– Na pewno mu powiedziała.
– Więc czemu tak przeżył jej odmowę? – zapytał ponuro. – Nie byłby tak przygnębiony, gdyby się tego spodziewał! Wiedziałaś o tym! Cały czas wiedziałaś! – Jej gniew przybladł, przygaszony wyrzutami sumienia. – Okłamałaś mnie!
– Nieprawda!
– Pytałem cię, czy znasz mojego ojca – przypomniał wrogo, kiedy milczała. – Powiedziałaś, że nie.
– Bo go nie znam!
– Ale słyszałaś o nim. Wiedziałaś, że chciał się ożenić z twoją matką. Że bezlitośnie go rzuciła. Wiedziałaś cały czas!
– Tonie…
– Musiałyście się obie świetnie bawić, ty i ta twoja udana mamusia! Nieźle uśmiałyście się kosztem mojego ojca! – wypalił wściekle. – I moim!
– Nigdy się z ciebie nie śmiałam! – zaprzeczyła gniewnie. – I nie waż się szkalować mojej matki!
– Niby czemu? Nie dba o to, czyje serce złamie! – urwał, popatrzył na Erin i ryknął znowu: – Niedaleko pada jabłko od jabłoni! Do diabła, dałem się nabrać!
– Co masz na myśli? – zapytała cicho.
– Jak to co? Ta cała cnotliwa mówka, że nie spałaś z żadnym facetem! Cała ta gra! – pieklił się. – Niewinność, nieśmiałość, zdenerwowanie. Minęło, kiedy już cię miałem pod kołdrą?
– Celowo mnie obrażasz? – Była zła, ale nie broniła się, bo wiedziała, jak było. Ledwie Josh ją pocałował, jej nieśmiałość diabli wzięli.
– Obrażam? – szydził. – Byłaś taka chętna. Gdyby nie to, że mam nieco inne upodobania, mogłem cię mieć w każdej chwili… Nadal mogę. Ty, tak samo jak twoja matka, pójdziecie z każdym!
Erin wciągnęła gwałtownie powietrze. Jego słowa miały zranić i zraniły. Wiedziała, że jej pożądał, na pewno, ale, jak się wyraził, miał zapewne bardziej wyrafinowane upodobania.
– Moja mama wcale taka nie jest! I mylisz się co do mnie – odparła, dumnie unosząc głowę. Może go i kochała, ale nie pozwoli się tak traktować.
– Mylę się? – W jego oczach pojawił się dziwny błysk, którego nie potrafiła na razie zinterpretować.
– Sam o tym wiesz – upierała się.
– Niezły dowcip! – zadrwił. – Nie zaprzeczysz, że byłaś cała napalona, że błagałaś, bym nie przerywał?
– Cóż… wyjąłeś to z kontekstu! – zaprotestowała i znowu wróciło uczucie upokorzenia. Josh potrząsnął głową i podszedł bliżej.
– Niewiele trzeba, by cię rozpalić, prawda? – szydził, z trudem nad sobą panując.
Zrobił jeszcze jeden krok naprzód i Erin ogarnął niepokój.
– Czas, byś sobie poszedł – zażądała chłodno.
– O, czyżby?
– Natychmiast! – Cofnęła się, gdy zbliżył się jeszcze bardziej.
– Kiedy będę gotów – odparł złowieszczo.
– Txxxteraz jest odpowiednia chwila. – Była już poważnie zaniepokojona. Zrobiła krok do tyłu. Jeszcze jeden. Pokój był mały i Erin znalazła się nagle przy ścianie.
– Wyjdź! – rozkazała ostro. Uśmiechnął się, ale w jego uśmiechu nie było wesołości. O, nieba!
– Mylę się? – spytał aksamitnym głosem i nagle Erin nie miała już żadnej wątpliwości. Może i wolał sypiać z bardziej wyrafinowanymi kobietami, ale był wystarczająco zły za zrobienie z niego głupca, wystarczająco wściekły za krzywdę swoją i ojca, by udowodnić, że może ją wziąć, kiedy tylko zechce.
– Będę walczyć! – ostrzegła, zbierając całą swoją od wagę. Ale jemu to się spodobało.
– Świetnie. Będzie ciekawiej.
Rozejrzała się gwałtownie dokoła, szukając drogi ucieczki. Spróbowała się wyrwać, ale złapał ją, nim zrobiła dwa kroki.
– Nie! – wrzasnęła, lecz był silniejszy, o wiele silniejszy od niej. Bez trudu przyciągnął ją z powrotem prosto w swoje ramiona.
– Wkrótce powiesz „tak”! – zapewnił ją, unieruchamiając jej ramiona.
– Nie! – pisnęła, odwracając twarz. Uśmiechnął się.
– To udawanie niedostępnej to chyba dla ciebie coś nowego, skarbie. Oboje wiemy, że to tylko gra.
– Spadaj! – prychnęła i kopnęła go w goleń. Jęknął. Ale była to niewielka satysfakcja, bo z jeszcze większą wściekłością zamknął ją w swoich ramionach i już nie mogła się wyswobodzić.
Znowu ją pocałował, zmuszając do otwarcia ust. Wiła się, walczyła, kopała. I znowu trafiła, tym razem mocniej.
– Zaraz się uspokoisz! – Najwyraźniej miał dość tej walki, bo nagle wziął Erin na ręce.
– Co…?
– Znam o wiele wygodniejsze miejsce. – Wyniósł wciąż wierzgającą Erin z pokoju.
Jej zaskoczenie nie trwało długo, bo choć ogłuszona, zrozumiała, co miał na myśli. Przestała walczyć – na jakieś dwie sekundy. Potem zaczęła go okładać pięścią.
Uwolniła się… na krótko. Potem Josh rzucił ją na łóżko. Spróbowała się podnieść, ale choć była szybka, on też nie marnował: ani chwili.
– Złaź ze mnie! – krzyknęła, kiedy przyszpilił ją do materaca całym ciężarem ciała.
– Udajesz, że ci się to nie podoba? – zakpił.
– Idź do diabła! Uśmiechnął się nieszczerze.
– Nie bądź taka.
– Nienawidzę cię!
– Wolę to od twojej miłości, skarbie. – Całkowicie niewzruszony spróbował pocałować ją w usta, ale trafił na policzek. Zaczął więc całować ją w szyję, rozpinając jednocześnie koszulę Erin.
– Puść mnie! – Rozwścieczona próbowała się wyrwać.
– Och, skarbie – zadrwił. – Zrób to jeszcze raz, a świetnie się zabawimy. – Znowu zaczął ją brutalnie całować. Ale ona nie chciała takich pocałunków. Kiedy przedtem leżeli w łóżku, jego usta dawały, nie tylko brały. Był czuły i delikatny, nie taki brutalny i bezwzględny.
Gwałtownie odwróciła twarz.
I wtedy przyszło jej do głowy, że nie ma sensu walczyć. Josh chciał, by się opierała – to go podniecało. Jeśli przestanie walczyć, może zostawi ją w spokoju?
Znieruchomiała. Przestała się wyrywać. Już w pełni zdawała sobie sprawę, że Josh bardzo jej pożąda, ale ona tego nie chciała, w każdym razie nie w taki sposób, nie w takich okolicznościach.
Gdy po chwili poczuła jego usta na swoich wargach, nie zaprotestowała. Spojrzał na nią zdziwiony. Bez uśmiechu wytrzymała jego wzrok.
– Myślisz, że bierność mnie powstrzyma? – zapytał ostro. Wzruszyła ramionami.
– Na to nie liczę – przyznała spokojnie. – Jestem tylko zdziwiona, to wszystko.
Przez moment wydawało się, że ma zamiar kontynuować tę brutalną grę, bez względu na wszystko, jednak zawahał się.
– Zdziwiona?
Uśmiechnęła się.
– To ty powiedziałeś: „Może niektórzy faceci chcieliby iść z tobą do łóżka, ale ja do nich nie należę”? Czyżbyś zmienił zdanie?
Josh Salsbury patrzył na nią nieodgadnionym spojrzeniem szarych oczu. Całą siłą woli udało jej się zachować całkowity spokój. A potem, ku jej uldze, odsunął się.
Lodowatym tonem przypomniał jej własne słowa.
– Ale możesz się założyć, że się z tobą nie ożenię, skarbie! – rzucił arogancko i wstał z łóżka.
Mogła rzucić jakąś kąśliwą ripostę, ale czuła się pokonana, choć wygrała.
ROZDZIAŁ SZÓSTY
Noc wlokła się w nieskończoność. Erin wciąż od nowa rozmyślała o niedawnym incydencie z Joshem. Miała rację, nie mówiąc mu o matce. To, co się stało, było najlepszym dowodem!
W końcu nadszedł świt i wstała przekonana, że w głębi duszy zawsze będzie kochać Josha. Miłości nie można tak po prostu wyłączyć, bez względu na nasze postanowienia.
Miała nadzieję, że udowodniła mu ostatecznie, jak bezpodstawne okazały się jego oskarżenia. Kochała go, ale równocześnie nienawidziła za to, że potraktował ją tak podle. I nie zamierzała puścić tego płazem.