– Mówisz tak, bo chcesz, żebym wyjechała, prawda? – zapytałam, opierając dłonie na biodrach. – Starasz się mnie zniechęcić, żeby mieć mnie z głowy.
– Nie – odparł Ramirez, wyraźnie powstrzymując się przed rzuceniem kolejnego hiszpańskiego przekleństwa. – To samo powiedziałbym każdemu innemu zaniepokojonemu obywatelowi.
– Ale ja nie pytam cię jako obywatel, tylko jako twoja… – Urwałam, przygryzając wargę. Jako jego kto?
Ramirez uniósł brew, najwyraźniej ciekaw dalszego ciągu.
– Jako… dziewczyna, z którą jesteś na pierwszej randce. – Pokręcił głową.
– Przykro mi, Maddie, ale dopóki Larry sam się do nas nie zgłosi, mam związane ręce. Poza tym, gdziekolwiek jest, na pewno sobie radzi. Znam Larry'ego. Wiem, że potrafi o siebie zadbać.
Wpatrywałam się w niego zdumiona. Serce zaczęło mi szybciej bić.
– Chwileczkę… co to znaczy, że znasz Larry'ego?
– Spędziłem w Victoria Club ostatnie sześć tygodni, Maddie. Zdążyłem poznać pracowników.
Nie wiem, dlaczego nie wpadłam na to wcześniej, dlaczego dopiero teraz to do mnie dotarło. Poczułam się, jakbym dostała obuchem w głowę.
– Boże. Ty przez ten cały czas wiedziałeś o moim ojcu. Wiedziałeś, że nosi buty tancerki go – go i nic mi nie powiedziałeś?
Ramirez poruszył się na siedzeniu. Wyglądał nawet na trochę zmieszanego. Troszeczkę.
– Nic nie mówiłem, bo wiedziałem, że właśnie tak zareagujesz.
– To znaczy jak? – zapytałam, podnosząc głos. Najfajniejsza para na świecie znowu na nas spojrzała. – Proszę, powiedz mi, jak reaguję? Jakbym została okłamana? Jakby osoba, której powinnam móc ufać, ukrywała coś przede mną? Jakby wszyscy wiedzieli o szpilkowym fetyszu mojego ojca, oprócz mnie?
– Maddie…
– Żadne „Maddie”. – Uderzyłam dłonią w stół, tak, że najfajniejsza para podskoczyła na krzesłach. Teraz otwarcie się na nas gapili i pewnie obstawiali, kto wygra. – Od jak dawna wiesz?
Ramirez westchnął.
– Larry wspominał o córce, ale nie miałem stuprocentowej pewności, że chodzi o ciebie, dopóki nie usłyszałem tamtej wiadomości w twoim mieszkaniu.
– To było kilka dni temu! Nie mogę uwierzyć, że wiedziałeś i nic mi nie powiedziałeś. – Moje palce zacisnęły się na rączce noża. Musiałam mocno się hamować, żeby nie wbić go prosto w kłamliwe serce Ramireza.
– Maddie, pracuję pod przykrywką. Nie mogłem ci powiedzieć.
– Przykro mi, ale praca pod przykrywką nie usprawiedliwia bycia dupkiem. Cholera, Jack, nie wierzę, że to zrobiłeś. Okłamałeś mnie! – Zamilkłam na moment. – Ale zrobiłeś coś jeszcze gorszego. Powiedzieć ci co?
Ramirez zmarszczył nos. Widziałam, że wcale nie chce, żebym mu mówiła. Miał pecha, bo nie zamierzałam mu odpuścić.
Wstałam, rzuciłam nóż na stół i spojrzałam na niego z góry.
– Oficjalnie informuję, że zepsułeś naszą pierwszą randkę! – Ramirez pokręcił głową, ponownie wędrując wzrokiem w okolice mojego dekoltu. Potem z żałosnym westchnieniem zapytał:
– Nie da się jej powtórzyć, co?
– Zgadza się, stary.
Pierwsze co zrobiłam po powrocie do pokoju, to przeszukałam zapełniony na nowo minibar, skąd wzięłam miniaturową tequile i wielkiego snickersa. Chrzanić zdrowe odżywianie!
Wgryzłam się w orzeszki i nugat, cały czas zaciskając dłonie w pięści. Nie mogłam uwierzyć, że Ramirez nie powiedział mi o moim tacie! Jakim trzeba być człowiekiem, żeby zrobić coś takiego? Tak, wiem, pracował pod przykrywką, bla, bla, bla. Słyszałam już tyle wymówek związanych z jego pracą, że starczy mi na całe życie. Tym razem przeholował. Jak można wiedzieć, że czyjś ojciec chodzi w szpilkach i nic nie powiedzieć? Jeśli ukrywał przede mną coś takiego, ciekawe o czym jeszcze mi nie powiedział? O żonie? O haremie długonogich dziewczyn, lecących na mafiosów? Że dorabia, reklamując bieliznę?
Właściwie nie miałabym nic przeciwko, gdyby to ostatnie było prawdą. Ale nie o to chodzi. Chodzi o to, że nie ukrywa się tak ważnych rzeczy przed swoją dziewczyną.
Moja ręka ze snickersem zastygła w połowie drogi do ust. Zdaje się, że tak naprawdę, nie byłam jego dziewczyną. Do diabła, nie wyszła nam nawet zwykła randka. Spójrzmy prawdzie w oczy: jako para, byliśmy beznadziejni. Czemu zawsze, kiedy byliśmy razem, albo się kłóciliśmy, albo zdzieraliśmy z siebie nawzajem ubrania? Co było z nami nie tak, że nie mogliśmy po prostu zjeść razem kolacji?
Rozmyślałam nad tym, kończąc snickersa. Miałam ochotę na jeszcze jednego, ale zrezygnowałam. Nie chciałam, żeby Marco oskarżył mnie o rozciągnięcie sweterka. W zamian sprawdziłam wiadomości, dochodząc do wniosku, że dałam Ramirezowi dość czasu, by zostawił pełne skruchy przeprosiny.
Nic z tego. Nie miałam żadnych wiadomości. Ani od zaginionego w akcji ojca, ani od udzielającej porad dla zakochanych w podróży mamy, ani od skruszonego Twardego Gliny.
Chrzanić to. Zabrałam się do drugiego snickersa.
Byłam w połowie batona, bliska wywołanego czekoladą i alkoholem stanu rozczulania się nad sobą, kiedy do pokoju wpadła Dana.
– Rety, rety, rety! – Zaczęła skakać po łóżku.
– Co tam? – wymamrotałam, oblizując usta z czekolady.
– Właśnie wygrałam pięćset dolców w ruletkę. Wiesz, jak trudno jest wygrać w ruletkę? Mówię ci, bardzo trudno. Byłam z funkcjonariuszem Taylorem na drinku w Times Square Bar i powiedziałam, że chciałabym spróbować tej gry z kółkiem, na co zapytał, czy chodzi mi o ruletkę. Odpowiedziałam, że chyba tak, na co on, czy wiem, jak trudno jest wygrać w ruletkę, na co ja, że chyba nie jest to kosmicznie trudne, na co on, że spoko, możemy spróbować. No i zagraliśmy. Powiedziałam, że obstawiam dwunastkę, krupier na to, że okej, potem zakręcił kołem, kulka poszła w ruch, trochę się poodbijała i w końcu się zatrzymała. Zgadnij gdzie? Na dwunastce! Mam do tego talent, Maddie! Mogłabym tak zarabiać na życie. Olać LA., przeprowadzam się do Vegas. Zostanę jednym z tych profesjonalnych graczy, których pokazują na Bravo Network. Jestem w tym naprawdę dobra!
– Cieszę się. – Odgryzłam kolejny, duży kawałek snickersa. Jak to możliwe, że Dana miała szczęście w miłości i w grze? Ja ostatnio przyciągałam tylko kłopoty i czekoladę.
– Musisz zagrać ze mną w ruletkę, Maddie. To niesamowite emocje! Znowu zaczęła skakać, wybijając się na długich nogach prawie pod sufit.
Łóżko zatrzeszczało cicho w ramach protestu.
– Eee, Dana, może nie powinnaś skakać…
Za późno. Dana wykonała jeszcze jeden skok, co ostatecznie wykończyło sprężyny łóżka.
– Och. – Środek łóżka zapadł się, jakby uwalił się na nim jakiś dwustukilogramowy duch, a Dana wylądowała twarzą na podłodze.
Podniosła głowę i spojrzała na łóżko. – Ups.
– Co ty powiesz.
Wpatrywała się chwilę w zniszczony mebel. – Potem przeniosła wzrok na mnie.
– To jak, zagrasz ze mną w ruletkę? – Tylko przewróciłam oczami.
Kiedy Dana włączyła kanał poświęcony tajnikom hazardu, żeby poznać kolejne porady dla obłąkanych graczy, zadzwoniłam do recepcji. Chudego Jima nie było. Rozmawiałam z jakąś Shirley, która poinformowała mnie, że nadal nie mają wolnych pokoi w naszym „przedziale cenowym”. Dodała, że może przysłać nam jeszcze jedną dostawkę. Ponieważ szyja ciągle bolała mnie po ostatniej nocy na dostawce, podziękowałam jej.
Ściągnęłam moją seksowną spódnicę oraz stringi, zawiedziona, że rozbieram się sama, zamiast patrzeć, jak Ramirez robi to za pomocą zębów, i wgramoliłam się do łóżka z Daną. Nie z nią chciałam spędzić tę noc, ale cóż.
Odpływałam właśnie w zasłużony sen, kiedy zadzwoniła moja komórka. Pomacałam w ciemności ręką.