– To na razie. – Jack odwrócił się i ruszył w stronę Lamie.
– To nie znaczy, że już nie jestem wkurzony za to twoje zagranie! – zawołał Warren.
Jack uśmiechnął się i nie oglądając się za siebie, machnął ręką.
– Cudownie – ucieszyła się Laurie na wieść, że Warren przyjął zaproszenie.
– Też się cieszę. Zjem dzisiaj kolację z dwojgiem z czworga ludzi, którzy uratowali mi życie.
– A pozostała dwójka?
– Niestety, Slama już nie ma z nami. To historia, którą jeszcze będę musiał ci kiedyś opowiedzieć. I Spit. To ten gość w jasnoczerwonej bluzie przy bocznej linii boiska.
– Czemu i jego nie zaprosisz?
– Innym razem. Nie chcę tego zamieniać w przyjęcie. Szukam okazji do rozmowy. Więcej dowiedziałaś się o Warrenie przez dwie minuty niż ja w ciągu miesięcy.
– Nigdy nie rozumiałam, o czym wy, mężczyźni, rozmawiacie ze sobą.
– Posłuchaj, muszę wziąć prysznic i przebrać się. Jeśli nie masz nic przeciwko temu, zapraszam do siebie.
– Bardzo chętnie. Jestem niezwykle ciekawa, jak mieszkasz, szczególnie po tym, jak to miejsce opisałeś.
– To nie jest elegancki apartament.
– Prowadź! – zakomenderowała Laurie.
Jack ucieszył się, że na parterze, na klatce schodowej akurat tego dnia nie spał żaden bezdomny. Niestety, jak zwykle na piętrze kłócili się. Laurie nie komentowała tego jednak i w końcu weszli bezpiecznie do mieszkania. Rozejrzała się i stwierdziła, że wygląda miło i przytulnie jak oaza.
– Za pięć minut będę gotowy. Mogę ci coś zaproponować? Niewiele mam. Może piwo?
Laurie podziękowała i powiedziała, żeby już poszedł i wykąpał się. Chciał jej dać coś do czytania, lecz także podziękowała.
– Nie mam niestety telewizora – powiedział przepraszająco.
– Zauważyłam.
– W tym budynku telewizor stanowi zbyt dużą pokusę. Szybko by stąd wymaszerował.
– Skoro mówimy o telewizji, widziałeś tę nową reklamę National Health "U nas nie czekasz"? Wszyscy o tym mówią.
– Nie, nie widziałem.
– Powinieneś zobaczyć. Niezwykle efektowna. Jeden ze spotów stał się już klasykiem. Taki filmik z hasłem: "My czekamy na ciebie, ale nigdy ty na nas". Bardzo sprytne. Uwierzysz, że wartość akcji National Health na giełdzie poszła w górę?
– Możemy porozmawiać o czymś innym?
– Oczywiście. A co się stało? Czy powiedziałam coś nie tak?
– Nie, nie chodzi o ciebie, tylko o mnie. Czasami bywam przewrażliwiony. Reklamy medyczne zawsze mnie nieco irytowały, a ostatnio nawet bardziej niż zwykle. Ale nie martw się. To także ci kiedyś wyjaśnię.