Выбрать главу

Uniósł głowę, kiedy Erin otworzyła usta, by go poinformować, że wychodzi do domu.

– Wyglądasz na zmęczoną – powiedział i chrząknął zakłopotany.

– Każda dziewczyna marzy, żeby coś takiego usłyszeć! – palnęła bez zastanowienia.

Spojrzał lodowato na nią, potem na zegarek, stwierdził, że przepracowali ciężko ostatnie pięć godzin i nasadził skuwkę na pióro.

– Lepiej zabiorę cię na jakąś przekąskę – oświadczył.

– Zjadłam duży lunch, dziękuję – odparła oschle. Za nic nie usiądzie z nim przy jednym stole, choćby miało pęknąć jej serce.

Wróciła szybko do sekretariatu, chwyciła torbę i wyszła. I to ma być podziękowanie za jej ciężką pracę! Przekąska? Prędzej umrze z głodu!

Spacer uspokoił ją nieco. Szła w stronę stacji metra, kiedy nagle dostrzegła sunący wzdłuż krawężnika ciemny samochód. Zatrzymała się. Otworzyły się drzwi od strony pasażera.

– Wsiadaj! – rozkazał Josh Salsbury. To nie była prośba. Zamierzała powiedzieć mu coś do słuchu, ale zawahała się i… to był błąd. Wsiadła. Samochód nabrał szybkości i pognał w stronę jej domu. Josh przyjął do wiadomości, że Erin nie ma ochoty na jedzenie, ale postanowił dopilnować, aby dotarła bezpiecznie do mieszkania.

Jechali w milczeniu, ale to jej nie przeszkadzało. Była zmęczona i właściwie zadowolona, że dotrze wygodnie do domu.

No tak, ale Josh też musiał być wyczerpany. Poczuła w sercu przypływ cieplejszych uczuć. Odwalił dziś kawał niesamowitej roboty. Pewnie nie może się doczekać powrotu do domu.

Nagle zdała sobie sprawę, trochę poniewczasie, że jej szef pewnie umiera z głodu. Zostawiła go przy biurku, wychodząc na lunch, i nadal tam tkwił po jej powrocie. Czy w ogóle coś jadł?

Gdy samochód zatrzymał się przed jej domem, Erin siedziała przytłoczona wyrzutami sumienia. Dlaczego nie zaproponowała mu choćby filiżanki herbaty? Kochała go, powinna o niego dbać.

Odwróciła się do niego.

– Mogę ci przygotować coś do zjedzenia – zaproponowała impulsywnie, nie zastanawiając się, jak to zabrzmi. Nagle przypomniała sobie, co się stało, gdy był w jej mieszkaniu ostatni raz. Poczuła, że się rumieni. Pragnąc za wszelką cenę wyjaśnić, że to nie żaden podryw, dodała jeszcze: – Nie ma mowy o żadnych pocałunkach!

Spojrzał na nią nieprzyjaźnie. Dziwne, że nie zabił jej wzrokiem.

– Nie mam ochoty ani na jedno, ani na drugie – poinformował ją szorstko. I jakby to nie wystarczyło, dodał:

– Może niektórzy faceci chcieliby iść z tobą do łóżka, Erin, ale ja do nich nie należę.

Gapiła się na niego z szeroko otwartymi oczami. Potem ogarnęła ją furia. Jeśli miał jeszcze coś do powiedzenia w tym samym stylu, to nie zamierzała czekać. Wystrzeliła z auta jak rakieta. Niewychowany gbur! Usłyszała dość, więcej niż dość!

ROZDZIAŁ CZWARTY

Tak jak Erin przypuszczała, po pracy u Josha trudno było jej się odnaleźć w ośrodku badawczym. Brakowało jej gwara, gorączkowej atmosfery, wiecznego pośpiechu. Poważnie zastanawiała się, czy nie odejść. Ale nie mogła tego zrobić.

Po dwóch tygodniach stopniowo zaczęła przyzwyczajać się do wolniejszego tempa pracy. Liczyła po cichu, że Isabel Hill poprosi o pomoc w kilku niedokończonych sprawach, ale nic takiego nie miało miejsca. Asystentka Josha przysłała tylko liścik z podziękowaniem za świetnie wykonaną robotę i informacją, że pod koniec miesiąca na konto Erin wpłynie premia.

Erin zaczęła źle sypiać. Nie potrafiła wybić sobie Josha z głowy, więc próbowała się na niego złościć. W końcu on także mógł napisać podobne podziękowanie, korona by mu z głowy nie spadła! Wiedziała jednak, że nie jest wobec niego całkiem fair. Zbyt ciężko pracował, by marnować cenny czas na pisanie liścików. Od tego są osobiste asystentki.

A w ogóle czemu miałby do niej pisać? Czy poczułaby się przez to szczęśliwsza? Wciąż urażona przypomniała sobie, co powiedział na pożegnanie: „Może niektórzy faceci chcieliby iść z tobą do łóżka, Erin, ale ja do nich nie należę”…

Pocieszała się zatem nieskomplikowaną przyjaźnią ze Stephenem Dobbsem. Chodzili razem na kręgle i poznała kilku jego przyjaciół. Josha Salsbury’ego nie widywała nawet przelotnie.

Rozsądek nakazywał, by definitywnie wyrzuciła go ze swych myśli, by poszukała wreszcie innej pracy. Powinna też napisać list do Charlotty z przeprosinami, bo nie zamierzała pojechać na jej ślub. Po prostu nie mogła. A jednak spędzała mnóstwo czasu w sklepach w poszukiwaniu czegoś specjalnego na tę okazję.

Znalazła odpowiednią kreację na dwa dni przed wyjazdem do Bristolu – w odcieniu bladego fioletu, czy raczej lawendy, podkreślającym fiołkowy odcień jej oczu. Była to jedwabna suknia bez rękawów, dość skromna, lecz elegancka i twarzowa. Erin postanowiła zrobić się na bóstwo i rzucić Josha na kolana.

I chyba warto było się postarać. Kiedy dotarła do kościoła, kilku pracowników z agencji organizującej uroczystość ustawiło się w kolejce, aby pokazać jej miejsce do parkowania. Później dwóch dżentelmenów, którzy przedstawili się jako Greg Williams i Archie Nevitt eskortowało ją na miejsce.

Josh siedział z przodu obok Robina. Na jego widok drgnęło jej serce. Na szczęście rozmawiała jeszcze z Gregiem i Archiem, kiedy Josh spojrzał w ich stronę.

Ich oczy spotkały się na moment, ale Erin natychmiast spojrzała z uśmiechem na Grega, który właśnie zaproponował zacieśnienie ich znajomości. Może nie podobała się Joshowi Salsbury’emu, ale to, że widział, jak inni na nią lecą, podziałało jak balsam na jej zranioną duszę.

– To jest nas dwóch – natychmiast odezwał się Archie, zapowiadając przystąpienie do gry. Obdarzyła uśmiechem również jego.

Erin usadowiła się na przeznaczonym dla niej miejscu i przejrzała program uroczystości. Gdy już wydawało jej się, że jest wystarczająco opanowana, uprzejmie i obojętnie rozejrzała się dokoła, omiatając spojrzeniem mężczyznę siedzącego przed nią po prawej stronie nawy.

Josh nie patrzył w jej stronę, dzięki” temu Erin miała dużo czasu, by napawać się jego widokiem. W szarym surducie wyglądał wyjątkowo dobrze – wytwornie i jednocześnie swobodnie. Uwielbiała sposób, w jaki jego włosy opadały na kark.

Żałowała, że nie może powiedzieć mu o prawdy o Ninie. Przecież Nina Woodward rzuciła Thomasa Salsbuxxxry’ego na tydzień przed jego atakiem serca. Erin poważnie obawiała się ostrej reakcji Josha i komentarza: jaka matka, taka córka.

– Czy mogę się dosiąść?

W ławce siedziało już kilka osób i nie tylko Greg Williams chciał dotrzymać Erin towarzystwa. Za nim wcisnął się Archie Nevitt.

Charlotta wyglądała cudownie – wsparta na ramieniu ojca, ze sznureczkiem druhen z tyłu, szła do ołtarza w obłoku bieli.

Erin ze wzruszeniem wysłuchała przyrzeczenia Charlotty i Robina, ale podczas całej ceremonii jej wzrok co i rusz wędrował w stronę Josha. Jednak, gdy młoda para szła wzdłuż nawy do wyjścia, a za nimi procesja rodziców oraz drużba z pierwszą druhną u boku, Erin patrzyła akurat na Grega Williamsa.

Po opuszczeniu kościoła, nadal uważała, by nie spoglądać zbyt często na Josha. Jednak dziwnym trafem zawsze wiedziała, gdzie się znajdował.

Większość czasu, ku rozpaczy Erin, spędzał z pierwszą druhną, okazując jej większą atencję, niż było to konieczne. Erin zaczęła zawzięcie flirtować z Gregiem i Archiem.

Ponieważ na wesele zaproszono wielu gości, przyjęcie urządzono w hotelu pod Bristolem. Zarówno Greg, jak i Archie zaproponowali, że ją podwiozą, ale odmówiła i pojechała własnym autem.

Jakimś cudem, ku rozpaczy Archiego, Gregowi Williamsowi udało się załatwić, by siedziała przy stole obok niego. I, prawdę mówiąc, ucieszyła się z tego. Greg był przystojny i usłużny, a ponieważ oboje siedzieli zwróceni twarzą do stołu młodej pary, było dla niej sprawą honoru, by Josh Salsbury zobaczył, że nie mogła narzekać na brak powodzenia.