Выбрать главу

„Coś pewnie knują — przebiegło mu przez głowę. — A gdyby tak odsunąć nieco klapę i zobaczyć, co się tam dzieje?”

Przybliżył się do otworu i sięgnął w kierunku guzika. Nim jednak zdążył go dotknąć, nastąpiło to, czego się najmniej spodziewał.

Klapa nagle odskoczyła i przez okrągły otwór wpadł ukośnym łukiem tuż przed nosem Deana rzucony z dołu podłużny, szklany przedmiot.

Astronom odskoczył gwałtownie w tył.

Przedmiot, rzucony z rozmachem, uderzył o ścianę i z głuchym trzaskiem pękł.

W miejscu, gdzie eksplodował, ukazał się niebieski obłok, który począł się szybko rozpływać w powietrzu. Dean wiedział, że gaz ten używany był nieraz do zwalczania plagi dzikich królików niszczących plantacje na rolniczych poziomach.

Nie było chwili do stracenia.

Gwałtownym ruchem zatrzasnął klapę i jednym skokiem znalazł się na szczycie drabiny. Krztusząc się dotarł do warsztatu i zasunął otwór.

— Co się stało? — przypadł do niego Bernard.

— Gaz! Wrzucili ampułkę z gazem. Chcą nas wytruć jak króliki.

— Pędź po skafander! — zawołał konstruktor wyrywając pistolet z ręki przyjaciela. — Nie możemy dopuścić, aby opanowali 99 poziom.

Nacisnął guzik. Klapa odskoczyła i z otworu buchnął mu wprost w twarz kłąb gazu. Przez niebieskawe opary ujrzał w dole otwarty właz prowadzący na 98 poziom. Strzelił na oślep i zatrzasnął klapę.

Chwycił silnie ręką za uchwyt, aby nie dopuścić do jej otwarcia. Chwilę się zastanawiał. Nagle wstał z podłogi.

— Trzymaj klapę! — zawołał na Toma. — Jeśli będziesz czuł, że nie dasz rady, to wołaj. W ostateczności, masz tu pistolet! Potrzeba mi trzech minut czasu.

Wspiął się na drabinę i znikł w otworze prowadzącym do pomieszczeń w osi Celestii, odprowadzany przerażonym wzrokiem Daisy. Dziewczyna obudzona strzałem usiadła na ziemi, nie zdając sobie jeszcze sprawy z tego, co się dzieje.

— Co to było? Gdzie on poszedł? — wyszeptała.

— Nie wiem — odpowiedział Tom niespokojnie.

W tej chwili w otworze, w którym znikł Kruk, ukazały się nogi Roche'a. Jednak, ku zdziwieniu Daisy i Toma, młody astronom nie schodził na dół, lecz jakby na coś oczekiwał.

Naraz gdzieś z góry dobiegł ich daleki szum motoru, który po chwili spotęgował się i zmienił ton. Lecz oto, jakby pod wpływem pierwszego szumu, Daisy uczuła w uszach lekki ból, podobny do tego, jaki czuła zwykle po dłuższym nurkowaniu w basenie.

— Tom, słyszysz szum? — zapytała z niepokojem.

— Tak, proszę pani. I tak mnie dziwnie boli w uszach.

Rozległ się trzask i klapa włazu, prowadzącego do osi, zasunęła się do połowy otworu, opierając się o nogi Deana.

— Spokojnie, Daisy! Niczego się nie bój! — dobiegł z góry głos Roche'a.

Szum w uszach potęgował się przechodząc chwilami w dzwonienie. Na czole dziewczyny poczęły zbierać się krople zimnego potu. Ogarnął ją lęk: oni pompują powietrze! To działają kompresory w śluzie. Dlaczego oni to robią? Co to ma znaczyć?

Chciała krzyknąć, gdy praca silnika ustała raptownie. Pozostało tylko dzwonienie w uszach i nieprzyjemne uczucie jakiejś zmiany w otoczeniu.

Dean zeskoczył z drabiny i nachyliwszy się nacisnął guzik obok włazu prowadzącego na 99 poziom.

— Tom! Puść nieco klapę!

Chłopiec zwolnił uchwyt, lecz klapa nie poruszyła się.

— Puść zupełnie! — rozkazał Roche. — A teraz spróbuj odsunąć. No co, nie da się? W porządku. Ber, możesz zejść.

Tom patrzył ze zdziwieniem na astronoma.

Dean uśmiechnął się po raz pierwszy od wielu godzin.

— Żadna siła już tej klapy nie odsunie — wyjaśnił. — Ber obniżył ciśnienie i nastąpiło automatyczne zablokowanie przejścia, tak jak w razie jakiejś katastrofy, gdy zaczyna uciekać powietrze. Nie uda im się nas wy truć! Chyba żeby zrobili otwór w klapie lub w podłodze, ale tego nie zaryzykują, bo skąd mogą wiedzieć, czy nie ubraliśmy się w skafandry i nie wypuściliśmy powietrza.

Tymczasem Kruk zeskoczył na dół.

— Trzeba będzie wyciąć w ścianie otwór, abyśmy mogli dostać się do pomieszczeń kierowniczych reaktora, gdyż nie ma tu drzwi. Spowoduje to wzrost ciśnienia, a tym samym może nam grozić ponowne otwarcie klapy. Będę więc musiał ją przyspawać. Dean z Tomem, opukajcie tymczasem ściany. Trzeba wybrać odpowiednie miejsce, gdyż osłona nie wszędzie ma równą grubość.

Powiedział to celowo, choć zdawał sobie sprawę, że ich „fachowa” pomoc nie na wiele się zda. Chciał jednak zająć czymś towarzyszy i w ten sposób nieco rozproszyć ich zdenerwowanie. Przesunął się do szafy i począł szukać jakichś narzędzi.

— Hej, Tom! Nie opukuj tej ściany — zwrócił się do chłopca, który w tym czasie począł z zapałem spełniać powierzone mu zadanie. — To nie tu! Przecież tam jest ściana zewnętrzna! Tędy moglibyśmy tylko wyjść na tamten świat!

Chłopiec zaczerwienił się.

— Ale tam właśnie słychać.

— Co słychać?

— Tak „oddaje”…

— Zdaje ci się. Tam są warstwy izolujące i płaszcz wodny.

— Ale słychać, jakby było pusto — upierał się chłopiec.

— Niemożliwe, przecież…

— O, niech pan słucha!

Rozległ się głuchy, dudniący dźwięk.

Na twarzy Bernarda odbiło się zdumienie.

Podszedł do chłopca i począł z uwagą opukiwać ścianę.

— A to ciekawe — rzekł po chwili nie przerywając badania. Przez kilka minut obmacywał palcami gładką powierzchnię metalu.

— Tu są jakieś drzwi! Tak… To z pewnością drzwi. Ale przecież to niemożliwe! Czyżby ta salka nie przylegała bezpośrednio do ściany zewnętrznej?

Dean podszedł zaciekawiony.

— A może to winda — szepnęła Daisy.

— Niemożliwe — zaprzeczył Roche. — Do tej wysokości żadna winda od tej strony nie dochodzi.

— Może zrobić dziurę? — wtrącił Tom, ośmielony faktem, że odkrycie jego wzbudziło taką sensację.

— Można by wywiercić otwór, ale nie wiem, czy ma to sens, gdyż czasu zbyt wiele nie mamy. Pod sufitem nad drzwiami widać siatkę: może więc to być albo szyb windy, albo jakieś urządzenie wentylacyjne. Oczywiście, otwór blokowany jest automatycznie przy spadku ciśnienia.

Zawahał się.

— Może tędy najlepiej byłoby uciec… Naraz, uderzony nową myślą, powiedział:

— Zrobimy pewien eksperyment. Może to jednak jest winda.

— Jaki eksperyment?

— Wyświdrujemy nieduży otwór ponad drzwiami. Jeśli to jest szyb windy pneumatycznej, to możemy ją podciągnąć do góry obniżając ciśnienie w szybie.

Oczy Daisy rozszerzyły się.

— Nie rozumiem. Jak to możliwe?

— Winda pneumatyczna poruszana jest ciśnieniem wytwarzanym przez kompresory, pracujące na dnie szybu stanowiącego długą rurę. Gdy więc zamiast tłoczyć pod windę powietrze rozrzedzimy je nad nią, to windę podniesie ciśnienie atmosferyczne Celestii. Powietrze to dostaje się do szybu pod windę specjalnym wentylem, który wpuszcza je swobodnie do środka nie wypuszczając z powrotem. Otwiera się on dopiero wtedy, gdy winda zjeżdża na dół, regulując jej ruch zgodnie z sygnałem wysyłanym przez pasażera naciskającego guzik, gdyż kompresory służą tylko do podnoszenia windy.

— Niewiele z tego zrozumiałam, ale dałabym wiele, aby ten twój eksperyment się udał i za tymi drzwiami była właśnie winda.

— Z policją — dorzucił zgryźliwie Roche. Bernard wzruszył ramionami.

— Znów zaczynasz — powiedział cierpko. — Przecież tego szybu nie ma w planach Celestii. Jeśli jest to szyb windowy, to z pewnością jakiś stary, nieczynny. Bardzo wątpię, abyśmy mogli ciągnąć tu windę, lecz jeśli jest to zapomniany szyb, będziemy mogli tędy za pomocą lin wydostać się z matni. Tak czy inaczej, bez sprawdzenia, czy nie ma tam windy, nie możemy ryzykować wchodzenia do środka, bo w razie jej uruchomienia zostalibyśmy zmiażdżeni.