Выбрать главу

Jeśli rzeczywiście słyszałam w piątek, jak Larry został zastrzelony, było bardzo mało prawdopodobne, żeby jego ciało przeleżało niezauważone przed klubem całe trzy dni. Zresztą po co zabójca miałby zostawiać zwłoki w tak uczęszczanym miejscu? To było bez sensu. Całkiem więc możliwe, że to nie Larry leży pod czarną płachtą. (Musicie przyznać, że jestem mistrzynią wyparcia).

Ponieważ nie chciałam patrzeć na czarne przykrycie, przyglądałam się gapiom obserwującym całe to zamieszanie. Zebrały się już trzy rzędy ludzi dyskutujących na temat tego, co mogło się stać. Zauważyłam, że jedna kobieta pcha się bardziej od pozostałych. Miała rude włosy. Mój wewnętrzny radar włączył się, kiedy dotarła do policyjnych barierek. Z miejsca, w którym stałam, nie widziałam jej twarzy, dostrzegłam za to białe buty tancerki go – go i winylową minispódniczkę w tym samym kolorze. Do tego nogi, które były dłuższe niż kolejka w Starbucksie w poniedziałkowy poranek. Lola. Poderwałam się z krawężnika.

– Lola! – zawołałam. To był błąd. Rudzielec rzucił okiem w moją stronę, po czym zrobił szybki odwrót. A ponieważ była ode mnie dwa razy większa, o wiele lepiej szło jej przedzieranie się przez tłum.

– Cholera – mruknęłam pod nosem, przepychając się między facetem popijającym z butelki ukrytej w brązowej papierowej torbie a kobietą w spandeksie i źle dopasowanej peruce. Na szczęście, lata praktyki w rozpychaniu się na wyprzedażach po Święcie Dziękczynienia w Macy's zadziałały na moją korzyść i prawie zrównałam się z Lolą, kiedy ta wydostała się z tłumu i zaczęła biec. Przeklinając swoje buty, ruszyłam za nią. – Lola, zaczekaj proszę – wysapałam, biegnąc sprintem. Oczywiście Lola nie spełniła mojej prośby, gnała dalej ile sił w nogach, wymijając przechodniów z wprawą zawodowego futbolisty, biegnącego do jednego z ogromnych H na końcu boiska. (Dobra, przyznaję: oglądam futbol tylko ze względu na facetów w obcisłych gatkach. Czy to zbrodnia?)

Pół przecznicy później, Lola jeszcze zwiększyła swoją przewagę, a ja pociłam się jak prosię. Chwytałam łapczywie powietrze, zastanawiając się, czemu zdrowe jedzenie, które jadłam ostatnio, w ogóle mi nie pomaga. Lola skręciła w lewo, w boczną uliczkę, a ja za nią, z płucami palącymi żywym ogniem.

Goniłam ją jeszcze przez pół przecznicy zanim się poddałam. Miała dwa razy dłuższe nogi, a ja dwa razy wyższe obcasy. Nie miałam szans jej dogonić. Zatrzymałam się, patrząc, jak znika za kolejnym rogiem. Zgięta wpół, dyszałam, jakbym paliła co najmniej paczkę dziennie. Dosyć tego. Postanowiłam, że gdy tylko wrócimy do domu, zapiszę się do Dany na aerobik.

Dałam sobie dziesięć sekund na uspokojenie oddechu (prawie się uspokoił) i wróciłam do zebranego przed Victoria Club tłumu, który zdążył się podwoić, ciasno otaczając błyskające światła i policyjną taśmę.

– Hej, gdzie się podziewałaś? – Dana podbiegła do mnie, kiedy znowu usiadłam na krawężniku. Miałam kolkę w boku, a na pięcie zrobił mi się pęcherz. Botki od Gucciego najwyraźniej nie są stworzone do biegania.

– Wi…wt…widziałam… Lolę – wydyszałam.

Szybko opowiedziałam Danie o moim pościgu za rudzielcem. Zgodziła się ze mną, że powinnam częściej chodzić na siłownię.

– Okej, co wyciągnęłaś od Niewinnej Buźki? – zarzęziłam. Dana uśmiechnęła się szeroko.

– Jego numer telefonu.

Gdybym nie była tak zmęczona, przewróciłabym oczami.

– Coś jeszcze?

– Facet na ulicy to nie Larry.

Wypuściłam powietrze, które nieświadomie wstrzymywałam. W tej chwili nie miało dla mnie znaczenia, czy mój ojciec jest szpiegiem, gwiazdą rocka czy dupkiem. Zależało mi na tym, by nic mu nie było – i to bardziej niż chciałam się do tego przyznać.

– Gość nazywa się Hank Walters. – ciągnęła Dana – Występował w Victorii, w programie Stare dobre Hollywood. Jako drag queen.

Uniosłam brew.

– Noo. Ale słuchaj dalej. Popytałam ludzi i zgadnij, pod jakim pseudonimem występował?

Wzruszyłam ramionami.

– Harriet.

– Harriet z Sand Hill Lane? – Ponownie zerknęłam na czarny plastik.

– Tak myślę. Funkcjonariusz Taylor powiedział, że zmarł w wyniku upadku z dachu klubu. Podobno skoczył.

Spojrzałam na dach, a potem na ciało. Musiał się nieźle odbić, żeby spaść tak daleko od budynku.

– I nie miał rany postrzałowej? Dana pokręciła głową.

– Nie. Funkcjonariusz Taylor powiedział jeszcze, że facet był nagi. Uniosłam brwi.

Dana wzruszyła ramionami.

– Ludzie robią różne dziwne rzeczy, kiedy chcą ze sobą skończyć. Patrzyłam, jak facet w kurtce z napisem „Koroner” ładuje ciało na jeżdżące nosze i wiezie do czarnego vana. Zastanawiałam się, czy Hank alias Harriet miał coś wspólnego z wystrzałem, który słyszałam na mojej sekretarce. Czy mój tata znał Harriet? Musiał znać Lolę, skoro jej telefon był zarejestrowany na jego nazwisko. Nie podobało mi się, że Lola dała nogę. Niewinna osoba tak się nie zachowuje. Niewinni ludzie zostają i rozmawiają z policją, kiedy ich współlokatorzy skaczą z dachu.

Jako że Dana wyciągnęła już wszystko, co mogła, od Niewinnej Buźki, postanowiłyśmy pojechać do domu Loli, na wypadek gdyby pobiegła aż do Henderson.

Kiedy się tam zjawiłyśmy, w domu nie paliły się światła, a podjazd był pusty. Żeby mieć absolutną pewność, wyskoczyłam z samochodu i zajrzałam przez okno do garażu. Nic.

– Co teraz? – zapytała Dana.

Było późno, byłam zmęczona i jeden trup w zupełności mi wystarczył na ten dzień. Tak więc, wróciłyśmy do hotelu. Teraz, kiedy na scenie pojawiła się policja, poczułam się odrobinę lepiej. Jeśli Larry miał kłopoty, policja mogła wyciągnąć od Loli więcej niż ja. O ile zdołają ją dogonić.

Danę ciągle korciło, żeby spróbować szczęścia na automatach, więc po oddaniu mustanga parkingowemu, zostawiłam ją przy automacie z pokerem, a sama poszłam do pokoju. Natychmiast zapadłam w sen. Śniły mi się Amazonki w białych butach tancerek go – go, spychające ludzi z dachów.

Około piątej nad ranem obudziła mnie syrena przeciwmgielna. Otworzyłam jedno oko, wpatrując się w ciemność. Na dostawce Dana leżała na wznak, z rozrzuconymi na boki kończynami, które z powodu swojej długości opadały na podłogę. Marco spał na plecach na drugim podwójnym łóżku, w masce na oczy. Wyglądałby w niej jak Zorro, gdyby nie to, że była błękitna i obszyta koronką.

Zamrugałam parę razy i uświadomiłam sobie, że syrena przeciwmgielna to Marco. Chrapał. Jęknęłam i nakryłam głowę poduszką. Nie pomogło. Wstałam i przykryłam poduszką głowę Marca. Też nie pomogło. Boże, nic dziwnego, że facet ciągle jest singlem.

Dałam za wygraną i powlokłam się pod prysznic, co mnie w końcu obudziło. Potem pianka, suszarka, mascara i błyszczyk. Pod oczy nałożyłam odrobinę korektora, żeby zatuszować fakt, iż zostałam obudzona przed świtem, ale nie sądzę, by wiele to pomogło. Żeby to sobie zrekompensować, włożyłam superwysokie obcasy – srebrne sandałki z zapięciem w kształcie motyla – białą, dzianinową sukienkę i żakiet Bandolino. Kiedy wychodziłam z pokoju, Marco nadal chrapał, a Dana całkowicie zsunęła się z dostawki na podłogę.

Zjechałam na poziom z kasynem, żeby rozejrzeć się za czymś do jedzenia. Nawet o tej porze było tu pełno ludzi. Niektórzy byli turystami, którzy wcześnie zaczęli dzień, ale większość ciągle miała na sobie wieczorowe ciuchy z poprzedniego dnia. Ten kto powiedział, że Nowy Jork jest miastem, które nigdy nie śpi, najwyraźniej nigdy nie był w Las Vegas.