— Tak właśnie myślałem — rzekł Maurycy.
— I jeśli pod miastem nie ma szczurów, a szczurołapy pokazują nam sznurowadła jako ogony, to coś mi tu śmierdzi szczurem — oświadczyła dziewczynka.
— Przykro mi — odezwał się Sardynki. — To pewnie ja. Trochę się zdenerwowałem.
Usłyszeli nad sobą odgłos kroków.
— Szybko, uciekajcie przez podwórko na tyłach domu! — zakomenderowała Malicia. — Schowajcie się na stryszku nad stajnią. Przyniosę wam trochę jedzenia. Dokładnie wiem, jak takie sprawy się toczą.
Rozdział 5
Szczur Szymon był najdzielniejszym szczurem na świecie. Każdy w Omszałym Krańcu to powie.
W tunelu kilka ulic dalej Ciemnaopalenizna zwisał na czterech linkach przyczepionych do uprzęży. Linki były uwiązane na kijku, który balansował niczym huśtawka na grzbiecie bardzo grubego szczura, na każdym końcu kijka siedział szczur, a kilka innych nim poruszało.
Ciemnaopalenizna wisiał tuż nad zębami wielkiej pułapki, która całkowicie tarasowała tunel.
Pisnął, dając znak, gdzie chce się zatrzymać. Kijek odrobinę zawibrował.
— Jestem tuż nad serem — relacjonował Ciemnaopalenizna. — Pachnie jak błękitny żyłkowany z Lancreshire, bardzo smaczny. Nietknięty. I bardzo stary. Przesuńcie mnie o dwie łapy[3].
Kijek chybotał się w górę i w dół, kiedy przesuwali go do przodu.
— Niech pan uważa, sir! — pisnął jeden z młodszych szczurów tłoczących się w tunelu tuż za Oddziałem Unieszkodliwiania Pułapek.
Ciemnaopalenizna mruknął coś, zaglądając w zęby pułapki szczerzące się przed jego nosem. Wyciągnął zza jednego ze swych pasków krótki kawałek drewna z przyczepionym kawałeczkiem lusterka na jednym końcu.
— Przesuńcie odrobinę świecę… o tak. Teraz dobrze. Przyjrzyjmy się. — Włożył lusterko między zęby pułapki i lekko obrócił. — Tak myślałem… To model Mały Łapacz Prattla i Johnsona, z całą pewnością. Starszy typ, ale z dodatkowym zatrzaskiem. Przejechał kawał drogi. No dobrze. Wiemy, jak to działa, prawda? Ser będzie na deser!
Pomiędzy szczurami z oddziału przeleciał nerwowy śmieszek, ale ktoś odezwał się lekceważąco:
— O, to łatwe…
— Kto to powiedział? — zapytał ostro Ciemnaopalenizna.
Zapanowała cisza. Ciemnaopalenizna uniósł głowę. Młode szczury cofnęły się i został tylko jeden wyglądający bardzo, ale to bardzo samotnie.
— Ach, Odżywka — rozpoznał ją Ciemnaopalenizna. Odwrócił głowę w stronę mechanizmu zapadkowego. — Powiadasz, że to łatwe. Miło słyszeć. W takim razie możesz nam pokazać, jak się ją rozbraja.
— Powiedziałam, że to łatwe — zaczęła Odżywka — bo kiedyś Wsolance pokazywał nam na zajęciach praktycznych taką pułapkę i właśnie tak ją ocenił.
— Nie musisz być taka skromna — przerwał jej Ciemnaopalenizna z błyskiem w oku. — Wszystko jest przygotowane. Ja będę tylko patrzył, dobrze? Możesz wejść w uprząż i wykonać zadanie, co ty na to?
— Ale… ale ja niezbyt dobrze widziałam, kiedy nam pokazywał, i teraz, kiedy o tym myślę, to ja… ja… ja…
— Coś ci powiem — oświadczył Ciemnaopalenizna — ja rozbroję pułapkę, dobrze?
Na pyszczku Odżywki odmalowała się niekłamana ulga.
— Ale ty będziesz mi mówiła, co należy zrobić — dodał Ciemnaopalenizna.
— Eee… — Odżywka w tej chwili wyglądała na szczura gotowego bardzo szybko powrócić do Oddziału Pozostawiającego Odchody.
— No to świetnie — oświadczył Ciemnaopalenizna.
Uważnie odłożył lusterko i wyciągnął zza pazuchy kawałek metalu. Delikatnie postukał w pułapkę. Odżywka zadrżała.
— No więc gdzie to ja byłem… ach tak, mamy tu drążek, kawałek linki i uchwyt. Co powinienem teraz zrobić, panno Odżywko?
— E… e… e… — jąkała się przerażona szczurzyca.
— Tu bardzo skrzypi, panno Odżywko — odezwał się Ciemnaopalenizna z wnętrza pułapki.
— E… e… e… zaklinowujesz to coś…
— Jakie coś, panno Odżywko? Ja nie popędzam, ups, ten kawałek metalu się chwieje, nie chciałbym w żaden sposób poganiać, ale…
— Zaklinowujesz to coś… eee… — Odżywka przewracała oczami.
— Może chodzi ci o tę wielką… ups… argh… argh… argh…
Odżywka zemdlała. Ciemnaopalenizna wysunął się z uprzęży i wyskoczył z pułapki.
— Zrobione — oświadczył. — Ścisnąłem tak mocno, że nie odskoczy znowu. Możecie ją teraz, chłopcy, odsunąć na bok. — Wrócił do oddziału i rzucił kawałek sera przed Odżywkę. — Najważniejsze w tym biznesie to być precyzyjnym. Jesteś precyzyjny lub nie żyjesz. I następny dostaje ser. — Pociągnął nosem. — No cóż, teraz już żaden człowiek nie będzie miał wątpliwości, że są tu jakieś szczury.
Pozostałe gryzonie roześmiały się nerwowo, w sposób charakterystyczny dla osób zadowolonych, że uwaga nauczyciela skupiła się na kimś innym.
Ciemnaopalenizna rozwinął kawałek papieru. Był szczurem akcji i niepokoiła go koncepcja, że świat może być opisany małymi znaczkami. Ale rozumiał, jak jest to użyteczne. Kiedy rysował plan tunelu, papier go zapamiętywał. Tej pamięci nie mogły zmącić nowe zapachy. Inne szczury, jeśli potrafiły czytać, mogły zobaczyć w swoich głowach to samo, co widział piszący.
Wynalazł mapy. Rysował świat.
— Ta nowa technologia jest niezwykła — powiedział. — Więc… dwa tunele wcześniej jest zaznaczona trucizna. Przypilnowałeś tego, Wsolance?
— Zakopane i oznaczone — oświadczył jego zastępca. — To była szara trutka numer dwa.
— Dobry szczur — pochwalił go szef. — Niezłe paskudztwo.
— Wszędzie wokół leżały martwe kiikiisy.
— Byłem tego pewien. Na to świństwo nie ma odtrutki.
— Znaleźliśmy też tacki z trutką numer jeden i trzy — dodał Wsolance. — Mnóstwo.
— Jeśli jesteś rozsądny, jedynkę uda ci się przeżyć — stwierdził Ciemnaopalenizna. — Zapamiętajcie to wszyscy. A gdyby komukolwiek z was zdarzyło się zjeść trójkę, mamy trochę środka, który pozwoli wam z tego wyjść. Chcę przez to powiedzieć, że na końcu okażecie się żywi, ale przez dzień lub dwa będziecie woleli być martwi…
— Tu jest mnóstwo trucizn, Ciemnaopalenizno — nerwowo raportował Wsolance. — Więcej, niż zdarzyło nam się kiedykolwiek widzieć. I wszędzie leżą szczurze kości.
— W takim razie bardzo ważne są wszelkie informacje — stwierdził Ciemnaopalenizna, zapuszczając się w kolejny tunel. — I nie jedzcie martwego szczura, dopóki nie jesteście pewni, na co umarł, bo inaczej sami też umrzecie.
— Niebezpieczny Groszek mówi, że w ogóle nie powinniśmy jeść szczurów — odparł Wsolance.
— No cóż, może i tak — zgodził się Ciemnaopalenizna — ale w tunelach trzeba być praktycznym. Nigdy nie należy marnować dobrego jedzenia. I niech ktoś ocuci Odżywkę!
— Mnóstwo trucizny — powtórzył Wsolance, gdy cały oddział ruszył do przodu. — Tutaj naprawdę nienawidzą szczurów.
Ciemnaopalenizna nic nie odpowiedział. Widział, że szczury już stają się nerwowe. Nigdy wcześniej nie przebywały w pobliżu takiej ilości trucizn. Czuł zapach strachu. W nim także gdzieś głęboko zagnieździł się strach i nienawidził tego uczucia.
W tym momencie do tunelu wbiegł mały szczur. Zatrzymał się bez tchu przed oddziałem.
— Melduje się Cynaderka, sir. Oddział trzeci — wyrzucił z siebie. — Znaleźliśmy pułapkę, sir! Nigdy takiej nie widzieliśmy! Świeży wszedł prosto w nią! Proszę, niech pan przyjdzie!