Jasne. Proste, Mnie Włosi w garniturach daliby do myślenia. Z drugiej strony, ja nie byłam zadłużona z powodu butów. (No, w każdym razie, nie aż tak bardzo).
Musiałam to przyznać Monaldowi – plan był genialny. Ostatnim miejscem, w którym Ramirez i federalni szukaliby forsy dla Marsuccich, były torebki należące do drag queens.
– Co było dalej? – zapytałam, podekscytowana, że w końcu zdobędę dowód, którego potrzebował Ramirez, żeby wsadzić Monalda do więzienia.
– W następnym tygodniu, Monaldo miał kolejną przesyłkę do doręczenia. Tym razem wysłał mnie i Bobbiego. Wkrótce robiliśmy to regularnie. Zmienialiśmy się: przesyłkę zawozili ci, którzy nie występowali danego wieczoru. Przez kilka miesięcy wszystko szło świetnie.
– I co się stało?
Larry pokręcił głową i znowu westchnął.
– Któregoś razu, faceci w garniturach się spóźniali. Byliśmy tam ja i Bobbi. Znudziło nas czekanie, więc postanowiliśmy rozejrzeć się po magazynie. Otworzyliśmy kilka pudełek i okazało się, że we wszystkich są buty. Razem z Bobbim… – Urwał, zmieszany – Wzięliśmy sobie po parze. Wiem, że nie powinniśmy, ale doszliśmy do wniosku, że nikt nie zauważy braku dwóch par. Ten magazyn był pełen butów. Tysiące par designerskich butów, Maddie. Możesz to sobie wyobrazić?
Starałam się nie ślinić, tłumacząc sobie, że najprawdopodobniej były to same podróbki.
– A więc wzięliście buty?
– Tak. Ja wziąłem czółenka od Diora, a Bobbi szpilki Prądy. Potem przyjechali faceci w garniturach, przekazaliśmy im torebkę i wróciliśmy do domu. Parę tygodni później Bobbi wymyślił, że mógłby zarobić trochę dodatkowej forsy, sprzedając swoją parę na eBayu. Zważywszy na to, że była to Prada, uznał, że będzie miał dzięki temu miesiąc alimentów z głowy. Tyle że kiedy wystawił je na aukcji, babka, która chciała je kupić, stwierdziła, że to podróbki. Przyjrzałem się uważniej swojej parze. Moje też nie były oryginalne. Gdybyśmy wiedzieli, że Monaldo macza palce w handlu podróbkami designerskich butów, nigdy byśmy w to nie weszli.
Larry'emu nie przeszkadzało, że Monaldo jest gangsterem, ale podrobione buty – to już była zupełnie inna sprawa. Przewróciłabym oczami, ale po części go rozumiałam.
– Co zrobiłeś?
– Nic – odparł, a jego oczy wypełniły się łzami. – Następnego dnia Bobbi zniknął. Nie wiedziałem, co robić. Zgłosiłem jego zaginięcie, ale policjant, który przyjął zgłoszenie, nie uważał, by coś mu się stało. Powiedział, że zalegający z alimentami ojcowie ciągle znikają. Opowiedziałem więc o wszystkim Hankowi, włącznie z tym, że zamierzam powiedzieć policji o magazynie z butami. Hank nie chciał, żebym to robił. On… – Larry urwał. Potem ponownie utkwił wzrok w swoich dłoniach. – Hank za bardzo lubił pieniądze. Nie chciał, żeby skończyły się dodatkowe dochody. Wtedy postanowiłem zwrócić się o pomoc do ciebie. Widziałem twoje zdjęcie w jego gazecie. – Wskazał na Felixa, który przez cały czas stał w milczeniu niedaleko drzwi. – Przeczytałem, jak pomogłaś tamtemu prawnikowi wykaraskać się z kłopotów i przyczyniłaś się do schwytania prawdziwego mordercy. Pomyślałem, że może i w tej sprawie coś zaradzisz. Ale kiedy dzwoniłem, do pokoju wpadł Hank, wymachując bronią. Mówił od rzeczy, coś o tym, że nie wróci do życia z gołej pensji tancerza. Szarpaliśmy się i pistolet wystrzelił. Kula przeszła przez środek ulubionego fotela Hanka.
A więc miałam rację – to jednak był wystrzał.
– Co było potem?
– Obiecałem Hankowi, że nikomu nic nie powiem, jeśli tylko odłoży pistolet. Wróciliśmy do pracy, jak gdyby nic się nie stało. Trzy dni później ktoś zepchnął Hanka z dachu. – Oczy Larry'ego znowu zaszły łzami.
– Myślisz, że to robota Monalda? – zapytałam powoli, kątem oka przyglądając się Felixowi. Na twarzy miał maskę spokoju, ale byłam gotowa się założyć, że w myślach już pisał artykuł. Nikczemnik.
Larry skinął głową.
– A niby czyja? Na pewno zabił ich obu.
Gryząc paznokieć, gorączkowo rozmyślałam o wszystkim, co przed chwilą usłyszałam. To jasne, że Monaldo chciał uciszyć Bobbiego. Reklamowanie jego podrobionego towaru na eBayu zapewne nie mogło być dobre dla interesów. Wyglądało jednak na to, że z trójki przyjaciół, to Hankowi najbardziej zależało, by trzymać buzię na kłódkę. Dlaczego więc dobrali się do niego? Strzępy informacji wirowały w mojej głowie jak szalone i przyznam, miałam problem z połączeniem ich w spójną całość.
A potem Larry zrzucił kolejną bombę.
– To nie wszystko – powiedział. – Monaldo zadzwonił do mnie. – Urwał, ponownie spoglądając na Felixa. – Chce, żebym doręczył jeszcze jedną przesyłkę.
– Jeszcze jedną przesyłkę? – Poczułam ucisk w żołądku. Larry skinął głową.
– Aha. Dlatego chciałem z tobą pogadać. Monaldo zostawił mi tę wiadomość parę godzin temu. Nie wiem, co robić.
– Kiedy trzeba ją doręczyć?
– Dziś wieczorem. Przygryzłam wargę.
– Musisz z tym pójść na policję, Larry.
Pokręcił głową tak gwałtownie, że aż przekręciła mu się peruka.
– O, nie. Nie ma mowy. Nie przetrwałbym w więzieniu. Spójrz na mnie! Miał rację. Byłam za kratkami, więc wiedziałam, jak tam jest.
Współwięźniowie nie należą do najbardziej tolerancyjnych ludzi na świecie.
– Może nie będziesz musiał iść do więzienia – odparłam. – Ramirez powiedział, że gdybyś zeznawał przeciwko Monaldowi, mogliby cię wkręcić do programu ochrony świadków.
– Ramirez? – zapytał.
Ups. Przeniosłam wzrok z Felixa (który nagle zaczął wykazywać żywe zainteresowanie naszą rozmową) z powrotem na Larry'ego.
– To mój znajomy policjant. Nieistotne. Najważniejsze, że jeśli pójdziesz z tym na policję, zapewnią ci ochronę.
Larry spuścił wzrok, spoglądając na siebie. Potem spojrzał na mnie.
– Nie sądzę, żebym się nadawał do tego programu. Chyba jestem za bardzo charakterystyczny.
Zmarszczyłam czoło.
– Może gdybyś… – Spojrzałam na jego buty. Różowe pantofelki zapinane na paseczek. Okej, może lepiej zacząć od czegoś innego. Przeniosłam wzrok w górę. – Może gdybyś zrezygnował z… – Różowej spódniczki z imitacji skóry? Białej bluzki z żabotem? Intensywnie czerwonego lakieru do paznokci?
Westchnęłam. Miał rację. Ta opcja odpadała.
Mimo całego mojego zaufania do Ramireza, trzeba by prawdziwego magika, żeby ukryć Larry'ego przed Monaldem. W końcu, jak dużo jest rudowłosych drag queens o wzroście powyżej metra osiemdziesięciu? Poza tym, w chwili, kiedy Larry trafi do programu ochrony, nie będzie już w rękach Ramireza, tylko federalnych. Zważywszy na to, jak opornie szło im do tej pory z tą sprawą (nie wspominając już o tym, że dwa lata z rzędu dostałam za mały zwrot podatku), nie miałam do nich zbyt dużego zaufania. Wystarczyła jedna mała pomyłka, żeby mój ojciec zładował z jakiegoś dachu albo skończył w zamrażarce obok groszku.
Choć w ostatnich dniach miałam wobec Larry'ego mocno mieszane uczucia, kiedy tak siedział obok mnie, w przyciąganych rajstopach, z rozmazaną mascara i fałdami tłuszczu wylewającymi się spod przyciasnego gorsetu, postanowiłam, że absolutnie nie pozwolę, by jakiś gangster pozbawił mnie możliwości bliższego poznania mojego taty. Odruchowo, przysunęłam się do niego i uściskałam go tak mocno, że nawet mnie samą to zaskoczyło.
– Nie martw się, tato, coś wymyślimy.