Выбрать главу

– Nie ma obawy.

– Oczywiście mam negatywy – dodał Edlund. – Właśnie je przeniosłem z sejfu do ciemni i w każdej chwili jestem gotowy zrobić setki odbitek dla prasy. Niech się pan nie martwi, są bezpieczne. Ciemnię zbudowaliśmy pod kierunkiem inspektora Helderinga i zapewniam pana, że jest dobrze chroniona przed intruzami. Wezmę się do roboty, gdy tylko da mi pan sygnał.

– Świetnie – rzekł Randall. – Zdjęcia zrobią na ludziach niesamowite wrażenie. A teraz chyba powinniśmy odbyć naszą pierwszą naradę roboczą i zorientować się, na czym stoimy.

Jak się szybko przekonał, to, na czym stali, było przerażająco miałkie.

Profesor Deichhardt polecił wcześniej ludziom od reklamy, żeby zaczęli zastanawiać się nad pomysłami i robili wstępne notatki na podstawie znanych im fragmentów nowej Biblii, ale zabronił na razie tworzyć gotowe teksty. Obawiał się bowiem, że któryś z krążących wśród ekipy maszynopisów mógłby trafić na zewnątrz. Z tego powodu niewiele do tej pory osiągnęli i czekał ich ogrom pracy. A czasu było mało.

W pewnym momencie Paddy O'Neal wystąpił z pomysłem, który można było zrealizować od razu. Mogli pisać reportaże lub przeprowadzić wywiady z głównymi postaciami, stojącymi za Międzynarodowym Nowym Testamentem. Zaczęliby od cyklu ciekawych artykułów o profesorze Montim z Rzymu, który odkopał w ruinach antycznej Ostii Ewangelię według Jakuba i Pergamin Petroniusza. Napisaliby także o profesorze Henrim Aubercie z Paryża, geniuszu od datowania znalezisk węglem radioaktywnym, jego badania potwierdziły wiek obu rękopisów. Kilka tekstów poświęciliby także profesorowi Bernardowi Jeffriesowi, który kierował trzema zespołami, tłumaczącymi aramejski i grecki tekst na cztery języki (plus amerykanizacja wersji angielskiej). Na koniec należało także napisać barwny reportaż o Karlu Hennigu, który drukował właśnie kilka wersji językowych nowej Biblii w Moguncji, mieście, w którym Jan Gutenberg wynalazł ruchomą czcionkę i wyprodukował pierwszą w historii mechanicznie drukowaną książkę.

Randall zgodził się z tym i poprosił, żeby przekazali mu do przejrzenia zgromadzone dotąd materiały o tych kluczowych postaciach.

– Jutro porozmawiam z Wheelerem i Deichhardtem. Niech nam dadzą zielone światło – powiedział. – Przyrzeknę im, że będziemy ostrożni, bo wiem, co ryzykujemy. Sam miałem dzisiaj rano dość niebezpieczną przygodę.

Opowiedział im krótko o spotkaniu z Plummerem i próbie przekupstwa. Okazało się, że Cunningham i Helen de Boer też doświadczyli nieprzyjemnych sytuacji. Po ukazaniu się wywiadu Plummera z pastorem de Vroome'em oboje odebrali anonimowy telefon z pogróżkami, lecz rozłączyli się, nie czekając, aż dzwoniący przedstawi swoje żądania. I oczywiście powiadomili o tym Helderinga.

– Takich zdarzeń na pewno będzie więcej – skwitował Randall – ale załóżmy, że uda nam się uchronić tajemnicę do dnia publikacji. Następne pytanie brzmi: W jaki sposób chcemy ogłosić opinii publicznej istnienie Międzynarodowego Nowego Testamentu?

Wszyscy jednomyślnie uznali, że powinno się to odbyć na konferencji prasowej dla dziennikarzy prasy, radia i telewizji z całego świata.

– Zgadzam się z tym – powiedział Randall. – Jednakże w moim przekonaniu jest to najbardziej sensacyjna wiadomość czasów nowożytnych, dlatego konferencja także powinna być wyjątkowa. Mam dwa szalone pomysły. Po pierwsze, chciałbym, żeby odbyła się w sali tronowej Pałacu Królewskiego w Amsterdamie. I chcę też, żeby uczestniczyli w niej nie tylko zgromadzeni dziennikarze, ale widzowie na całej kuli ziemskiej. Chcę, żeby powiadomienie o wielkim odkryciu, o stworzonym na jego podstawie zupełnie nowym Piśmie Świętym, było transmitowane na cały świat drogą satelitarną. Co wy na to?

Ekipa przyjęła te pomysły z entuzjazmem.

Helen de Boer zobowiązała się wybadać dyskretnie możliwość wykorzystania pałacu dwunastego lipca, bo w tym dniu właśnie mieli wszystko obwieścić światu. Lester Cunningham miał porozmawiać w tajemnicy z szefami International Telecommunications Satellite Consortium oraz European Broadcasting Union na temat użycia satelity Intelsat do przekazania relacji na żywo do siedemdziesięciu krajów członkowskich.

– No i na koniec – zaproponował Randall – porozmawiajmy o najważniejszym materiale, o naszej głównej sensacji, czyli o nowym Jezusie Chrystusie, o prawdziwym Jezusie, który objawi się poprzez nową Biblię. Najwięcej wysiłku trzeba będzie włożyć właśnie w przygotowanie i popularyzację opowieści o powrocie Chrystusa. Muszę się wam przyznać, że zawartość nowych tekstów znam tylko pobieżnie, ale wiem, że po raz pierwszy dowiemy się, jak On naprawdę wyglądał i co się działo w latach, kiedy zniknął. Brat Jezusa napisał też, że Chrystus nie umarł na krzyżu, ale kontynuował swoją posługę i dotarł aż do Rzymu, a zmarł w wieku pięćdziesięciu pięciu lat. Jestem z was wszystkich najkrócej w Drugim Zmartwychwstaniu, więc nie zdążyłem się dowiedzieć wiele więcej. Ale mam nadzieję, że któreś z was miało już okazję rzucić okiem na Ewangelią według Jakuba i na Pergamin Petroniusza i że będziecie mogli…

Przerwał mu chóralny protest wszystkich obecnych. Jego sens był taki: Nikomu z nas nie pozwolono zapoznać się ze znaleziskiem w całości.

Ze względów bezpieczeństwa utrzymywano ich w niewiedzy, nic więc dziwnego, że nie wiedzieli, jak się zabrać do tematu. Randall był wściekły.

– Do diabła z tym – zwrócił się do nich. – Jeżeli mamy reklamować nowego Chrystusa, muszą nas do niego dopuścić. Już wiem, co trzeba zrobić przede wszystkim. Muszę dostać do ręki próbne wydruki i zorientować się, z czym właściwie mamy pracować. I obiecuję wam, że wy także wkrótce się z nimi zapoznacie. Teraz się rozejdziemy, ale na jutrzejszym spotkaniu powinienem mieć dla was dobre wieści.

Randall pozwolił sobie na krótki odpoczynek w swoim gabinecie. Choć czuł się skołowany po spotkaniu tak wielu osób w ciągu ostatnich sześciu godzin, wiedział, że czeka go jeszcze jedno ważne zadanie.

Najpierw jednak należało odrobić pracę domową. Podszedł do ogniotrwałej szafy pancernej, otworzył ją kluczem i zdjął stalową sztabę. W górnej szufladzie leżała gruba koperta opatrzona napisem: ZDJĘCIA PAPIRUSU I PERGAMINU. JEDYNY EGZEMPLARZ. TAJNE.

Położył na biurku swą wypchaną już dość mocno aktówkę, otworzył ją i schował kopertę razem z innymi materiałami, zawierającymi informacje o Montim, Aubercie, Jeffriesie i Hennigu, które dostał od swoich współpracowników.

Do kompletu brakowało mu tylko jednej rzeczy, tej najważniejszej. Zamierzał ją zdobyć jeszcze tego wieczoru.

Podnosił już słuchawkę telefonu, kiedy rozległo się pukanie do drzwi i zanim zdążył powiedzieć „proszę", weszła Naomi Dunn. Zamknęła drzwi i zmierzyła go beznamiętnym spojrzeniem.

– Wyglądasz, jakby cię przepuścili przez wyżymaczkę – stwierdziła.

– Czuję się raczej jak po praniu mózgu. I to w pralce, z setką innych osób. Zresztą sama wiesz, bo to przecież ty mnie do niej wpakowałaś. – Westchnął ciężko. – Co za dzień.

– To dopiero początek – oświadczyła Naomi bez cienia współczucia. Przysunęła sobie krzesło i usiadła na jego skraju, podkreślając w ten sposób służbowy charakter odwiedzin. – Widziałam, że przez cały czas robiłeś notatki.

– Taki mam zwyczaj – odrzekł – szczególnie gdy poznaję tak wiele osób naraz. Musiałem sobie zapisać, kto jest kim i czym się zajmuje.

– To trochę bez sensu, żebyś się musiał tym zajmować osobiście. Strata czasu i energii. Do takich rzeczy powinieneś mieć zawsze obok siebie sekretarkę. Ale to moja wina, powinnam była pomyśleć o tym wcześniej. Może załatwmy tę sprawę teraz, zanim wrócisz do pracy. – Zamilkła na moment. – Czy masz jakieś preferencje w tym względzie? To znaczy, czy chcesz zatrudnić do tego pannę Nicholson? Bo jeśli tak, to inspektor Heldering będzie musiał…