Ostatnią wizytę złożyła im pół godziny temu i zakończyła ją trzema słowami skierowanymi do Mike'a.
– Nie jest dobrze.
Teraz drzwi znowu się otworzyły. Hester weszła, wzięła krzesło i postawiła je bliżej Adama. Usiadła i przysunęła twarz do jego twarzy. Odwrócił głowę. Ujęła jego twarz w dłonie i obróciła ku sobie.
– Spójrz na mnie, Adamie – powiedziała.
Zrobił to bardzo niechętnie.
– Oto twój problem. Rosemary i Carson obwiniają ciebie, Mówią, że to był twój pomysł, żeby ukraść recepty ojca i zrobić na tym interes. Mówią, że to ty do nich przyszedłeś. Zależnie od nastroju twierdzą także, że twój ojciec też brał w tym udział. Obecny tutaj tatuś miał niby szukać źródła dodatkowych dochodów. Oficerowie DEA z tego budynku właśnie odnieśli spory sukces, aresztując lekarza z Bloomfield za to samo – sprzedaż recept na czarnym rynku. Dlatego podoba im się ta wersja, Adamie. Chcą lekarza i jego syna jako wspólników przestępstwa, ponieważ to narobi szumu w mediach i zapewni im awans. Rozumiesz, co mówię?
Adam kiwnął głową.
– Zatem dlaczego nie powiesz mi prawdy?
– To nie ma znaczenia – rzekł Adam.
Rozłożyła ręce.
– Nie rozumiem?
Tylko potrząsnął głową.
– Moje słowa przeciwko ich słowom.
– Racja, ale widzisz, są dwa problemy. Po pierwsze, to nie tylko oni. Mają paru kolegów Carsona, którzy potwierdzają tę wersję. Oczywiście, poproszeni przez Carsona i Rosemary ci kumple powiedzieliby, że jesteś kosmitą, który robił im badania odbytu. Tak więc nie to jest naszym głównym problemem.
– Zatem co nim jest? – zapytał Mike.
– Najważniejszym dowodem są te bloczki recept. Nie można ich bezpośrednio powiązać z Rosemary i Carsonem. Nie da się tego udowodnić. Jednak można powiązać je z panem, doktorze Baye. Po prostu. Są pańskie. Za ich pomocą można także dowieść, w jaki sposób dostały się z punktu A – od pana, doktorze Baye – do punktu B, czyli na czarny rynek. Za pośrednictwem pańskiego syna.
Adam zamknął oczy i pokręcił głową.
– No co? – spytała Hester.
– Nie uwierzycie mi.
– Kochany, posłuchaj mnie. Wierzenie ci to nie moje zadanie. Ja mam cię bronić. Możesz się martwić tym, czy uwierzy ci mamusia, jasne? Ja nie jestem twoją mamusią. Jestem twoim adwokatem i w tym momencie tak jest o wiele lepiej.
Adam spojrzał na ojca.
– Ja ci uwierzę – rzekł Mike.
– Przecież mi nie ufałeś.
Mike nie wiedział, co na to odpowiedzieć.
– Umieściliście coś w moim komputerze. Podsłuchiwaliście moje prywatne rozmowy.
– Martwiliśmy się o ciebie.
– Mogliście zapytać.
– Pytałem, Adamie. Pytałem tysiąc razy. Mówiłeś, żebym zostawił cię w spokoju. Kazałeś mi wyjść z twojego pokoju.
– Hej, chłopcy? – przerwała im Hester. – Cieszy mnie ta wzruszająca scena, naprawdę piękna, i zbiera mi się na płacz, ale liczę sobie za godzinę i jestem naprawdę droga, więc może wrócimy do sprawy?
Usłyszeli głośne pukanie. Drzwi otworzyły się i stanęli w nich agent specjalny Darryl LeCrue oraz asystent prokuratora generalnego Scott Duncan.
– Wynocha – powiedziała Hester. – To prywatna narada.
– Jest tu ktoś, kto chce się widzieć z pani klientami – powiedział LeCrue.
– Nie obchodzi mnie to, nawet jeśli Jessica Alba w obcisłym topie…
– Hester – przerwał jej LeCrue. – Zaufaj mi. To ważne.
Odsunęli się na bok. Mike podniósł głowę. Nie był pewien, czego się spodziewać, ale na pewno nie tego. Adam zaczął płakać, gdy tylko ich zobaczył.
Betsy i Ron Hillowie weszli do pokoju.
– Kim oni są, do diabła? – zapytała Hester.
– To rodzice Spencera – powiedział Mike.
– O, a co to za emocjonalne sztuczki? Chcę, żeby wyszli. Mają natychmiast stąd wyjść.
– Cii – powiedział LeCrue. – Tylko posłuchaj. Nic nie mów. Tylko słuchaj.
Hester odwróciła się do Adama. Położyła dłoń na jego ramieniu.
– Nie mów ani słowa. Słyszysz mnie? Ani słowa.
Adam nadal płakał.
Betsy Hill usiadła przy stole naprzeciw niego. Ona też miała łzy w oczach. Ron stanął za nią. Założył ręce na piersi i patrzył w sufit. Mike widział, że drżą mu wargi. LeCrue stanął w jednym rogu, Duncan w drugim.
– Pani Hill – rzekł LeCrue – może pani im powtórzyć to, co powiedziała nam pani przed chwilą?
Hester Crimstein wciąż trzymała dłoń na ramieniu Adama, gotowa go uciszyć. Betsy Hill tylko patrzyła na Adama. W końcu podniósł głowę i napotkał jej spojrzenie.
– O co chodzi? – spytał Mike. Betsy Hill wreszcie przemówiła.
– Okłamałeś mnie, Adamie.
– No, no – powiedziała Hester. – Jeśli ona zamierza zacząć od oskarżeń o wprowadzenie w błąd, to natychmiast stąd wychodzimy.
Betsy nie odrywała oczu od Adama, ignorując wybuch Hester.
– Ty i Spencer nie pobiliście się o dziewczynę, prawda?
Adam milczał.
– Prawda?
– Nie odpowiadaj – poradziła Hester, lekko ściskając jego ramię. – Nie komentujemy żadnej rzekomej bójki…
Adam uwolnił swoje ramię.
– Pani Hill…
– Obawiasz się, że ci nie uwierzą – powiedziała Betsy. – I nie chcesz zrobić krzywdy swojemu przyjacielowi. Jednak nie możesz zranić Spencera. On nie żyje, Adamie. I to nie jest twoja wina.
Łzy zaczęły spływać mu po policzkach.
– Słyszysz? To nie twoja wina. Miałeś wszelkie powody, żeby się na niego rozgniewać. Jego ojciec i ja tyle przeoczyliśmy. Będziemy musieli z tym żyć do końca naszych dni. Może zdołalibyśmy go powstrzymać, gdybyśmy lepiej go pilnowali, a może nie można go było uratować. Teraz tego nie wiem. Jednak wiem jedno: to nie twoja wina. On nie żyje, Adamie. Nikt już nie może go zranić.
Hester otworzyła usta, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Rozmyśliła się, cofnęła i czekała. Mike też nie wiedział, co o tym sądzić.
– Powiedz im prawdę – zachęciła Betsy.
– To nie ma znaczenia – rzekł Adam.
– Owszem, ma, Adamie.
– I tak nikt mi nie uwierzy.
– My ci wierzymy – zapewniła Betsy.
– Rosemary i Carson powiedzą, że to ja i mój tata. Już tak mówią. Po co więc jeszcze i jego wciągać w bagno?
– To dlatego próbowałeś zakończyć to zeszłej nocy – rzekł LeCrue. – Za pomocą tego podsłuchu, o którym nam mówiłeś. Rosemary i Carson szantażowali cię, prawda? Powiedzieli, że jeśli się wygadasz, obciążą ciebie. Powiedzą, że to ty ukradłeś bloczki recept. Tak jak twierdzą teraz. A ty martwiłeś się jeszcze o swoich przyjaciół. Im też mogli narobić kłopotów. Tak więc co mogłeś zrobić? Musiałeś odpuścić.
– Nie martwiłem się o moich przyjaciół – powiedział Adam. – Jednak zamierzali wrobić mojego ojca. Na pewno straciłby prawo wykonywania zawodu.
Mike'owi zaparło dech.
– Adamie?
Odwrócił się do ojca.
– Po prostu powiedz prawdę. Nie przejmuj się mną.
Adam potrząsnął głową.
Betsy wyciągnęła rękę i dotknęła dłoni Adama.
– Mamy dowód.
Adam zdziwił się.
Ron Hill zrobił krok naprzód.
– Po śmierci Spencera przejrzałem jego pokój. Znalazłem… – Zamilkł, przełknął ślinę i znów wbił wzrok w sufit. – Nie chciałem mówić Betsy. Dosyć przeszła, więc pomyślałem: A jaką to zrobi różnicę? On nie żyje. Dlaczego znów miałaby przez to przechodzić? Ty też tak pomyślałeś, prawda, Adamie?
Adam nie odpowiedział.
– Tak więc nic jej nie powiedziałem. Jednak tamtej nocy, kiedy umarł… przeszukałem jego pokój. Pod łóżkiem znalazłem osiem tysięcy dolarów w gotówce – i to.