Выбрать главу

Erin wiedziała co nieco o piekielnych mękach. Zaczynała wierzyć w to, co mówił, i powoli przepełniało ją szczęście. Przestała dygotać i nabrała pewności siebie.

– Przyjechałeś do ośrodka badawczego w sprawie przeprowadzki – urwała, gdy zobaczyła jego ironiczny uśmieszek.

– Nic podobnego. Chciałem zamienić parę słów z profesorem, ale tak naprawdę gnało mnie nieprzeparte pragnienie zobaczenia ciebie. – Delikatnie musnął jej usta. – Potem wymyśliłem, jak sprawić, by widywać cię codziennie.

– Prosiłeś specjalnie o mnie?

– Jasne – przyznał. – Podobałaś ml się, byłem tobą oczarowany, ale nie miałem zamiaru tego okazywać. Odrzuciłaś mnie, pamiętasz?

– Wcale nie! – zaprotestowała. – Nie mogłam do ciebie zadzwonić…

– Wiem – przerwał łagodnie, rozumiejąc doskonale jej sytuację. – Potem pracowałaś w moim biurze i znowu zrobiłem się zielony z zazdrości, kiedy zjawił się twój były chłopak Mark.

Roześmiała się. Och, Josh ją kocha! Naprawdę.

– Nawiasem mówiąc, Mark jest bardzo przystojny.

– Nie musiałem o tym wiedzieć. – Z zachwytem słuchał jej śmiechu. – Ixdwo się dowiedziałem, że Mark dostał kosza, na horyzoncie pojawił się Stephen.

Stephen! Czy dlatego byłeś taki… hm… zgryźliwy?

– Byłem zazdrosny – przyznał. – I zły, że odrzuciłaś moje drugie zaproszenie na kolację.

– To: „Lepiej zabiorę cię na jakąś przekąskę” było zaproszeniem na kolację?

– Pamiętasz?

– Każde słowo.

Znieruchomiał.

– Tak jak ja każde twoje zdanie? – zapytał cicho.

Straciła na chwilę oddech. Przeżywał to samo! Była zbyt wzruszona, by odpowiedzieć.

– Kochasz mnie odrobinę? – zapytał niecierpliwie.

– Tak – wyszeptała.

– Kochanie! – Pocałował ją. Odpowiedziała na pieszczotę delikatnie, jakby śniła i chciała, by ten sen nigdy się nie skończył.

Potem usiedli na kanapie, wpatrzeni w siebie i trwali tak przez długą chwilę.

– Och, moje kochanie – wyszeptał. – No i ja – przerwał, by pocałować kącik jej ust – facet, który nigdy nie prosi dwa razy, a już z pewnością nie trzy, chciałem cię zobaczyć, ale udało mi się wytrzymać do ślubu Robina i Charlotty.

– Wiedziałeś, że tam będę?

– Upewniłem się – przyznał. – Ale znowu zżerała mnie zazdrość, na moje nieszczęście, bo wszyscy cholerni faceci na weselu uganiali się za tobą.

– Przesada.

– Niewielu było takich, z którymi nie zatańczyłaś.

– Nie tańczyłam z tobą.

– Byłem zbyt zajęty wmawianiem sobie, że nie obchodzi mnie, z kim się bawisz.

– Byłeś zbyt zajęty zabawianiem druhny.

– Ja… – urwał nagle i na jego twarzy pojawił się niesamowity zachwyt. – Byłaś zazdrosna! Musiała się uśmiechnąć.

– Potwornie, jeśli chcesz wiedzieć.

– Spełniałem swój obowiązek, nic więcej! Słowo. Przyznam jednak, że pilnie obserwowałem ciebie i Grega Williamsa. Potem miałaś kolizję z filarem, a ja zrozumiałem, co jest ze mną nie tak. To nie była tylko zazdrość.

– Nie?

Potrząsnął głową.

– Walnęło mnie jak obuchem w głowę, kiedy z uporem nie dopuszczałem do ciebie nikogo poza lekarzem – uśmiechnął się czule. – Dotarło to do mnie, kiedy zasnęłaś, a ja się na ciebie gapiłem. Zdałem sobie wreszcie sprawę, że zakochałem się w tej śpiącej królewnie. Zrozumiałem, że cię kocham i nigdy nie przestanę…

– Och, Josh! – krzyknęła i nagle poczuła, że może powierzyć mu swoje najskrytsze myśli. – Tamtej nocy zrozumiałam, ile dla mnie znaczysz.

– Kochałaś mnie już wtedy?

Przytaknęła uszczęśliwiona.

– Zakochałam się w tobie już tamtej nocy, kiedy ode słałeś Gavina taksówką do domu. Spojrzał na nią z niedowierzaniem.

– To było tak dawno!

– I przez ten czas ta odrobinka miłości nieco urosła – przyznała nieśmiało.

– Wyznaję, że ogrom miłości do ciebie nieco mnie przytłoczył. Jedyne, czego pragnąłem, to być z tobą.

– Ale po weselu nie widziałam cię przez cały tydzień!

– To powinno ci uzmysłowić, jakim jestem tchórzem.

– Jak to? – Był najbardziej pewnym siebie człowiekiem, jakiego znała.

– Straszliwie pragnąłem cię zobaczyć, czasami wpadałem w desperację – wyjaśnił. – Zacząłem nerwowo zadawać sobie pytanie, co ty czujesz do mnie? Wiedziałem, że fizycznie cię pociągam, ale to jeszcze nic nie znaczy. Nie zadzwoniłaś. Ani razu! W ostatni poniedziałek miałem już dość koszmarnej niepewności i postanowiłem się przekonać, co do mnie czujesz. Następnego dnia leciałem do Nowego Jorku…

– To było, nim zobaczyłeś mnie z mamą?

– W pierwszej chwili pomyślałem, że wyobraźnia płata mi figla.

– Miałeś mord w oczach!

– Wybacz, skarbie. Ojciec załamał się, kiedy Nina Woodward nie tylko dała mu kosza, ale nie chciała go więcej widzieć. Wkrótce potem dostał ataku serca.

– Tak mi przykro.

– To przecież nie twoja wina – powiedział czule. – Ale wściekłem się.

– Byłeś ciągle wściekły, kiedy tu przyszedłeś tamtego wieczoru.

– Nie przypominaj mi! – jęknął. – Zachowałem się obrzydliwie. Kiedy pomyślę, jak cię potraktowałem, co powiedziałem…

– Proszę, przestań – przerwała. Wydawał się tak przygnębiony, że nie mogła tego znieść. – To już bez znaczenia. Teraz jesteś tu i…

– To ma znaczenie – zaprzeczył. – Wyrwałaś mi serce. Kochałem cię i nienawidziłem jednocześnie, bo robiłaś ze mną to samo, co twoja matka z moim ojcem. Nie mogłem na to pozwolić. – Po prostu musiała go pocałować. – Och, moje kochanie – wymruczał ochryple. – Nie spałem całą noc, wiedząc, że nie tylko zachowałem się podle, ale zaprzepaściłem ostatnią szansę.

– Zadzwoniłeś z Nowego Jorku, żeby przeprosić.

– I niewiele mi z tego przyszło. Po powrocie wcale nie było lepiej. Zobaczyłem, jak całowałaś Richarda. To wyglądało na czułe pożegnanie.

– Właśnie mi powiedział, jak zakończyła się jego znajomość z Niną. Było mi go żal.

– Z pewnością – przyznał czule.

– Uderzyłam cię – powiedziała, nadal zawstydzona z tego powodu. – Tak bardzo mi przykro…

– Niepotrzebnie, zasłużyłem na to – powiedział z uśmiechem. – Ledwie mogłem poczuć cię w swoich ramionach, a już umówiłaś się na randkę z Gregiem Williamsem!

– To dlatego byłeś taki wkurzony! – wykrzyknęła. – Myślałam, że z powodu mamy.

– Hm, mam nadzieję, że odwołasz czwartkową randkę?

– Z przyjemnością – roześmiała się.

– A środową? I kim, u licha, jest Stephen?

– Pracuje w ośrodku badawczym. Jesteśmy przyjaciółmi.

– I nic więcej?

– Nic.

– A jeśli powiem, że chciałbym się z tobą zobaczyć w środę… i w każdy wieczór w tym tygodniu?

– Rzecz jasna, uwzględnię cię w moim notesiku. A skoro już jesteśmy przy zazdrości, to widziałam zdjęcie zrobione w Nowym Jorku. Widniałeś na nim w towarzystwie jakiejś pani.

– Byłaś zazdrosna? Cudownie! – ucieszył się, że nie tylko on cierpiał męki. – Jej mąż kręcił się gdzieś w pobliżu, są bardzo dobrym małżeństwem. Myślałem tylko o tobie. Prawdę mówiąc, nie mogłem się doczekać powrotu do Londynu. Ale kiedy wczoraj wszystko się znowu pogmatwało, a dzisiaj nie zjawiłaś się w pracy…