Josh uśmiechnął się szelmowsko. Erin, cała rozemocjonowana, pospiesznie wstała z kanapy, doprowadziła ubranie do porządku i podeszła do telefonu. To nie był ojciec, tylko Greg Williams! Niech to!
– O, cześć, Greg. – Ujrzała, jak uśmiech Josha gaśnie, usta zaciskają się. Wstał i podszedł do okna. – Jak się masz?
– Cieszę się, że cię w końcu zastałem. Wydzwaniam od wczorajszego popołudnia!
– Przykro mi – przeprosiła uprzejmie, lecz myślami była przy Joshu, a nie z rozmówcą. Całkiem bez sensu, bo choć starannie unikała jakiejkolwiek wzmianki o matce przy Joshu, teraz bez wahania wyjaśniła Gregowi: – Spędziłam weekend u mamy.
Spojrzała pospiesznie na Josha – cały zesztywniał i wiedziała od razu, że może zapomnieć o dalszych pocałunkach. Poznała po jego minie, że dobrze pamiętał, co Nina zrobiła jego ojcu. Erin odwróciła głowę. Bez wątpienia Josh zdał sobie sprawę, że jego przytulanki z córką Niny Woodward mogły zostać odczytane jako nielojalność wobec ojca.
Erin próbowała się skupić na rozmowie z Gregiem – wziął wolny dzień na przyszły czwartek i chciał, by umówiła się z nim, gdy przyjedzie do Londynu.
Nie miała najmniejszej ochoty zobaczyć się ponowne z Gregiem Williamsem. Dotarło jednak do niej, że jej doświadczenia erotyczne ograniczają się wyłącznie do Josha, lecz właśnie ten jeden mężczyzna nie powinien odgadnąć, jak bardzo jej na nim zależało. Pora, aby dowiedział się, że inni też są nią żywo zainteresowani.
– Z chęcią spotkam się z tobą w czwartek. – Josh zacisnął szczękę. Co z tego? Niech się trochę podenerwuje, to mu dobrze zrobi. – Może uda mi się zwolnić z pracy. Zostaw mi swój numer, to zadzwonię i ustalimy szczegóły.
– Świetnie! – wykrzyknął Greg z entuzjazmem, podał jej numer telefonu i gadałby jeszcze przez godzinę, ale Erin, udając, że nie widzi ponurej miny Josha, wyjaśniła, że ma gościa. – Czekam z utęsknieniem na twój telefon – dodała jeszcze na pożegnanie.
Odłożyła słuchawkę. Było jej ciężko na sercu. Z miny Josha wywnioskowała, że nici z dalszych pocałunków. Na przekór gwałtownym uniesieniom i wzajemnej namiętności, ich związek nie miał żadnych szans przetrwania. Nie było im pisane.
– Nie powinnaś kończyć rozmowy ze względu na mnie – oznajmił lodowato. – Twój gość wychodzi!
– Pozwól, że cię odprowadzę – zaproponowała słodko, unosząc dumnie głowę, choć serce jej krwawiło. W dodatku ukochany spojrzał na nią z jawnym obrzydzeniem. Potem wymaszerował energicznie i z hukiem zatrzasnął wyjściowe drzwi
.
ROZDZIAŁ SIÓDMY
Erin po wyjściu Josha próbowała myśleć o czymś innym, ale ta walka była z góry skazana na niepowodzenie.
Postanowiła zadzwonić do ojca, jednak po namyśle doszła do wniosku, że jest zbyt podminowana, by prowadzić sensowną rozmowę.
Pół godziny później zadzwonił ojciec.
– Dawno wróciłaś? – zapytał.
– Nie, niedawno. Właśnie miałam do ciebie zadzwonić.
– Miło spędziłaś czas u matki?
– Bardzo miło.
– Z kim teraz chodzi? Niebezpieczne terytorium.
– W tej chwili z nikim – odparła zadowolona, że nie musi mijać się z prawdą.
– Mój Boże, to chyba koniec świata! – wykrzyknął z sarkazmem.
– A jak ty spędziłeś weekend? – zmieniła temat.
– Hm… – Zawahał się? Była zaintrygowana. – Nowa sąsiadka, która wprowadziła się do starego domu Ravenow jakiś miesiąc temu, zaprosiła wczoraj kilku znajomych na drinka.
Erin nie mogła uwierzyć, że przyjął zaproszenie. Zazwyczaj uciekał na milę przed takimi okazjami.
– I… poszedłeś?
– Czemu nie?
Właśnie! Uznała, że pora wykorzystać przywilej córki i trochę powęszyć.
– Jaki jest jej mąż? – zapytała obojętnym tonem.
– Brenda jest wdową. – Brenda! Już są po imieniu! Niezłe tempo… – Właściwie – ciągnął Leslie Tunnicliffe – przyszło mi do głowy… jest tu nowa, więc może zaprosimy ją na kolację w którąś sobotę.
Wielkie nieba! Co za sensacja! Nawet Josh Salsbury wyleciał jej na chwilę z głowy.
– Przyjadę do domu w piątek – zdecydowała szybko.
– Czy w tę sobotę nie będzie zbyt wcześnie?
– Zastanowię się – odpowiedział, ale Erin dosłyszała nutę zadowolenia w jego głosie.
Odłożyła słuchawkę i wkrótce znowu Josh niepodzielnie opanował jej myśli. Pragnęła, by wrócił, ale dzisiejsza awantura była prawdopodobnie zarazem końcem ich znajomości.
Uciekła od brutalnej rzeczywistości, wspominając z rozmarzeniem jego cudowne pocałunki, jego delikatność, czułość. Gdyby tak można było cofnąć czas.
O dziewiątej Erin pragnęła jedynie iść do łóżka, naciągnąć kołdrę na głowie i zapaść w słodki niebyt aż do następnego ranka.
Niestety, skończyło się na marzeniach. Rozsądek jej podpowiadał, że powinna się przespać choć kilka godzin, ale sen nie przychodził. W poniedziałek wstała wcześnie po nocy spędzonej na rozpamiętywaniu każdego słowa i spojrzenia, jakie ona i Josh wymienili od ich pierwszego spotkania w kawiarni.
Wzięła prysznic, ubrała się i w końcu uznała się za pokonaną. Skoro nie może przestać myśleć o Joshu, to trudno. Usiłowała zagłuszyć nieustający ból złością. Jakim prawem ten zarozumialec w ogóle zapukał do jej drzwi? Wczoraj nawet nie czekał na zaproszenie do środka. Choć mówiąc szczerze, pewnie zdawał sobie sprawę, że po ostatnim incydencie mógłby się nie doczekać na zaproszenie.
Ale po co w ogóle się tu zjawił?
Owszem, łączyło ich coś więcej niż stosunki służbowe, to jednak nie dawało mu prawa nachodzić ją bez uprzedzenia. Powie mu następnym razem, co o tym myśli… Powie? Zaraz… Te jego lodowate słowa na pożegnanie, spojrzenie rzucone przed wyjściem… To ostateczne zatrzaśnięcie drzwi wejściowych… Była pewna, że już nigdy go nie zobaczy.
Westchnęła głęboko, przysiadła na kanapie i zatonęła w ponurych rozmyślaniach. Może z czasem ten ból serca trochę zelżeje, jednak teraz wydawał się wprost nie do zniesienia.
Potem zadzwonił telefon. Podskoczyła. Puls gwałtownie przyspieszył, gdy pomyślała o Joshu, choć wiedziała, że to nie on. Czy za każdym razem, gdy zadzwoni telefon, będzie przeżywać męki niepewności i przyjemne podekscytowanie?
Dzwoniła matka.
– Dzień dobry, kochanie! – powitała ją wesoło. Chciałam cię złapać przed wyjściem do pracy. Czy możemy umówić się dziś na lunch?
– Jasne – odparła Erin równie pogodnie. – Tam gdzie zawsze?
– Jeśli chcesz – zaszczebiotała Nina i rozłączyła się.
Erin powróciła do swoich rozmyślań. Tym razem nie będzie musiała prosić Ivana o dłuższą przerwę na lunch, bo zdecydowała, że zaraz do niego zadzwoni i zerwie ostatnią więź łączącą ją z Joshem Salsburym.
Nie była to chyba najrozsądniejsza decyzja, ale Erin nie widziała innego wyjścia. Musiała definitywnie wyrzucić Josha ze swojego życia. Rzecz jasna, guzik go to będzie obchodzić. Najprawdopodobniej nawet nie zauważy jej nieobecności w pracy.
Nieco po dziewiątej podniosła słuchawkę i wykręciła numer.
– Och, Erin, nie możesz tak odejść! – zaprotestował Ivan Kelly, kiedy wyjaśniła, że w związku z nieprzewidzianymi rodzinnymi komplikacjami musi natychmiast złożyć wymówienie, choć obiecała poczekać, aż znajdą zastępstwo. – Może nasze kadry w czymś pomogą? – zasugerował. – Są bardzo dobrzy i nad wyraz dyskretni, jeśli…
Zmieszana Erin szybko mu przerwała.
– Nie, nie. Dzięki. Świetnie mi się z tobą pracowało, Ivan, ale…
Ivan żył wystarczająco długo, by zrozumieć, że niektóre sprawy trzeba rozwiązać samemu, bez niczyjej pomocy. Na zakończenie poprosił, by Erin dała mu słowo, że gdy już upora się z kłopotami, ponownie zatrudni się w ich firmie. W każdym razie oni będą na nią czekać z otwartymi ramionami.