Выбрать главу

— Mogę zapytać jeszcze o coś, szefie?

— Oczywiście.

— Co wyszeptał panu do ucha Szynkawieprz tuż przed swoją śmiercią? Jakaś specjalna mądrość przywódcy?

— To była dobra rada, Sardynki — odparł Ciemnaopalenizna. — Dobra rada.

* * *

Maurycy zamrugał. Bardzo powoli cofnął język. Uszy położył ciasno przy głowie, jak w zwolnionym niemym filmie sunął nad strumieniem wody.

Tuż pod kratką leżało coś jasnego. Czerwone pasemko płynęło z góry.

Maurycy sięgnął łapą po zwinięty kawałek papieru, przesiąknięty wodą i poplamiony czerwienią. Pazurami wyłowił go na brzeg kanału. Delikatnie rozwinął papier i zobaczył rozmazane rysunki wykonane ołówkiem. Wiedział, co to za rysunki. Oglądał je pewnego dnia, kiedy nie miał nic lepszego do roboty. Były głupio wprost proste.

„Żaden szczur nie powinien”… Potem następował jakiś mokry kleks i dalej znowu można było odczytać: „Nie jesteśmy jak inne szczury”.

— O nie! — Jęknął Maurycy. Nigdy by tego nie upuścili, prawda? Śliczna nosiła to zawsze ze sobą, dbając jak o największy skarb…

Czy ja ich znajdę pierwszy? — rozległ się w głowie Maurycego obcy głos. A może ja mam…

Maurycy rzucił się biegiem, ślizgając się po mokrych kamieniach na zakręcie tunelu.

Jakie to dziwne stworzenia, KOCIE. Szczury, które myślą, że nie są szczurami. Czy powinienem zachowywać się jak ty? Czy powinienem zachowywać się jak KOT? Czy powinienem jedno z nich zachować sobie żywe? NA CHWILĘ?

Maurycy cichutko zawył. Mniejsze tunele odchodziły na boki, ale czerwone pasemko płynęło cały czas prosto, aż wreszcie pod inną kratką jakaś rzecz leżała w wodzie, i to czerwone coś łagodnie do niej przylgnęło.

Przecież się tego spodziewał. Ale to było… to było… gorsze… Gorsze niż wszystko.

Całkiem przemoczona, cieknąca czerwoną farbą z czerwonego płaszcza szczura Szymona leżała „Przygoda pana Królika”.

Maurycy złapał ją pazurem, ale osłabione szycie puściło i kartki jedna po drugiej popłynęły wodą. Upuścili ją, zgubili. Czy uciekali? A może… ją wyrzucili? Co takiego powiedział Niebezpieczny Groszek? „Jesteśmy tylko szczurami”? I powiedział to takim głuchym głosem, z wielkim smutkiem.

Gdzie oni teraz są, KOCIE? Czy potrafisz ich znaleźć? Którędy teraz?

Widzi to, co ja widzę, pomyślał. Nie może odczytać moich myśli, ale widzi to, co ja widzę, i słyszy to, co ja słyszę, i całkiem nieźle się domyśla, co ja myślę…

Jeszcze raz zamknął oczy.

W ciemności, KOCIE? Jak będziesz walczył z moimi szczurami? Tymi, które są ZA TOBĄ?

Maurycy błyskawicznie obrócił się, szeroko otwierając oczy. Było tam kilkanaście szczurów, niektóre wielkości połowy Maurycego. Przyglądały mu się tym samym nic niemówiącym spojrzeniem.

Dobrze, naprawdę dobrze, KOCIE! Widzisz piszczące stworzenia i nawet nie podskoczyłeś! Jak kot uczy się nie być kotem?

Szczury, niczym jeden szczur, przesunęły się do przodu. Szurały łapkami. Maurycy cofnął się o krok.

Wyobraź sobie, KOCIE, odezwał się Pająk. Wyobraź sobie milion sprytnych szczurów. Szczury, które nie uciekają. Szczury, które walczą. Szczury, które mają jeden umysł, jedną wizję. MOJĄ.

— Gdzie jesteś? — zapytał na głos Maurycy.

Wkrótce mnie zobaczysz. Idź dalej, kiciusiu. Musisz dalej iść. Jedno moje słowo, jedno mgnienie myśli, a szczury rzucą się na ciebie. Oczywiście uda ci się zabić jednego czy dwa, ale ich zawsze będzie więcej. Szczurów zawsze będzie więcej.

Maurycy obrócił się i ruszył dalej brzegiem kanału. Szczury szły za nim. Stanął i odwrócił się. One zatrzymały się także. Znowu zrobił kilka kroków i obejrzał się. Szczury podążały za nim jak na sznurku.

Poczuł znajomy zapach zatęchłej wody. Najwyraźniej był w pobliżu tej zalanej piwnicy. Ale jak blisko? Śmierdziała gorzej niż puszkowe jedzenie dla kotów. Mogła się znajdować w każdym kierunku. Na krótki dystans na pewno byłby szybszy niż szczury. Krwiożercze szczury by mu dodały skrzydeł.

Czy zamierzasz zwiać i zrezygnować z udzielenia pomocy białemu szczurkowi? — zapytała jego świadomość. A może myślisz o wyskoczeniu na światło dnia?

Maurycy musiał przyznać, że słoneczny blask nigdy nie wydawał mu się bardziej kuszący niż w tej chwili. Nie miało sensu okłamywanie samego siebie. Żeby nie wiem co, szczury i tak długo nie żyją, nawet jeśli mają ruchliwe nosy.

Oni są blisko, KOCIE. Zabawimy się? Koty lubią się bawić. Czy bawiłeś się ze Składem? ZANIM ODGRYZŁEŚ MU GŁOWĘ?

Maurycy stanął jak wmurowany.

Umrzesz, powiedział bardzo cicho.

Zbliżasz się do mnie, Maurycy. Jesteś już blisko. Czy powinienem ci powiedzieć, że twój chłopiec wyglądający na głupka i opowiadająca głupstwa dziewczynka umrą? Czy wiesz, ze szczury potrafią zjeść człowieka żywcem?

* * *

Malicia zasunęła zasuwę w drzwiach.

— Szczurzy królowie to bardzo tajemnicze stworzenia — powiedziała. — Król szczurów to grupa szczurów ze splecionymi ogonami…

— Jak?

— Podobno tak się po prostu… dzieje.

— Jak to?

— Czytałam gdzieś, że kiedy są jeszcze w gnieździe, ich ogony splątują się z powodu odchodów…

— Szczury mają zazwyczaj sześcioro albo siedmioro dzieci, których ogonki są bardzo krótkie, a w dodatku ich rodzice bardzo dbają o czystość — powiedział Keith. — Czy ludzie, którzy opowiadają takie historie, w ogóle widzieli kiedyś szczura?

— Nie wiem. Może kiedy szczury są stłoczone, ich ogony się splątują? W miejskim muzeum można zobaczyć króla szczurów w wielkim słoju spirytusu.

— Nieżywego?

— Bardzo pijanego. To jest dziesięć szczurów, ułożonych na planie gwiazdy, a pośrodku gruby węzeł z ich ogonów. Znaleziono też inne. Podobno jednego tworzyły trzydzieści dwa szczury. Istnieje wiele ludowych przekazów na ten temat.

— Ale szczurołap powiedział, że zrobił króla szczurów — upierał się Keith. — Zrobił go, żeby zostać członkiem cechu. Czy wiesz, co to jest majstersztyk?

— Oczywiście. To coś naprawdę dobrego…

— Chodzi mi o prawdziwy majstersztyk — przerwał jej Keith. — Wychowałem się w dużym mieście, gdzie było mnóstwo gildii. Stąd wiem o tym. Majstersztyk to dzieło, które musi wykonać czeladnik na koniec swej praktyki, by pokazać starszym członkom gildii, że zasługuje na miano majstra. Prawdziwego członka gildii. Rozumiesz? To może być wielka symfonia, piękna rzeźba lub taca przepysznych bułek.

— Bardzo interesujące. Więc?

— Więc co powinnaś wykonać, żeby stać się majstrem Gildii Szczurołapów? Żeby pokazać, że naprawdę potrafisz sobie z nimi dać radę? Czy pamiętasz ten znak nad drzwiami?

Na czole Malicii pojawiła się zmarszczka świadcząca o zmaganiu się z niewygodnym faktem.

— Każdy potrafi związać kilka szczurzych ogonów w węzeł, jeśli tylko zechce — stwierdziła. — Jestem tego pewna.

— Jeśli szczury żyją? Najpierw musisz je złapać i co masz wtedy? Śliskie sznureczki, które ruszają się przez cały czas, a to, co jest z drugiej strony, gryzie. Opanujesz osiem szczurów? Może dwadzieścia? Trzydzieści dwa? Trzydzieści dwa wściekłe szczury?

Malicia rozejrzała się po nieporządnym pomieszczeniu.