Выбрать главу

Usatysfakcjonowany wyjaśnieniami Randall powrócił do roli słuchacza. Przekonywał się stopniowo, że zainteresowania rozmówców są podzielone i zróżnicowane. Na przykład wielebny Vernon Zachery, profesor Sobrier, doktor Trautmann i monsinior Riccardi oddawali się przez dłuższy czas dyskusji nad potrzebą utrzymania tradycyjnego Kościoła.

Pastor Zachery uważał, że religijna odnowa zainspirowana przez nową Biblię stworzy tradycyjnemu Kościołowi sposobność, którą powinien wykorzystać do wzmocnienia swej pozycji i autorytetu.

– Do tej pory pozwalaliśmy sobie na słabości, brak reakcji i kompromisy wobec diabłów radykalizmu i rozbicia – twierdził Zachery. – Ale koniec z tym. Koniec z miękkością i ugodowością. Nasi wierni potrzebują autorytetu, jaki daje tradycja i dyscyplina. Musimy znów położyć nacisk na doktrynę i dogmat. Oferujemy ludziom rozszerzony Nowy Testament i powinniśmy podkreślać jego nieomylność. W naszych kazaniach musimy interpretować na nowo zmartwychwstanie w świetle Ewangelii według Jakuba, uświadamiać, że był to akt Boga, inkarnacja, a także wskazywać na potrzebę braterskiej miłości i przebaczenia grzesznikom oraz obietnicę życia wiecznego.

Profesor Sobrier zgadzał się z tym, lecz z mniejszym zadęciem.

– Jeżeli można, zacytuję mojego rodaka, filozofa Jeana-Marie Guyau – powiedział. – „Religia bez mitu, dogmatu i kultu, pozbawiona rytuałów, jest tylko bękartem. Religia to socjologia będąca fizycznym, metafizycznym i moralnym objaśnieniem wszystkich rzeczy".

Doktor Trautmann prezentował poglądy jeszcze bardziej konserwatywne.

– Zgadzam się co do znaczenia ceremonii i rytuału – powiedział. – Doszedłem jednak do wniosku, że Kościół powinien przywiązywać większą wagę do muzyki i śpiewu liturgicznego, natomiast czytanie Biblii podczas mszy świętej powinno odbywać się po łacinie, a nie we współczesnych, rodzimych językach. W moim przekonaniu mogłoby to, podobnie jak powtarzanie mantr w hinduizmie czy buddyzmie, umożliwić wiernym doświadczenie mistyczne, zachęcić ich do medytacji, zbliżyć… bardziej poprzez uczucia niż poprzez rozum… do jedności z Najwyższą Istotą. Krótko mówiąc, chociaż Ewangelia Jakuba przedstawi nowy obraz naszego Pana, Jezusa Chrystusa, możliwy do zaakceptowania przez racjonalistów, nie możemy pozwolić, żeby zredukowano go do przemijającej, świeckiej, historycznej postaci. Musimy przypominać naszym parafianom, że to poprzez Niego i Jego Kościół mogą odnaleźć rozwiązanie ostatecznych tajemnic naszego życia – istnienia i śmierci.

Randall wyczuwał, że słuchający Trautmanna wydawcy byli jego słowami lekko zaniepokojeni. Wymianę poglądów między teologami przerwał monsieur Fontaine.

– Panowie, jeżeli dobrze was rozumiem, pragnęlibyście w pełni odbudować bastiony starego, tradycyjnego Kościoła. Jednakże wykorzystując impuls, jaki nada religii Międzynarodowy Nowy Testament, wyłącznie jako narzędzie powrotu do tradycjonalizmu, możecie popełnić poważny błąd. Frakcje reformatorów w Kościele nadal będą niezadowolone i wkrótce utracicie teren, który uda wam się początkowo zdobyć. Oczywiście można wzmocnić ortodoksję, głosząc prawdę objawioną, skoro tak chcecie, ale należy nadać temu współczesny sens.

Dyskusja toczyła się jeszcze przez jakiś czas, lecz wydawcy szybko zamilkli, pozostawiając teologom ich głębokie rozważania, tym razem nad wartością symbolizmu w wypowiedziach Jezusa, zapisanych w nowo odkrytej ewangelii.

Randall spostrzegł, że wydawcy słuchali tego uważnie tylko przez krótki czas, a potem zaczęli kręcić się niespokojnie. Traktowali chyba swych doradców trochę jako oszołomów, gotowych znowu liczyć, ile aniołów zmieści się na łebku szpilki. W końcu Deichhardt, Wheeler, Fontaine, Trevor i Gayda zaczęli podejmować konwersację i zmieniać jej tematykę na czysto biznesową, dotyczącą problemów wydawniczych i promocji ich wielkiej inwestycji.

– To odkrycie wywrze ogromny wpływ na różne wspólnoty wyznaniowe – rzekł sir Trevor, wyrażając swoje obawy – lecz boję się, że może spowodować tarcia pomiędzy nimi. Oczywiście najważniejsze zaakceptują wydany przez nas Nowy Testament, ale nie wszystkie. Być może efekty publikacji nowej Biblii ujawnią się w pełni dopiero w przyszłym pokoleniu, co mnie martwi, bo skutkiem kontrowersji może być bankructwo każdego z nas. Potrzeba nam solidarności. Musimy zdobyć całość duchowieństwa, zanim nasi przeciwnicy zdołają nam zaszkodzić.

Profesor Deichhardt zbeształ go łagodnie za ten niepokój o komercyjny sukces w Wielkiej Brytanii.

– Pan, sir Trevorze, i George Wheeler w Ameryce nie musicie przezwyciężać takich przeszkód jak my w Niemczech. Możecie od razu zasypać opinię publiczną reklamami i artykułami w setkach religijnych tygodników i miesięczników wydawanych w waszych krajach. W Niemczech stoimy wobec dwóch poważnych przeszkód. Pierwszą jest Biblia Lutra, używana niemal we wszystkich landach. Drugą zaś to, że jest ona publikowana wyłącznie przez członków Związku Towarzystw Biblijnych. Godząc się na zaakceptowanie Międzynarodowego Nowego Testamentu, związek ten musiałby się zgodzić na rezygnację z własnego dochodowego przedsięwzięcia. Być może będzie trzeba obiecać im udział w zyskach, żeby nie stawali okoniem.

– Niepotrzebnie się kłopoczesz, Emilu – odparł Anglik. – Również ty w Niemczech nie będziesz miał żadnych problemów. Gdy tylko ludzie usłyszą o Ewangelii świętego Jakuba, każdy będzie chciał mieć nową Biblię. Biblia Lutra zostanie uznana za namiastkę, niekompletną i zdezaktualizowaną, a wasz Związek Towarzystw Biblijnych będzie zmuszony do kolportowania Międzynarodowego Nowego Testamentu. Wspomnisz moje słowa. Jak tylko zaczną rozbrzmiewać werble reklamy… a pan Randall już o to zadba… popyt na nasz produkt zmiecie z drogi każdą przeszkodę. Możliwe, że ustąpią nawet wspólnoty odszczepieńców, które przysparzają mi tyle zgryzoty.

Wheeler i Fontaine zaczęli mówić o kosztach, cenach, dystrybucji i reklamie.

Randall dopijał kawę i słuchał zafascynowany. Potwierdzało się to, co już wyczuwał – widoczny rozdźwięk między teologami i wydawcami. Rozważania krążące wokół dolara, franka, marki, lira i funta irytowały teologów, a wydawcy z kolei równie mocno się niecierpliwili, słuchając ich religijnych dysput. Na własny użytek próbował określić precyzyjniej tę linię podziału. Teolodzy odnosili się do Międzynarodowego Nowego Testamentu z autentyczną pasją, fascynowały ich zapiski brata samego Jezusa i raport centuriona, który opisał sąd nad Panem. Powodowała nimi szczera wiara w to nowe zmartwychwstanie prawdziwego Chrystusa. Wydawców z kolei, chociaż deklarowali w słowach chęć obudzenia w ludziach wiary i nadziei, interesował przede wszystkim zysk. Byli tytanami biznesu, a tak się akurat złożyło, że działali w branży biblijnej. Równie dobrze mogliby wytwarzać paczkowaną żywność albo handlować paliwami i prowadzić takie same rozmowy na temat swoich produktów.