Выбрать главу

Jakub zapisał liczne sentencje swego brata, zaskakująco aktualne w dzisiejszym świecie. Odnosiły się one do wykorzystywania biednych przez bo gatych i klasę rządzącą, do konieczności zjednoczenia narodów i zakończenia wojen, do zapewnienia każdemu wykształcenia, potępiały zabobon, dogmat i rytuał, a w dwóch miejscach były to właściwie proroctwa zapowiadające dotarcie człowieka do planet na niebie w czasach, gdy świat stanie na skraju samozniszczenia.

Zgromadził też w swym tekście nieznane dotąd aforyzmy, zalecenia i maksymy Jezusa, a także te, które wyraźnie posłużyły jako materiał źródłowy czterem ewangelistom, a później autorom apokryfów.

Według Jakuba: „Nasz Pan powiedział, że ten, który ma w koszu kęs jedzenia i pyta»Co będę jadł jutro?«, jest człowiekiem małej wiary". Według Jakuba: „Jezus napomniał ich:»Pamiętąjcie, że żaden sługa nie może służyć dwóm panom. Jeśli zechcecie służyć i Bogu i mamonie, nic nie zyskacie tak u jednego, jak i u drugiego«". Według Jakuba: „Namaszczony powiedział swym wyznawcom:»Musicie się odnowić poprzez łączność z naturą i jej Stwórcą. Idźcie na łąki i do lasu i oddychajcie tam długo i głęboko, żebyście poznali powietrze i prawdę, i medytujcie nad prawdą, pozbywając się tego, co zanieczyszcza człowieka, co jest nieczystością ciała i złem umysłu. I tak, poprzez oddech i Świętego Ojca narodzicie się na nowo«".

To nie wszystko.

Były jeszcze te słowa, zalążek Złotej Zasady: „Jezus powiedział:»Synowie Boga muszą stać się synami człowieka, niech każdy pociesza i wspiera drugiego, niech każdy każdemu będzie bratem. Każdy syn człowieczy stanie się synem Boga, jeżeli będzie kochał nie tylko tych, którzy go kochają, lecz także swoich nieprzyjaciół, i odpłacać będzie miłością za nienawiść. Jeżeli dwóch zawrze w tym domu pokój między sobą, mogą powiedzieć górze: «Porusz się» i góra się poruszy. Odnoście się do innych tak, jakbyście chcieli, żeby odnosili się do was. Nie czyńcie bliźniemu niczego, czego byście nie chcieli, żeby wam uczynił. Ci, którzy tego posłuchają, zamienią ziemię w niebo i staną się dziedzicami Królestwa Bożego«".

Były też słowa o sposobie życia: „Wówczas Jezus powiedział:»Pogardzajcie hipokryzją i złem. Szukajcie prawdy i dobra. Nie pozwólcie, by Królestwo Niebieskie uwiędło, jest ono bowiem jak gałąź palmy, z której opadają owoce, a owoce te są dobrem, które należy zebrać i posadzić ponownie«".

I były te słowa, filozofia na dziś: „I Jezus zebrał ich wokół siebie, i powiedział:»Nie zapomnijcie, jak długo istniał świat przed waszymi narodzinami, i pamiętajcie, jak długo istnieć będzie po waszej śmierci. Wiedzcie, że przy tym wasze ziemskie życie jest jak jeden dzień, a wasze cierpienia jak jedna godzina. Dlatego żyjcie z życiem, a nie ze śmiercią. Pamiętajcie moje słowo, by mieć wiarę, dawać miłość i czynić dobro. Albowiem błogosławieni będą ci, którzy zostaną zbawieni dzięki wierze w to słowo«".

Jakub był kilkakrotnie obecny przy tym, jak jego brat uzdrawiał chorych, lecz nigdy nie był świadkiem boskich cudów, o których krążyło tyle pogłosek. Widział, jak Jezus zajął się Łazarzem. Choć święty Jan upiększył później to zdarzenie i opisał je jako wskrzeszenie umarłego, Jakub daje nam własną relację naocznego świadka: „Wówczas Marta i Maria posłały po Jezusa, gdyż ich ukochany brat Łazarz poważnie zachorował i leżał bez ruchu. Udałem się wraz z Jezusem do domu na zboczu Góry Oliwnej i wszedłem z nim do środka. Tam Jezus spojrzał na swego przyjaciela, dotknął jego rozpalonego czoła i zawołał:»O Łazarzu, mówię ci wstań«, a Łazarz wstał i odtąd miał się dobrze".

Dwukrotnie w czasie swej działalności Jezus został brutalnie potraktowany przez centurionów. Raz było to w Kafarnaum, gdzie złamali mu nogę, która źle się zrosła i odtąd właśnie wyraźnie utykał. W obu wypadkach centurioni grozili mu aresztowaniem i karą, jeśli nie zaniecha agitacji wśród ludu. Jednakże nie został aresztowany i nie zaprzestał głoszenia swych nauk.

W szesnastym roku rządów Tyberiusza [Przypis: Chrystus miał wówczas trzydzieści cztery lata], Jezus udał się, głosząc ideę dobroci, miłosierdzia i pokoju – a także posłuszeństwa tylko Bogu ijemu samemujako Słowu Boga – do Jerozolimy. Rzymscy okupanci ostrzegali go, że może swymi kazaniami sprowokować kolejną rebelię, a Jakub i hierarchia żydowskiego Sanhedrynu błagali, żeby poszedł nauczać gdzie indziej i nie ściągał na siebie gniewu Rzymian oraz Poncjusza Piłata, protegowanego prefekta Sejana i zawziętego antysemity.

Jezus jednakże nie chciał słuchać tych ostrzeżeń i rad. Choć każdy jego ruch obserwowali opłaceni szpiedzy, nie przerwał nauczania, a podczas Paschy ośmielił się przemówić do tłumów tuż pod murami pałacu Heroda. Rozwścieczony tym Piłat odbył naradę z Herodem Antypasem, namiestnikiem Galilei, który przybył właśnie do miasta. Tego wieczoru Jezus spożywał świąteczną wieczerzę z uczniami w domu Nikodema. Opowiadał tam kolejny raz historię Wyjścia i odpowiadał na pytania zadawane przez najmłodszych, łamał przaśny chleb, czyli macę, i pił gorzkie zioła i wino. Przekonany w końcu przez Jakuba i innych, by zniknął na jakiś czas z Jerozolimy i nauczał gdzie indziej, Jezus jeszcze tej nocy wyprawił się w drogę przez dolinę Kidron, gdy nieznany z imienia szpieg nasłał na niego oddział rzymskich żołnierzy. Jezus został pochwycony i zamknięty w areszcie.

Nazajutrz został osądzony przez Poncjusza Piłata przed pałacem Heroda. Oskarżony o opór wobec władzy i podburzanie do niepokojów, oczekiwał wyroku. Świadkowie zeznający przeciwko niemu byli Rzymianami lub osobami, którym przyznano rzymskie obywatelstwo, żydowscy saduceusze lękali się bowiem świadczyć na niekorzyść Jezusa (w obawie przed reakcją jego zwolenników lub wywołaniem gniewu społeczności żydowskiej za wspieranie okupanta). Piłat podczas tego krótkiego procesu był nieprzejednany [Przypis: Król Herod Agrypa I informował cesarza Kaligulę, że Piłat jest niezmiennie „bezlitosny, nieelastyczny i zawzięty"]. Werdykt Piłata był zwięzły. „Będziesz ukrzyżowany" – powiedział do Jezusa. A ten odparł: „Patrzaj, twój dom opustoszał".

Po dotkliwym biczowaniu – dwoma biczami zakończonymi psimi kośćmi uderzono Jezusa ponad sto razy – wraz z dwoma złoczyńcami, Dysmasem i Gestasem, został poprowadzony przez rzymskich żołnierzy za Bramę Owczą na niewielkie wzgórze pod murami Jerozolimy. Tam go ukrzyżowano. W ręce ani w stopy nie wbito mu żelaznych gwoździ, lecz przywiązano przeguby rzemieniem do belki krzyża, a nogi do podstawy z drzewa oliwnego. Wijąc się w udręce i wciąż krwawiąc z ran po chłoście, spragniony i na wpół przytomny, wisiał w słońcu, oczekując śmierci. Jeden z żołnierzy, aby przyspieszyć jego koniec, przebił mu bok krótkim mieczem i rzekł ze śmiechem: „Niech teraz Eliasz przybędzie go uratować". Kiedy wyciągnął miecz, Jezus stracił przytomność.

W dziewiątej godzinie [Przypis: trzecia po południu], centurion przyjrzał mu się, dotknął go i stwierdziwszy, że jest zimny, obwieścił jego śmierć. Wówczas przyjaciele Jezusa, Nikodem i Józef z Arymatei, powołując się na rzymskie prawo zezwalające na godny pochówek ukaranych za przestępstwa polityczne, poprosili Piłata o wydanie im ciała. Ich prośba została wysłuchana.

Przed zmrokiem Nikodem polecił uczniom, Szymonowi i Janowi, zdjąć ciało z krzyża i przenieść je do grobu jego rodziny, by tam przygotować do pogrzebu. Kiedy uczniowie poszli po Jakuba oraz po płótno do zawinięcia zwłok, mirrę i proszek aloesowy do namaszczenia, Maria z Magdali czuwała przy Jezusie leżącym na podłodze w przedsionku grobowca. Gdy mężczyźni wrócili z pogrążonym w smutku Jakubem, Maria powitała ich zdumiewającym okrzykiem: „Bracia, cud! Rabbuli, nasz Pan, żyje!".