– Będzie mi ciebie brakować – lamentowała Charlotta, kiedy Erin wróciła do Fisher Fabrics i oznajmiła, że zaczyna nową pracę w następny poniedziałek. – Ale nadal będziesz mieszkać u mnie, więc będziemy w kontakcie.
Zgodnie z przypuszczeniami Erin znakomicie się czuła w Salsbury Engineering Systems. Wymagano od niej więcej niż od zwykłej sekretarki, ale jej to wcale nie przeszkadzało. Pracowała z grupą sympatycznych ludzi, po trzech tygodniach była ze wszystkimi po imieniu i co ważniejsze, nabrała pewności siebie.
Pracowało tu kilku dojrzałych panów, którzy traktowali ją jak córkę, byli też młodsi, z którymi szybko się zżyła. Zwłaszcza ze Stephenem Dobbsem, mężczyzną pod trzydziestkę, który pewnego dnia wynurzył się zza stosu papierów i zaproponował:
– Może pójdziemy coś zjeść jutro wieczorem, jeśli nie jesteś zajęta albo z kimś umówiona?
Erin przyjrzała mu się – wysoki, jasnowłosy, w okularach. Wahała się.
– Brzmi nieźle – odparła wreszcie. Czemu się nie zabawić? Był miły, niezbyt nachalny. Pocałowali się, przelotnie, na pożegnanie – żadnych iskier ani tym bardziej fajerwerków.
Spotkała się z nim parę razy i całowali się bardziej namiętnie, ale nie wskrzesił w niej żaru i wiedziała, że pozostaną tylko przyjaciółmi, o czym mu powiedziała na następnej randce. Pogodził się z tym i zaprosił ponownie.
Erin miała również inne propozycje i nie byłaby kobietą, gdyby jej to nie pochlebiało. Nie zamierzała jednak chodzić na randki z więcej niż jednym mężczyzną, nawet jeśli przyjaźń – trudno to było nazwać związkiem – ze Stephenem prowadziła donikąd. Jej myśli wciąż zbyt często dryfowały w kierunku Josha Salsbury’ego, ale nikomu się z tego nie zwierzała.
Życie toczyło się ustalonym rytmem. W każdy weekend wracała do Croom Babbington. W czwartek, pod koniec pierwszego miesiąca nowej pracy, miało miejsce kilka nadzwyczajnych rzeczy naraz.
Najpierw otrzymała zaproszenie na ślub Charlotty i Robina. Oczywiście zapragnęła znowu zobaczyć Josha Salsbury’ego. Wiedziała, że będzie obecny na ślubie, więc na pewno się spotkają. Ślub miał się odbyć w Bristolu.
Następne wydarzenie miało miejsce, kiedy przechodziła obok biura kierownika. Nieoczekiwanie w drzwiach stanął sam szef, Ivan Kelly.
– O, Erin! Właśnie cię szukam.
– Mogę w czymś pomóc? – zapytała pogodnie.
– Jak z twoim stenografowaniem technicznych tekstów?
– Zrobiłam ostatnio wielkie postępy – uśmiechnęła się z dumą.
– Profesor organizuje zebranie dziś po południu, a Kate się rozchorowała. Profesor Joseph Irving znany jest z oryginalnych, niekonwencjonalnych pomysłów i niewiele osób potrafi za nim nadążyć.
– Z chęcią ją zastąpię – odparła z nadzieją, że na zebraniu nie będą mówili o zbyt skomplikowanych sprawach.
Nie myliła się, ale była spięta przez cały czas. Dopiero pod koniec spotkania, kiedy wszyscy zaczęli porządkować notatki, mogła się odprężyć.
Ale potem stało się coś, co sprawiło, że jej serce gwałtownie przyspieszyło. W drzwiach stanął Josh Salsbury. Towarzyszył mu szef ośrodka badawczego, którego Erin ledwo zauważyła.
Poczuła, jak płoną jej policzki. Na szczęście wszyscy byli zbyt przejęci niespodziewanym przybyciem głównego dyrektora, by zwracać na nią uwagę. Ostatnim razem, kiedy się widzieli, Josh trzymał ją w ramionach. Pocałował ją… To było takie cudowne. Nie mogła zapomnieć smaku jego ust.
Niezwykle zadowolony profesor Irving uścisnął dłoń Josha, a potem przedstawił mu niektórych współpracowników.
Musiała się opanować. Odwróciła wzrok. Kiedy spojrzała ponownie na Josha, znowu zaszumiało jej w głowie. Cieszyła się, że jej rumieńce nieco zbladły, a kiedy dotarło do niej, że młodszy personel już wychodzi z sali, z ulgą odetchnęła.
Zadowolona z takiego obrotu spraw podniosła się z krzesła. Profesor dyskutował zawzięcie z Joshem Salsburym na temat szczegółów technicznych i Erin, mijając ich, miała nadzieję, że Josh jej nie zauważy.
Nic z tego. Spojrzał na nią i na moment jego szare oczy napotkały jej fiołkowe, lecz nadal był pochłonięty rozmową i nie przerwał, aby zamienić z Erin choćby jedno słowo. Nie liczyła na to, w końcu przyjechał zobaczyć się z profesorem.
Zdenerwowana wyszła szybko z sali. Zatrzymała się przy swoim biurku, rzuciła notes, schroniła się w damskiej toalecie. Na litość boską, oprzytomniej, skarciła się w duchu.
W końcu nie ma się czym przejmować. Tylko dlaczego ponowne spotkanie z Joshem tak bardzo nią wstrząsnęło?
ROZDZIAŁ TRZECI
Po wizycie Josha Salsbury’ego nic nie wydawało się takie samo. Kiedy przyszła do pracy następnego dnia, w firmie aż huczało. Gdy poznała powód tego wrzenia, jej emocje sięgnęły zenitu.
Widać Josh rzadko odwiedzał ośrodek, nie ingerując w pracę filii. Okazało się, że są wolne pomieszczenia w centrali, toteż zapowiedziano przeprowadzkę tutejszego personelu.
‘ – Musimy się przeprowadzać? – zapytała zdenerwowana Erin swojego bezpośredniego przełożonego, Ivana Kelly’ego. Chyba w ogóle nie ubiegałaby się o tę posadę, gdyby wiedziała, że przyjdzie jej pracować pod jednym dachem z Joshem Salsburym!
– Musimy – odparł Ivan. – Profesor od lat narzekał na ciasnotę. Nie będzie ci to przeszkadzać, prawda? Czy będziesz miała jakieś problemy z dojazdem?
– Ależ skąd – uśmiechnęła się Erin. – Żadnych. Pocieszała się, że Salsbury House jest dużym gmachem i raczej nie będzie miała zbyt wielu okazji, by spotykać Josha.
Oczywiście, mogła wpaść na niego przypadkiem, ale równie dobrze mogła go już nigdy więcej nie zobaczyć. Zaraz, przecież oboje są zaproszeni na ślub Charlotty…
Parę dni później, w czwartek wieczorem, Erin zadzwoniła do matki. Zastała ją w domu, ale Nina wydawała się tak przygnębiona, że córka się zaniepokoiła.
– Co się stało? – zapytała.
– Nic! – odparła Nina szybko. Zbyt szybko.
Erin nie dała się nabrać. Zamyśliła się. Była umówiona na jutro ze Stephenem Dobbsem, ale mogła odwołać to spotkanie.
– Zjesz ze mną jutro lunch? – Kiedy Nina się wahała, dodała: – Nie martw się. Nikomu nie powiem, że jestem twoją córką.
– Mam nadzieję! – głos matki zabrzmiał nieco weselej.
– Jestem o wiele za młoda, żeby mieć córkę w twoim wieku! No dobrze, i tak jestem zapisana do Phillipe’a na drugą piętnaście… to doskonały fryzjer.
Niepokój Erin o matkę, przytłumiony nieco poprzedniego wieczoru, zapłonął na nowo, gdyż przy posiłku Nina była niezwykle cicha i zamyślona.
– Wszystko w porządku? – zapytała Erin.
– Nie bądź niemądra – ofuknęła ją Nina, po czym po mistrzowsku zmieniła temat: – Byłam zaskoczona, gdy dowiedziałam się, że pracujesz w firmie Tommy’ego Salsbury’ego. Jak ci leci?
– Świetnie – odparła Erin. – Przenieśliśmy się do Salsbury House, ale… – urwała, gdyż zauważyła zmianę w zachowaniu matki. – To o to chodzi, prawda? – wykrzyknęła. – Martwisz się o niego?
Nina udała zdziwienie.
– Martwię się? O kogo?
– O Tommy’ego. Pana Salsbury’ego. Słyszałaś coś? Czy jego stan się pogorszył?
– Skąd mam wiedzieć? – matka mówiła tak obojętnie, że niemal przekonała Erin. – Nie, podobno u niego wszystko w porządku.
Erin ucieszyła się.
– Więc o co chodzi?
– Na litość boską! Jesteś zupełnie jak ojciec! Uparty jak osioł, kiedy się do czegoś przyczepi. – Erin siedziała cicho i czekała. – No… jeśli musisz wiedzieć… Poznałam kogoś.