Выбрать главу

Janey zatrzymała samochód tuż przed nosem siostry, wysiadła energicznie i zatrzasnęła drzwi. Miała na sobie czerwony top od Prady, z odkrytymi plecami, a do tego białe dżinsy (białe dżinsy były w modzie od niedawna, ale Janey nosiła je od zawsze). Pomachała do Patty, uśmiechając się zupełnie naturalnie, bez tego sztucznego, flądrowatego grymasu, który prezentowała na plakatach. W takich momentach Patty zawsze topniała i wstydziła się, że kiedykolwiek myślała źle o siostrze. Czy ktoś tak piękny może być z gruntu zły?

Jej wyrzuty sumienia przybrały na sile, kiedy Janey zaszczebiotała: „Cześć, siostrzyczko", wzięła ją pod ramię (takim samym ruchem jak Mimi kilka dni temu) i powiedziała:

– Nie mówiłam ci tego przez telefon, bo wiedziałam, że się nie zgodzisz. Chcę ci kupić coś u Ralpha, a potem pójdziemy na lunch do Nick and Toni's. – To była jedna z najbardziej ekskluzywnych restauracji w Hamptons. Patty poczuła, że cała jej złość wyparowała.

– Możemy zrezygnować z zakupów? – poprosiła, gdyż nie chciała znów wpaść na Roditzy Deardrum. – Umieram z głodu.

– Jasne. – Janey utkwiła w siostrze świdrujące spojrzenie. – A jak tam Digger? – Rzuciła to nonszalanckim tonem, ale jej wzrok przewiercał się wprost do mózgu Patty, jakby umiała czytać w jej myślach. Patty znów doznała uczucia, które zaczęło ją ostatnio nawiedzać; wydawało jej się, że tonie.

– Digger jest… – zaczęła potulnie, a Janey skinęła domyślnie głową. Patty nagle poczuła, że nie musi mówić nic więcej. Moja siostra, myślała Patty w drodze do restauracji, ma tę wspaniałą zaletę, że można jej wyznać wszystkie, najmroczniejsze nawet myśli, a ona zrozumie.

W wieku lat osiemnastu Janey spostrzegła, że potrafi zachęcać ludzi do zwierzeń. Szybko pojęła, jak potężną bronią jest informacja, a również, że nie chodzi o jej istotę (jak błędnie sądzi większość ludzi), ale o sam moment, kiedy przechodzi ona z ust do ust, o więź, która łączy rozmówców. Jest to niepisany pakt przyjaźni, który można potem wykorzystać do własnych celów.

Siedząc z Patty w restauracji (zajęły stolik blisko drzwi), Janey słuchała siostry jednym uchem, przywoławszy na twarz stosowny wyraz współczucia, drugim zaś strzygła w stronę drzwi. Mimi Kilroy mogła się zjawić w każdej chwili. Nowa sytuacja będzie wymagała użycia zupełnie innych umiejętności towarzyskich.

Rano Janey zadzwoniła do Mimi pod pretekstem podziękowania za zaproszenie na bankiet. Nie zastała jej w domu. Powiedziawszy pokojówce, że jest starą przyjaciółką pani Paxton, zdołała się dowiedzieć, że po lekcji jazdy konnej Mimi przyjedzie na lunch do Nick and Toni's. Janey od razu wiedziała, dokąd się dziś wybierze. Problem w tym, że nie mogła tam jeść sama. Zrobiła w myślach szybki przegląd znajomych i padło na Patty.

Nie zawahała się nawet przez chwilę przed wykorzystaniem siostry, chociaż żywiła do niej bardzo ciepłe uczucia. Zawsze kochała Patty naturalną, siostrzaną miłością, ale dopiero w ciągu ostatnich dwóch lat zaczęła ją naprawdę lubić. Wytłumaczyła sobie, że to dlatego, że przedtem właściwie się nie znały. Obracały się w różnych kręgach, dopóki Patty nie zaczęła robić programów dla VH1. Tam poznała Diggera, a rok temu wyszła za niego. Zrobiła wrażenie na Janey swoją prostotą, uprzejmością i absolutnie nietypowym brakiem ambicji; trzy miesiące po ślubie rzuciła pracę, żeby zająć się domem i wychowaniem dzieci, które jednak dotąd jeszcze nie przyszły na świat. Janey doskonale zdawała sobie sprawę, jak dobrze mieć szwagra gwiazdora rocka. Choć nie przepadała za Diggerem, to musiała przyznać, że gdyby Patty wyszła za hydraulika (a było to całkiem możliwe), nie utrzymywałaby z nią aż tak bliskich kontaktów. Trudno byłoby o piękniejszy obrazek siostrzanej zażyłości niż ich dwie blond głowy blisko siebie. Janey świetnie o tym wiedziała i cieszyła się, że Mimi zobaczy tę scenkę. Dzięki temu jej osoba ukaże się Mimi w szerszej, bardziej osobistej perspektywie. Odepchnąwszy na bok swoje egocentryczne rozmyślania, Janey zmusiła się do rozmowy z Patty, która nie mogła sobie poradzić z serwetką złożoną sztuką origami w kształt łabędzia.

– Patty?

– Słucham?

– Jak się czujesz? Tak naprawdę?

– Cóż… – Patty poskromiła serwetkę i rozłożyła ją na kolanach. – Nie najgorzej. Spotkałam dziś Roditzy. Poszła do Ralpha Laurena.

– Co u niej? Lubię ją, wiesz? W porządku babka.

– Naprawdę? – zdziwiła się Patty. – Ja jej nie cierpię.

– Czasami bywa wstrętna – zgodziła się Janey – ale stara się, jak każdy. Dla mnie zawsze jest miła…

– Nic dziwnego…

– A dla ciebie nie?

– Chce mnie siłą zaciągnąć na to swoje przyjęcie w sobotę.

– No i co? – Janey skinęła na kelnera. – Powinnaś więcej bywać.

– Dlaczego?

– A dlaczego nie?

– Po co?

– Po nic. Ludzie muszą spotykać się z przyjaciółmi.

– Większość wcale się nie lubi.

– Skąd wiesz? Nikt nie jest doskonały. Każdy robi, co może, i lubi innych na tyle, na ile może.

– Dla mnie to za mało.

– Och, Patty. Co z tobą?

– Dlaczego – spytała Patty – każdy za wszelką cenę chce być kimś? Żeby pokazać, że jest ważny? Po spotkaniu z Roditzy zrozumiałam, co ją dręczy. Ona się nie docenia.

– Digger tak mówi? – Janey się uśmiechnęła.

– Nie. – Patty poczuła się urażona. – Zastanów się. Dlaczego ona zawsze robi tyle hałasu wokół siebie, biega i wrzeszczy przez komórkę? A ty albo ja? Też się nie doceniamy. Jak myślisz, dlaczego nigdy nie jesteśmy naprawdę szczęśliwe?

Janey zastanowiła się nad tym. Faktycznie. Nigdy tak naprawdę nie była szczęśliwa.

– Widzisz? – powiedziała Patty. – To przez rodziców. Nigdy nas do niczego nie motywowali. Czy kiedykolwiek usłyszałyśmy od nich, że powiedzie nam się w życiu? Że osiągniemy wszystko, co zechcemy?

– Ty tak – odparła Janey.

Wyprostowała się. Zaczynało ją to drażnić. Patty należała do tych szczęśliwców, którzy nigdy nie muszą się o nic starać. W dzieciństwie była rozpieszczaną najmłodszą córeczką, oczkiem w głowie rodziców. Miała swoje sposoby na jedno i na drugie, podczas gdy Janey nigdy nie potrafiła porozumieć się z ojcem, a z matką ciągle się kłóciła. Szczytem wszystkiego było to, że Patty była uważana w rodzinie za najładniejszą. Należała nawet do cheerleaderek i choć nigdy nie miała najlepszych stopni, jakoś udało jej się dostać na uniwersytet w Bostonie. Janey myślała kiedyś, że Patty musiała wtedy przespać się z kierownikiem do spraw rekrutacji (ona w każdym razie tak by zrobiła), ale na pierwszy rzut oka było widać, że Patty nie jest z tych, które poświęcają zasady na ołtarzu kariery. Potem pojawił się Digger, jej wielka miłość. Janey nigdy nie była zakochana, przynajmniej nie w taki sposób jak siostra, ale miłość wciąż była dla niej wartością najwyższą. Nie przestawała wierzyć, że jest ona wszystkim, czego potrzeba do szczęścia. Problem oczywiście w tym, jak ją odnaleźć. Lekko już poirytowana, zwróciła siostrze uwagę:

– Patty, kto jak kto, ale ty nie możesz być nieszczęśliwa.

Patty wbiła wzrok w serwetkę, zakładając włosy za ucho. Janey pomyślała: Musi się trochę rozchmurzyć, żeby lepiej wyglądać.

– Byłaś kiedyś w ciąży? – zapytała Patty.

Co za pytanie, pomyślała Janey. Zastanowiła się jednak przez chwilę nad odpowiedzią.

– Zdarzało mi się mówić, że jestem w ciąży – zażartowała.

– Pytam poważnie…

– Nigdy nie zauważyłam.

– Bo ja od roku próbuję zajść w ciążę i nic – poskarżyła się Patty.