:

– Prawda? – zgodziła się Brenda. – Problem w tym, że chcą się z nią jak najszybciej zobaczyć, a ja nie mogę jej nigdzie znaleźć.

– Nie wiem, gdzie ona w tej chwili jest – wyznała Lee niepewnym głosem.

– A znasz może przynajmniej jej numer telefonu?

– Wydaje mi się, że chciała spędzić tych kilka wolnych dni w spokoju, z dala po telefonu.

– Postąpiła bardzo nierozważnie.

– Być może nie przypuszczała, że Linnon tak szybko się zdecyduje – improwizowała Lee.

– Mam nadzieję, że wyjdziesz wkrótce za jej ojca – oświadczyła Brenda. – Będziesz miała na nią dobry wpływ. Jeśli uda ci się z nią skontaktować, przekaż, żeby natychmiast do mnie zadzwoniła, dobrze?

Lee odkładała właśnie słuchawkę na widełki, kiedy w progu stanął Daniel.