— Miał pan rację, Kapitanie — rzekł uśmiechając się ze zmieszaniem. — Wszystko było tak, jak pan przypuszczał. Rzeczywiście nastąpił atak z Kosmosu.
— Jestem bardzo szczęśliwy, że wystarczyło panu do tego sto dwadzieścia dni, a nie całych sześć miesięcy. Cóż pana wreszcie przekonało?
— Chodźmy pod pomnik. Wszystko pokażę.
— Tu właśnie — rzekł Doktor, otwierając pancerne drzwi podziemia — rozegrała się kiedyś jedna z największych bitew w kosmosie, bitwa o uratowanie najstarszej cywilizacji wszechświata. A oto, co udało mi się odtworzyć z historii tej bitwy.
W niewielkiej szklanej kasecie skakało malutkie, ohydne stworzenie okryte połyskliwą skórą.
Opasły tułów kończył się głową bardzo podobną do szczurzej. Była to pomniejszona kopia eksponatu mieszczącego się w sarkofagu, ale poruszająca się na czterech łapach.
Błyszczące czerwone oczki patrzyły wściekle na przybyszów.
— Gdzie pan to znalazł?
Głos Kapitana brzmiał dziwnie ochryple.
— Przywiozłem z Ziemi. Do niedawna była to najzwyklejsza świnka morska, dopóki nie zaraziłem jej znalezionym tutaj wirusem.
Doktor podszedł do stołu i pokazał jedną z zalutowanych szklanych kolb.
— Wirus ten ma kształt ośmiościanu. Zbadałem go jak najstaranniej. Gdy dostanie się do organizmu, zmienia w nim wszystko: strukturę komórek, wygląd zewnętrzny, a wreszcie psychikę. Zmusza organizm do przebudowy według wzoru zaszyfrowanego w tym ośmiościanie.
Kto wie, z jakich zakątków kosmosu dostała się tutaj ta zaraza. Teraz trzeba zniszczyć zawartość kolb razem z tym zwierzątkiem.
— Jest pan zdania, że cała historia degradacji mieszkańców planety była po prostu chorobą epidemiczną? — zapytał Geolog nie odrywając wzroku od kasetki.
— Bez wątpienia! Prawdopodobnie w ciągu najwyżej dwóch pokoleń ukształtował się ostatecznie typ szczuroluda.
— Któż ich w takim razie wyleczył?
— Ci, komu wzniesiono pomnik, nieznani przybysze z kosmosu. Tutaj, w podziemiu, w ukryciu przed szczuroludami, które utraciły już resztki człowieczeństwa, ryzykując co minuta zarażeniem się, szukali sposobu zwalczenia epidemii i udało im się to. Być może przedstawione na piedestale pomnika kule i ośmiościany są symbolem opracowanego przez nich antywirusa.
Niestety, nie udało mi się trafić na żaden jego ślad.
— A co było dalej?
— O tym można tylko snuć domysły. Może było tak, jak mówił Kapitan.
Nieuniknione starzenie planety spowodowało przeprowadzkę odrodzonej ludzkości do innej części Galaktyki…
— Zawiniłem bardzo wobec pana — rzekł Kapitan podchodząc do Doktora. — Mam nadzieję, że mi pan wybaczy. A teraz — do roboty! Za trzy dni odlatujemy na Ziemię.
Wyciągnięta ręka Kapitana zawisła w powietrzu.
— Start nastąpi za dwa miesiące, tak jak było ustalone — rzekł Doktor, chowając rękę za plecy. — Dwa miesiące kwarantanny, dopóki się nie wyjaśni, czy ja sam nie zaraziłem się tym świństwem. A do tego czasu nie wolno się do mnie zbliżać.
Przełożył Zygmunt Burakowski
1
Anizotropia — tutaj zjawisko polegająca na tym, że ciało wykazuje różne właściwości optyczne w różnych kierunkach.
(обратно)2
Wadi (arab.) — doliny wyschłych rzek
(обратно)3
Dżinn (arab.) — demon.
(обратно)4
Wiersze przełożył Tadeusz Kubiak
(обратно)5
Aszugowie — ludowi poeci — bardowie turkmeńscy (przyp. tłum.).
(обратно)