Выбрать главу

Odcięci od świata

Drzwi windy centralnej zamknęły się cicho.

— No, jazda! — ponagliła Daisy.

Bernard nacisnął guzik, winda drgnęła i ze wzrastającą szybkością pobiegła w górę, by po kilkudziesięciu sekundach osiągnąć 95 poziom.

Hamowanie odbywające się między 85 a 95 poziomem nie należało do przyjemności. Stosunkowo gwałtowny spadek prędkości przy około dziesięciokrotnie mniejszym „ciążeniu” wywoływał wrażenie niemal całkowitej nieważkości. Ponadto ruch obrotowy Celestii powodował zjawisko przyciskania pasażerów do jednej ze ścian, zależnie od kierunku ruchu windy: w górę czy w dół.

— Długo nie mogłabym znosić takiej jazdy — mówiła Daisy wychodząc z windy. — Choć wiecie, chłopcy, że przyjemnie żyć na tym 95 poziomie. Człowiek czuje się lekko jak ptak.

— Tu już tylko około 20 metrów dzieli nas od osi obrotu świata. Pierścień, będący podłogą naszego obecnego poziomu, ma więc długość zaledwie 125 metrów. Idąc tym korytarzem można obejść oś świata i wrócić na to samo miejsce w ciągu dwóch minut. My jednak musimy skręcić na prawo — Bernard wskazał boczne przejście.

Szli długim korytarzem o silnie wygiętej podłodze. Celestia była olbrzymią, płaską puszką o średnicy l km. Cały jej świat stanowiło 101 poziomów — wielkie pierścienie o coraz mniejszej średnicy, ułożone koncentrycznie wokół środka tej puszki. Siła odśrodkowa, wytwarzana wskutek wirowania tego gigantycznego bąka, była w jego wnętrzu różna, zależnie od odległości pierścienia-poziomu od osi obrotu. I tak — na 13 poziomie, w odległości 440 m od osi l dcm 3 wody ważył na wadze sprężynowej pół kilograma, na 95 poziomie zaś — tylko około 5 dkg.

Korytarz skończył się, stanęli przed niedużymi drzwiami. Bernard wyjął z kieszeni pęk kluczy i jeden z nich wsunął do płaskiego otworu zamka. Szczęknęły drzwi i po chwili znaleźli się na długim, wygiętym łukiem w górę pomoście. Biegł on ponad dużą halą zastawioną beczRami.

— Co to za beczki? — zapytała reporterka.

— Znajduje się w nich jeden z podstawowych składników substancji, służącej do regulacji krążenia wody. Choć większość pracy w regulowaniu cyrkulacji wody, tlenu, węgla i innych substancji wykonuje sam świat roślinny oraz częściowo zwierzęcy, niemniej musimy im stale przychodzić z pomocą.

— Ale dlaczego takie duże zapasy?

— Zdarzają się nieraz poważne wahania i zahamowania w procesie krążenia tych koniecznych dla naszego życia składników, więc jest potrzebna znaczna rezerwa.

Doszli do dźwigu towarowego. Miał on dość rzadko spotykany w Celestii napęd, nie pneumatyczny, lecz linowy. Mała platforma przeniosła ich na następny poziom. Tu trzeba było dostać się po drabinie na niewielki balkonik, aby przejść znów krótką galeryjką ponad magazynem.

— O, tu widzisz inne substancje — rzekł Kruk wskazując ręką w dół na stosy równo ułożonych, czarnych, brunatnych i zielonkawych cegiełek.

Bernard otworzył kluczem małe drzwiczki. Weszli w wąski, słabo oświetlony korytarz.

Podłoga była tu płaska, gdyż korytarz wiódł nie wokół osi, lecz w poprzek, ku bocznej ścianie Celestii.

Wkrótce stanęli pod długą drabiną, biegnącą pionowo w górę. W suficie widniała okrągła klapa włazu.

Bernard cofnął się parę kroków i lekko odbił się od ziemi. Ciało jego uniósł się w górę nieznacznie wygiętym łukiem i po sekundzie dotarło do szczytu drabiny. Kruk zręcznie chwycił się szczebli lądując pod sufitem.

Nacisnął guzik obok włazu. Klapa odsunęła się.

— Ależ z ciebie wspaniały skoczek! — zawołała Daisy. — Ile ten poziom ma metrów?

— Pięć — odpowiedział konstruktor wchodząc po drabinie w otwór włazu.

— No, uwaga! Teraz ja podskoczę! Ojej!

Daisy odbiła się od podłogi za słabo i zbyt blisko drabiny tak, iż wpadła na nią już na wysokości 3 m od ziemi. Gdyby nie to, że wysunęła przed siebie ręce i szybko uchwyciła się metalowych prętów, niefortunny skok mógł zakończyć się potłuczeniem. Mimo niedużego ciężaru ciała na tym poziomie, masa jego nie uległa zmianie i zetknięcie się z twardymi szczeblami drabiny przy znacznej prędkości ruchu nie należało do bezpiecznych.

— Tu nie wolno tak skakać, jak się komu podoba — zdenerwował się Roche. — To nie dolne poziomy. Trzeba mieć wprawę.

— Powiedz lepiej, dlaczego tu tak człowieka rzuca na tę drabinę? — zapytała dziewczyna. Młody astronom był zadowolony, iż dziewczyna zwraca się do niego z pytaniami.

— Wejdź nieco wyżej. Zrobimy eksperyment. O, wystarczy. Teraz zeskocz, tylko jak najbliżej drabiny. O, widzisz?

Daisy skoczyła i ciało jej zamiast spaść na ziemię tuż obok, przebiegło łukiem przez salkę i zetknęło się z podłogą w odległości około 2 m od podstawy drabiny.

— A to dopiero! — zaśmiała się reporterka.

— Nie wiesz sama, jak byłaś bliska prawdy mówiąc, że coś cię rzuciło na drabinę. Celestia wykonuje jeden obrót w ciągu 60 sęk. Podłoga tego pomieszczenia znajduje się w odległości 14 m od osi świata, a więc porusza się ona po okręgu z prędkością bliską 1,5 m/sek. Poziom ten ma wysokość5 metrów. Sufit sali jest więc oddalony o 9 m od środka Celestii, z czego łatwo obliczyć, że prędkość jego po obwodzie koła, które zatacza wraz z całym światem, wynosi około l m/sek. Wynika stąd, że dolne szczeble drabiny poruszają się blisko o pół metra na sekundę szybciej niż górne. Gdy podskoczysz do góry, rzuci tobą na 1 drabinę, licząc bowiem od miejsca, w którym stoisz, znajduje się ona w kierunku ruchu Celestii wokół osi. W momencie skoku ciało twoje ma prędkość 1,5 m/sek. i z tą prędkością porusza się również, gdy jest w powietrzu, mimo że okoliczne przedmioty na tej wysokości poruszają się już z prędkością mniejszą. Stąd — zbliżasz się do drabiny.

— Powiedzmy, że rozumiem… A z powrotem? Jak zeskakiwałam?

— Gdy stałaś wysoko na drabinie, a więc bliżej osi Celestii, ciało twoje miało mniejszą prędkość niż podłoga, dlatego też spadając swobodnie na ziemię, nie znalazłaś się wprost pod miejscem skoku, lecz poruszająca się szybciej podłoga wyprzedziła ciebie. Nawiasem mówiąc, całe zjawisko ciążenia w naszym świecie to nic innego jak działanie przyśpieszenia dośrodkowego.

— Tylko że przy podskoku — dorzucił Kruk — tor ruchu ciała jest wypadkową dwóch prędkości: skoku i ruchu obrotowego Celestii, przy swobodnym zaś spadku mamy do czynienia wyłącznie z działaniem tej drugiej, oczywiście nie biorąc pod uwagę oporu powietrza.

— Teraz to już nic nie rozumiem.

— No, ale skakać możesz się nauczyć — uśmiechnął się Bernard. — To to samo, co na innych poziomach, tylko że na dole, wobec znacznego przyśpieszenia, zjawiska występują w mniej jaskrawej formie. Korzystaj z okazji!

Po szeregu mniej lub więcej udanych prób Daisy posiadła wreszcie sztukę skakania i wkrótce cała trójka znalazła się na 98 poziomie.

Reporterka oglądała ciekawie niewielką, niską salkę. Poza klapami w podłodze i suficie znajdowało się tam jeszcze troje drzwi w ścianach. Dziewczyna podeszła do małych drzwiczek, na których widniała trupia główka namalowana białą farbą oraz napis: Wstęp wzbroniony.

— Za tymi drzwiami — rzekł Bernard — znajduje się główna siłownia, dostarczająca energię elektryczną dla całej Celestii. Gdyby te urządzenia przestały działać, świat pogrążyłby się w ciemności. No, i po pewnym czasie zapanowałby również kosmiczny mróz.

— A gdybym tam weszła? — zapytała Daisy chwytając ostrożnie za gałkę drzwi prowadzących do siłowni.

— Nie wejdziesz, bo zamknięte.