Po tej rozmowie wcale nie poczuła się lepiej. Zostawiła Ivana na lodzie i było jej straszliwie wstyd. Ale czy mogła postąpić inaczej? Miałaby spędzić następne trzy tygodnie, łudząc się nadzieją, że gdzieś na korytarzu natknie się przypadkiem na Josha? Nie, to byłby ostateczny upadek, słusznie postąpiła, odchodząc z firmy. Więc czemu czuła się tak podle?
Przed spotkaniem z matką wzięła się trochę w garść, ale jej uśmiech był nieco wymuszony. W trakcie posiłku doszła do wniosku, że dobry nastrój Niny to tylko maska ukrywająca prawdziwe emocje.
– Zerwałam z Richardem – rzekła Nina obojętnym tonem. – Podaj sos tatarski. Erin westchnęła cicho.
– Richard wspominał o tym.
– Mówił ci? – Nina zapomniała o jedzeniu. – Co jeszcze powiedział?
– Tylko to, że byłby dumny, mając taką pasierbicę jak ja. No ale skoro dostał kosza…
– Był zdenerwowany?
– Och, mamo, to chyba oczywiste. – Nie on jeden, skoro Erin upiekło się użycie słowa „mama”. – Będziesz za nim tęskniła, prawda?
Nina westchnęła głęboko.
– Już tęsknię – przyznała. – A nie minęła jeszcze doba! Nie zadzwonił wczoraj wieczorem ani dziś rano.
– A liczyłaś, że to zrobi? Nina westchnęła znowu.
– Raczej nie. I byłabym bardzo zła, gdyby to zrobił – obruszyła się, choć dodała innym tonem: – Będzie mi brakować tych telefonów.
Erin, której własne problemy miłosne zdawały się też nie do rozwiązania, uważała, że wszystko dałoby się jeszcze naprawić, gdyby matka sama zadzwoniła do Richarda. Odważyła się to nawet powiedzieć.
– Nie mam twojego doświadczenia w sprawach nieudanych małżeństw, ale… czy naprawdę byłoby to takie straszne, gdybyś za niego wyszła?
– Po raz trzeci wyjść za mąż?
Erin, zaskoczona tak łagodną reakcją matki, odważyła się na śmielszą wypowiedź.
– Mówiąc szczerze, to całkiem bez sensu. Zależy ci na Richardzie, a jemu na tobie… oboje jesteście teraz nieszczęśliwi i samotni, a temu naprawdę łatwo zaradzić.
– Próbowałam już dwa razy, nie pamiętasz? Nie przeżyłabym następnego rozwodu!
– Spójrz na tę sprawę inaczej – zaprotestowała córka.
– Wolisz już nigdy nie zobaczyć Richarda?
Nina nie odpowiedziała, ale Erin zauważyła jej rozdrażnienie.
– Mężczyźni stają się tacy nudni po ślubie – stwierdziła sentencjonalnie. Potem uśmiechnęła się i znów stała się zalotną kokietką. – Nie jestem jeszcze gotowa, by się ustatkować!
Erin roześmiała się. Matka miała mnóstwo uroku, ale była niemożliwa.
– Sądzę, że Richard nie spędza czasu na kanapie przed telewizorem.
– Wiesz, co mam na myśli… Królestwo Nudy.
Erin zabrakło argumentów i jej próby przekonania matki, że w małżeństwie można odnaleźć szczęście, spełzły na niczym.
– Mówiłaś Richardowi, co czujesz? Że, choć tego nie okazujesz, nadal masz stare niezabliźnione rany, bagaż wyniesiony z poprzednich nieudanych małżeństw?
– To nie ma z nim nic wspólnego! – Nina znowu się obruszyła. I patrząc na swoją uroczą córkę, rzuciła: – Jesteś zbyt spostrzegawcza!
Jestem zakochana tak samo jak ty, mamo, i czuję się emocjonalnie wypalona, pomyślała smutno Erin.
– Pragnę twojego szczęścia – powiedziała cicho. – Zadzwoń do Richarda. Otwórz się przed nim. Powiedz mu…
– Zrobię to, co będę uważała za stosowne! – Nina pociągnęła nosem, jednak ku zadowoleniu Erin wyraźnie spuściła z tonu i już nie była taka pewna siebie. Może jednak zadzwoni do Richarda?
Rozstały się jak przyjaciółki. Po powrocie do domu, Erin miała wiele do przemyślenia. Oby i Nina zastanowiła się nad swoim postępowaniem… Zwłaszcza że dla niej i Richarda nie było jeszcze za późno. Gdyby matka zadzwoniła do niego i powiedziała…
Jej myślami ponownie zawładnął Josh. Gdyby była w podobnej sytuacji jak matka, zadzwoniłaby do Josha. Jednak Richard kochał matkę, a Josh tylko…
Akurat! Wiedziała, że mu się podoba, ale pożądanie to nie miłość. Koło siódmej zaparzyła herbatę. Nie mogła usiedzieć nad książką, postanowiła więc doprowadzić swoje sprawy do ładu. O ósmej tkwiła nadal w tym samym miejscu, dumając nad przyszłością. Nie posuwała się wcale naprzód, gdyż Josh, matka, Richard, ojciec oraz nieznana Brenda zaprzątali ją bez reszty, z tym że to oczywiście Josh wywalczył największy udział w jej myślach. Powinna się zastanowić, jak znaleźć nową pracę, a tymczasem siedziała bezczynnie i zadręczała się rozpamiętywaniem minionych chwil. W końcu doszła do wniosku, że nie ma najmniejszego powodu do pozostania w Londynie. Mogła pracować gdziekolwiek.
Czy powinna wrócić do Croom Babbington? Kochała ojca i wiedziała, że z radością przyjmie ją z powrotem, ale zaznawszy życia w wielkim mieście, wzdragała się przed powrotem do sennego miasteczka. Nie, jednak wolała zostać w Londynie.
Miała to właśnie przeanalizować po raz kolejny, kiedy zadzwonił telefon. Josh? Richard?
– Wszystko w porządku, Erin? – Stephen Dobbs wydawał się mocno zaniepokojony. – Właśnie przyszedłem… to jeden z tych pechowych poniedziałków! Ivan wspomniał, że już nie wracasz. Czy coś…?
– Chodzi o sprawy rodzinne – skłamała gładko. Stephen był bardziej przyjacielem niżxxxkolegą z pracy, ale nie miała ochoty zwierzać mu się.
– Czy mogę ci w jakiś sposób pomóc? – zapytał bez wahania.
– Nie, poradzę sobie.
– Wpadniesz na drinka któregoś wieczoru? Zjemy coś na mieście – zaproponował.
Najpierw chciała przełożyć spotkanie na następny tydzień, ale przypomniała sobie prasowe zdjęcie Josha z Nowego Jorku i znowu poczuła ukłucie zazdrości i urażonej dumy.
– Z przyjemnością – odparła i umówiła się z nim na środę.
Jednak ledwo skończyła rozmawiać ze Stephenem, znowu zadzwonił telefon. Wiedziała, że to nie Josh, to nie było w jego stylu. Zjawić się osobiście i bez zapowiedzi – oto jego ulubiona metoda działania.
Niechętnie chwyciła słuchawkę.
– Halo – odezwała się spokojnie.
– Linia była zajęta. – Ten głos przyprawił ją niemal o palpitację serca.
– Dzwonił Stxxxstephen – odparła machinalnie.
– Stephen? – zdziwił się Josh.
– Umówiłam się ze Stephenem na środę – odparła bez zastanowienia i natychmiast pożałowała tej szczerości. Ależ z niej idiotka! – Hm… co…
Nie dał jej dokończyć.
– Spotykasz się z Gregiem Williamsem w czwartek – przypomniał Josh dziwnie spokojnym głosem. To ją zastanowiło.
– Wiesz, jak to jest – odparła nonszalancko. – Albo żadnej, albo dwie randki naraz. Nastała cisza.
– Pamiętasz chyba pomysły Grega Williamsa na udaną randkę – przypomniał jej nadal bardzo spokojnie.
Och, Josh. Erin opadła na kanapę, obawiając się, że zaraz upadnie.
– Greg wie, że ja… nie jestem taka.
– Odbierałem zupełnie inne sygnały, kiedy ostatnio widziałem was razem – stwierdził bez ogródek, tym razem już zdenerwowany. – Kiedy mu powiedziałaś?
– Co takiego? – Wcale nie była pewna, czy podoba jej się to przesłuchanie.
– Kiedy powiedziałaś, że marnuje czas… i nie będzie miał okazji zabawić się w żołdaka? Wybuchła śmiechem. Na przekór sobie, musiała się roześmiać. Że też pamiętał! – Kiedy dzwonił ostatnim razem.
– Ilu masz takich potencjalnych kochanków? – zapytał Josh tonem, który Erin wydawał się nieco spięty. – Od ręki wyliczę pięciu.