– A jednak – rzekł Randall – brak informacji biograficznych nie musi koniecznie być czymś podejrzanym. Doktor Evans wyjaśnił mi, że Jezus nauczał przez tak krótki czas, a jego śmierć była dla Rzymian tak nieistotna, że nie było powodów, by to wszystko spisywać.
– To prawda – zgodził się Wheeler. – Sądzę, że najlepiej wyłożył to Millar Burrows, ekspert od zwojów znad Morza Martwego. Stwierdził on, że gdyby Jezus był rewolucjonistą o dużym poparciu, gdyby walczył z legionami rzymskimi i próbował ustanowić własne królestwo, istniałyby z pewnością monety oraz inskrypcje ryte w kamieniu, upamiętniające jego rebelię i jej upadek. Jednakże Jezus, mówi Burrows, był tylko wędrownym kaznodzieją. Nie pisał ksiąg, nie wznosił gmachów, nie tworzył instytucji. Po prostu zostawił cesarzowi, co cesarskie. Pragnął jedynie ustanowić Królestwo Boże na ziemi i miał nadzieję, że jacyś ubodzy rybacy poniosą jego przesłanie ludziom, głosząc je ustnie. Jak stwierdza Burrows, rządy Heroda zostawiły po sobie świadectwo w postaci zburzonych kolumn. Początki chrześcijaństwa natomiast nie mają takich świadectw archeologicznych, Jezus bowiem nie budował niczego poza Kościołem Chrystusowym.
– A teraz, niemal z dnia na dzień, świat dowie się czegoś innego – wtrącił z zadumą Randall. – Świat pozna biografię Jezusa, napisaną przez dwóch ludzi… Jakuba i Petroniusza… którzy znali go osobiście. George, to przecież jest cud.
– To cud przypadku, niesłychanego szczęścia – powiedział Wheeler. – Jezus miał brata, któremu był wystarczająco bliski i który go cenił i był pod takim wrażeniem jego działalności, że postanowił utrwalić żywot Jezusa na piśmie. W efekcie, za dwa miesiące od dziś Ewangelia według Jakuba spadnie na zaskoczony świat niczym grom z jasnego nieba. A gdyby Jakub nie wystarczył, to dzięki walce o władzę w Rzymie około roku trzydziestego, dokładnie w czasie gdy Jezus został ukrzyżowany, otrzymaliśmy dowód istnienia odkupiciela i ostatnich dni jego życia w Jerozolimie. I to z pogańskiego źródła.
– Jeszcze mi o tym nie opowiedziałeś, George – przypomniał Randall, dopalając fajkę.
– W najbliższych tygodniach poznasz całą historię dokładnie – odparł wydawca. – Na razie powiem ci tylko o tym, jak prawdopodobnie powstał Pergamin Petroniusza. Wiesz zapewne, że w czasach nauczania Jezusa w rzymskiej kolonii Palestynie cesarzem Rzymu był podstarzały Tyberiusz. Z różnych powodów wolał on mieszkać na wyspie Capri, a swym przedstawicielem w stolicy ustanowił prefekta pretorianów, ambitnego Sejana. Tyberiusz rządził za jego pośrednictwem, jednakże Sejan właściwie sam kierował państwem, zamierzał pozbyć się cesarza i zawładnąć tronem. Ustanowił w koloniach i prowincjach Rzymu lojalnych wobec siebie namiestników i dysponował siatką kapitanów centurii, którzy donosili mu regularnie o wszelkich przejawach nieposłuszeństwa czy buntu w cesarstwie. To właśnie Sejan powołał Piłata na stanowisko w Palestynie. Najwyraźniej dowódcy wojsk pod jego rozkazami musieli przesyłać Sejanowi przez kurierów regularne raporty, czasami tajne, na temat niepokojów, procesów i egzekucji w prowincji, nawet tych najmniej ważnych. Randall słuchał zafascynowany.
– Dlatego, kiedy ukrzyżowano Jezusa, rzymski oficer skrupulatnie odnotował to w swoim raporcie, choć sprawa była dość błaha? – zapytał.
– Coś w tym rodzaju – odrzekł Wheeler. – Być może sam Piłat przyjął rutynowy raport o skazaniu Jezusa i posłał go namiestnikowi Damaszku, który z kolei wysłał go do Sejana w Rzymie. Albo Piłatowi nie chciało się tym zajmować i w jego imieniu sporządził raport kapitan gwardii przybocznej i posłał kurierem wojskowym do Sejana. Ten kapitan eskortował Jezusa i nadzorował jego ukrzyżowanie. Był nim niejaki Petroniusz. Jest jednak pewna ciekawostka. Otóż Sejan najpewniej w ogóle nie widział raportu.
– Jak to? – zdziwił się Randall. – Co masz na myśli?
– Według najnowszej relacji Jezus został stracony w idach kwietniowych w siedemnastym roku panowania Tyberiusza, czyli w roku trzydziestym naszej ery. Gdy raport był gotowy do wysłania, kolonie obiegła pogłoska, że Sejan popadł w niełaskę cesarza. Doniesienie o ukrzyżowaniu Jezusa, podobnie jak inne raporty, zatrzymano zapewne, dopóki prefekt nie umocnił się z powrotem na swym stanowisku. Potem uznano, w Cezarei lub Damaszku, że sprawy w Rzymie się poukładały, a Sejan jest bezpieczny i u władzy. Wysłano więc raport, wśród wielu innych, a kiedy kurier przybył statkiem handlowym do portu w Ostii, był już trzydziesty pierwszy rok po Chrystusie. Po wylądowaniu kurier dowiedział się od żołnierzy, że Sejan i wszyscy, którzy się z nim komunikowali, są podejrzani o spisek, a sam prefekt naprawdę straci stanowisko.
– Czy rzeczywiście tak było?
– O tak – odparł Wheeler. – Cesarz Tyberiusz odkrył, że Sejan próbuje podważyć jego władzę, i skazał go w październiku roku trzydziestego pierwszego na śmierć. Posłaniec zorientował się, na co się zanosi, i bał się dostarczyć raport Sejanowi, gdyż mogło to wzbudzić gniew cesarza. Prawdopodobnie pozostawił więc tajne dokumenty, wśród nich relację o procesie i ukrzyżowaniu Jezusa, na przechowanie u któregoś z niższych oficerów gwardii pretoriańskiej albo nawet u jakiegoś przyjaciela cywila, a sam wrócił do służby w Palestynie.
– Zaczynam się domyślać, co się później działo – powiedział Randall.
– Nie wiemy tego na pewno – zauważył Wheeler – ale możemy poczynić pewne logiczne skojarzenia. Wydaje się, że człowiek, który przechowywał raport, przetrzymał go aż do śmierci Sejana. Potem uznał dokument za przestarzały i zapomniał o nim. Kiedy zmarł, mógł natrafić na te dokumenty ktoś z rodziny, może jakiś chrześcijanin, który zachował raport razem z tekstem napisanym przez Jakuba. Według innej prostszej teorii osoba przechowująca raport posłańca mogła sama nawrócić się na chrześcijaństwo i wówczas Pergamin Petroniusza oraz Ewangelia według Jakuba stały się dla niej pamiątkami o ogromnej wartości. Tak czy inaczej, ponieważ chrześcijanie byli prześladowani, dokumenty zostały ukryte przed okiem władz w cokole posągu, a z upływem stuleci to miejsce zniknęło pod warstwą osadów i gruzów, aż w końcu odkopał je przed sześcioma laty profesor Monti. Obecnie znalezisko zostało nam użyczone i wciąż trzymane jest w tajemnicy. Wkrótce jednak będzie znane ogółowi, stanie się własnością całego świata, dzięki kartom Międzynarodowego Nowego Testamentu.