Выбрать главу

A może to było jeszcze bardziej skomplikowane?

Można by się spierać, że przecież wścibstwo ich uratowało. Przede wszystkim uświadomiło im, że Adam ma poważne problemy.

Jednak jeszcze ważniejsze było to, że dzięki wścibstwu Jill i Yasmin dowiedziały się o pistolecie Guya Novaka, a gdyby nie ta broń, zginęliby wszyscy czworo.

Ironia losu. Guy Novak trzyma w domu naładowaną broń i to, zamiast doprowadzić do jakiegoś nieszczęścia, ratuje wszystkim życie.

Pokręciła głową na samą myśl o tym i otworzyła drzwi lodówki. Kończyły im się zapasy.

– Jill?

– Co?

Tia wzięła kluczyki i portfel. Rozejrzała się za swoim telefonem komórkowym.

Jej córka zadziwiająco łatwo otrząsnęła się z szoku. Lekarze ostrzegali, że może wystąpić opóźniona reakcja, ale zapewne zdawała sobie sprawę, że to, co zrobiła, było właściwe, konieczne, a nawet bohaterskie. Jill nie była już dzieckiem.

Gdzie Tia położyła komórkę?

Była pewna, że zostawiła ją na szafce w kuchni. O, tutaj. Jakieś dziesięć minut temu.

Ta prosta myśl wywróciła wszystko do góry nogami.

Tia zesztywniała. Pod wpływem ulgi wywołanej tym, że uszli z życiem, pozostawili kilka pytań bez odpowiedzi. Jednak nagle, patrząc na miejsce, gdzie z pewnością zostawiła swoją komórkę, przypomniała sobie o tych kilku niewyjaśnionych kwestiach.

Ten pierwszy e – mail, od którego wszystko się zaczęło, o prywatce w domu DJ Huffa. Nie było żadnej prywatki. Adam nawet nie przeczytał tej wiadomości.

Kto więc ją wysłał?

Nie…

Wciąż szukając komórki, Tia podniosła słuchawkę stacjonarnego telefonu i zadzwoniła. Guy Novak odebrał po trzecim sygnale.

– Cześć, Tia, jak się masz?

– Powiedziałeś policji, że wysłałeś ten film.

– Co?

– Ten, na którym Marianne uprawia seks z panem Lewis – tonem. Powiedziałeś, że go wysłałeś. Żeby się zemścić.

– I co z tego?

– Ty nic o tym nie wiedziałeś, prawda, Guy?

Cisza.

– Guy?

– Zostaw to, Tia.

Rozłączył się.

Po cichu weszła po schodach. Jill była w swoim pokoju. Tia nie chciała, żeby córka ją usłyszała. Wszystkie kawałki układanki znalazły się na swoich miejscach. Tia zastanawiała się nad tym, nad tymi dwoma okropnymi zdarzeniami – morderczą misją Nasha, zniknięciem Adama. Ktoś zażartował, że nieszczęścia chodzą trójkami i trzeba uważać. Jednak Tia jakoś tego nie akceptowała.

E – mail o prywatce u Huffów.

Broń w szufladzie Guya Novaka.

Ten demaskatorski film wysłany na internetowy adres Dolly Lewiston.

Co łączyło te fakty?

Tia weszła do pokoju.

– Co robisz? – zapytała.

Jill podskoczyła na dźwięk głosu matki.

– Och, cześć. Gram w Brickbreakera.

– Nie.

– Co?

Żartowali z tego, ona i Mike. Jill była wścibska. Jill lubiła szpiegować.

– Ja tylko gram.

Jednak nie tylko. Teraz Tia to zrozumiała. Jill nie pożyczała jej komórki tylko po to, żeby sobie pograć. Robiła to, by sprawdzać wiadomości przychodzące do Tii. Jill nie korzystała z komputera w ich pokoju dlatego, że był nowszy i lepiej działał. Robiła to, by wiedzieć, co się dzieje. Jill nienawidziła być traktowana jak dziecko. Dlatego szpiegowała. Ona i jej przyjaciółka Yasmin.

Niewinne dziecięce sprawy, tak?

– Wiedziałaś, że monitorujemy komputer Adama, prawda?

– Co?

– Brett powiedział, że ktoś, kto wysłał ten e – mail, zrobił to z naszego domu. Wysłał, przeczytał pocztę Adama, którego nie było w domu, a potem skasował tę wiadomość. Nie miałam pojęcia, kto chciałby i mógłby to zrobić. To byłaś ty, Jill. Dlaczego?

Jill pokręciła głową. Jednak w końcu matka o wszystkim się dowie.

– Jill?

– Nie chciałam, żeby tak się stało.

– Wiem. Mów.

– Niszczyliście raporty, ale… no wiesz, po co nagle wstawiliście niszczarkę do waszej sypialni? Słyszałam, jak szepczecie o tym po nocach. Nawet zaznaczyłaś w swoim komputerze stronę E – SpyRight.

– Zatem wiedziałaś, że monitorowaliśmy komputer Adama?

– Oczywiście.

– To po co wysłałaś ten e – mail?

– Ponieważ wiedziałam, że go przeczytacie.

– Nie rozumiem. Dlaczego chciałaś, żebyśmy dowiedzieli się o prywatce, której tak naprawdę nie było?

– Wiedziałam, co chce zrobić Adam. Uważałam, że to zbyt niebezpieczne. Chciałam go powstrzymać, ale nie mogłam powiedzieć wam prawdy o klubie Jaguar i tym wszystkim. Nie chciałam narobić mu kłopotów.

Tia skinęła głową.

– Dlatego wymyśliłaś tę prywatkę.

– Tak. Napisałam, że będą balangowali.

– Sądziłaś, że każemy mu zostać w domu.

– Właśnie. Byłby bezpieczny. Jednak Adam uciekł. Nie przypuszczałam, że to zrobi. Narozrabiałam. Nie rozumiesz? To wszystko moja wina.

– To nie twoja wina.

Jill zaczęła płakać.

– Wszyscy traktują nas jak dzieci. Dlatego Yasmin i ja szpiegujemy. To jak gra. Dorośli ukrywają różne rzeczy, a my je odkrywamy. A potem pan Lewiston powiedział tę okropną rzecz o Yasmin. To wszystko zmieniło. Inne dzieciaki były takie okrutne. Z początku Yasmin tylko bardzo się smuciła, ale potem, sama nie wiem, jakby oszalała. Widzisz, jej matka zawsze była bezużyteczna, i przypuszczalnie uznała, że w ten sposób pomoże Yasmin.

– Dlatego… uwiodła pana Lewistona. Czy Marianne powiedziała wam o tym?

– Nie. Jednak Yasmin ją też szpiegowała. Zobaczyłyśmy ten film w jej komórce. Yasmin zapytała o to Marianne, lecz ona powiedziała, że już po wszystkim i pan Lewiston też cierpi.

– Wtedy ty i Yasmin…?

– Nie chciałyśmy zrobić nic złego. Jednak Yasmin miała już dość. Wszystkich dorosłych mówiących nam, co jest dla nas najlepsze. Wszystkich dzieci w szkole drwiących z niej. Drwiących z nas. Dlatego zrobiłyśmy to jeszcze tego samego dnia. Po szkole nie poszłyśmy do jej domu. Najpierw przyszłyśmy tutaj. Wysłałam e – mail o prywatce, żeby skłonić was do działania, a potem Yasmin wysłała ten film, żeby pan Lewiston zapłacił za to, co zrobił.

Tia stała i czekała, aż jakaś rozsądna uwaga przyjdzie jej do głowy. Dzieci nie robią tego, co mówią im rodzice, tylko naśladują ich postępowanie. Tak więc kogo należało winić? Tia nie była pewna.

– Nic więcej nie zrobiłyśmy – powiedziała Jill. – My tylko wysłałyśmy kilka e – maili. To wszystko.

Oto cała prawda.

– Wszystko będzie dobrze – rzekła Tia, powtarzając słowa, które jej mąż mówił ich synowi w pokoju przesłuchań.

Uklękła i wzięła córkę w ramiona. Cokolwiek powstrzymywało łzy Jill, teraz znikło. Przytuliła się do matki i płakała. Tia głaskała jej włosy, mówiła uspokajające słowa i pozwalała szlochać.

Robisz, co możesz, przypominała sobie Tia. Kochasz je najlepiej, jak potrafisz.

– Wszystko będzie dobrze – powtórzyła raz jeszcze.

Tym razem niemal w to uwierzyła.

■ ■ ■

W zimny sobotni ranek – tego dnia, gdy prokurator hrabstwa Essex Paul Copeland żenił się po raz drugi – Cope stanął przed magazynem U – Store – It przy Route 15.

Loren Muse stała przy nim.

– Nie musisz tu być.

– Ślub dopiero za sześć godzin – odparł Cope.

– Ale Lucy…

– Lucy to rozumie.