— Nie chce żadnej wojny — powiedział Simon.
— Czy można ci się dziwić? - powiedział mały człowieczek gwałtownie skinąwszy głową. - Wojna to piekło. Wobec tego przyszedłeś na Ziemie po miłość.
— Skąd wiesz? — zapytał Simon.
Mały człowieczek uśmiechnął się skromnie.
— Miłość i wojna — odparł — to dwa główne artykuły Ziemi. Od zarania dziejów mamy w tej dziedzinie rekordowe zbiory.
— A czy o miłość jest bardzo trudno? — zapytał Simon. - Wystarczy przejść dwie przecznice w stronę przedmieścia — wyjaśnił żwawo mały człowieczek — i nie sposób się na nią nie natknąć. Powiesz, że Joe cię przysyła.
— Ależ to niemożliwe! Nie można przecież tak po prostu sobie iść i…
— A co ty wiesz o miłości — rzekł Joe.
— Nic.
— No właśnie, a my jesteśmy ekspertami w tej dziedzinie.
— Wiem tyle, ile było w książce — powiedział Simon. Namiętność pod szalonym księżycem…
— Jasne, i ciała splecione na ciemnej plaży, opętane namiętnością i ogłuszone hukiem fal.
— Czytałeś te książkę?
— To standardowa broszura reklamowa. No, ale musze już iść. Dwie przecznice. Z pewnością znajdziesz.
I z miłym skinieniem Joe wmieszał się w tłum.
Simon skończył coca-co1ę i ruszył wolno Broadwayem; myśl pobruździła mu czoło, ale był zdecydowany nie formułować przedwczesnych sądów.
Kiedy doszedł do ulicy czterdziestej czwartej, zobaczył płonący jasno, potężny neon, który głosił: MIŁOŚC, SPÓŁKA AKCYJNA. Mniejszy neon zawiadamiał: Czynne 24 godziny na dobę. A pod spodem: Na piętrze.
Simon spochmurniał — przyszło mu do głowy straszliwe podejrzenie. Mimo to wszedł po schodach i znalazł się w małej, urządzonej ze smakiem poczekalni. Stamtąd posłano go długim korytarzem do jednego z numerowanych pokojów. Na widok Simona zza okazałego biurka podniósł się przystojny, siwy mężczyzna i uścisnął mu dłoń pytając:
— Co tam słychać na Kazandze?
— Skąd pan wie, że ja jestem z Kazangi?
— Koszula. Zawsze patrzę na koszule. Nazywam się Tate i jestem tu po to, żeby pana obsłużyć, jak potrafię najlepiej. Pana godność…
— Simon, Alfred Simon.
— Proszę siadać, panie Simon. Papierosa? A może drinka? Nie pożałuje pan, że pan do nas przyszedł. Jesteśmy. najstarszą na rynku firmą zajmującą się dostarczaniem miłości, znacznie większą niż nasza główna konkurencja ŻĄDZA Z NIEOGRANICZONĄ ODPOWIEDZIALNOŚCIĄ. Co więcej, nasze ceny są znacznie przystępniejsze, a i towar lepszy. Czy można spytać, w jaki sposób pan się o nas dowiedział? Widział pan naszą całostronicową reklamę w”Timesie” czy może…
— Przysłał mnie Joe — odparł Simon.
— Ach, on jest rzeczywiście aktywny — powiedział pan Tato figlarnie potrząsając głową. - No to cóż, nie ma co zwlekać. Odbył pan długą drogę w poszukiwaniu miłości i dostanie ją pan.
Sięgnął do guzika na biurku, ale Simon go powstrzymał.
— Nie chciałbym być ordynarny ani nic w tym sensie powiedział — ale…
— Tak? — zapytał pan Tate z zachęcającym uśmiechem.
— Ja z tego nic nie rozumiem — wyrzucił z siebie Simon okrywając się głębokim rumieńcem, a na jego czole wystąpił perlisty pot. - Ja chyba trafiłem w niewłaściwe miejsce. Nie przyjechałem taki kawał drogi na Ziemie tylko po to, żeby… Mam na myśli, że chyba nie handlujecie m i ł o ś c i ą? Nie m i ł o ś c i ą. To przecież nie może być prawdziwa m i ł o ś ć!
— Ależ oczywiście, że może! — odparł pan Tate ze zdumienia unosząc się w fotelu. - Na tym właśnie cała rzecz polega. Seks może kupić każdy. Mój Boże, to najtańsza rzecz w całym wszechświecie, zaraz po ludzkim życiu. Ale miłość jest czymś rzadkim, czymś wyjątkowym, m i ł o ś ć można znaleźć tylko na Ziemi. Czytał pan naszą broszurę?
— Ciała na ciemnej plaży? — zapytał Simon.
— Tak, właśnie te. Jestem jej autorem. Przekazuje coś z tego uczucia, prawda? A nie da go panu każdy, panie Simon. Tylko ktoś, kto kocha, może pana wprawić w taki nastrój.
Simon powiedział z powątpiewaniem:
— Ale to chyba nie jest autentyczna miłość, prawda? — Oczywiście, że autentyczna! Gdybyśmy sprzedawali miłość udawaną, jako taką byśmy ją reklamowali. Przepisy dotyczące reklamy są na Ziemi bardzo surowe, zapewniam pana. Można handlować dosłownie wszystkim, ale trzeba nazywać rzeczy po imieniu. To sprawa etyki, panie Simon! — Tate zaczerpnął tchu i podjął już spokojniej. - Nie, sir, nie pomylił się pan. Nasz towar nie jest żadną namiastką. To dokładnie to sarno uczucie; o którym od tysięcy lat bredzą poeci i pisarze. Dzięki cudom nowoczesnej nauki możemy to uczucie dostarczyć na zawołanie każdemu, atrakcyjnie podane i po śmiesznie niskiej cenie.
Simon powiedział:
— Ja sobie wyobrażałem, że to będzie coś bardziej spontanicznego.
— Spontaniczność ma, owszem, swoje uroki — przyznał pan Tate. - Prowadzimy nawet w naszych laboratoriach tego typu badania. Niech mi pan wierzy, nie ma nic takiego, czego by nauka nie wyprodukowała, jeśli tylko istnieje zapotrzebowanie.
— Mnie się to wszystko nie podoba — powiedział Simon podnosząc się z krzesła. - Chyba pójdę na film.
— Chwileczkę! - wykrzyknął pan Tate. - Pan sobie pewnie wyobraża, że chcemy pana wyprowadzić w pole. Że zapoznamy pana z dziewczyną, która będzie się, zachowywała tak, jakby pana kochała, ale która w rzeczywistości wcale nie będzie pana kochała. Czy mam racje?
— Chyba tak — przyznał Simon.
— Nic podobnego! Przede wszystkim byłoby to za kosztowne. A poza tym dziewczyny by się za szybko zużywały. Zresztą byłoby to dla nich niezdrowe z punktu widzenia psychologicznego — żyć w kłamstwie tak głębokim i na taką skalę.
— No wiec jak to osiągacie?
— Wykorzystujemy naukę i znajomość ludzkiej natury.
Dla Simona zabrzmiało to jak oszustwo. Ruszył w stronę drzwi.
— Niech pan mi powie jedną rzecz — rzekł pan Tate. Wygląda pan na bystrego młodego człowieka. Czy pan by nie potrafił odróżnić prawdziwej miłości od fałszerstwa?
— Z pewnością bym potrafił.
— I to jest właśnie pańska gwarancja! Musi pan być zadowolony, w przeciwnym razie nie zapłaci pan nam ani centa.
— Zastanowię się — odparł Simon.
— Po co zwlekać? Najwybitniejsi psycholodzy twierdzą, że autentyczna miłość wzmacnia, robi dobrze na zdrowy rozsądek, stanowi balsam na chorą dusze, przywraca równowago hormonalną, poprawia cerę. W miłości, której my dostarczamy, znajdzie pan wszystko: głębokie trwale uczucie, niepohamowaną namiętność, względną wierność, niemal mistyczną fascynacje zarówno wadami jak i zaletami partnera, wzruszające pragnienie zaspokojenia, a poza tym, dodatkowy plus, który może zapewnić jedynie MIŁOŚĆ, SPÓŁKA AKCYJNA: owa spontaniczna pierwsza iskra, ten oślepiający moment zakochania się od pierwszego wejrzenia!
Pan Tate nacisnął guzik. Simon skrzywił się, niezdecydowany. Otworzyły się drzwi, weszła dziewczyna i — Simon przestał myśleć.
Była wysoka i szczupła, włosy miała ciemne z rudawym połyskiem. Simon nie byłby w stanie powiedzieć nic na temat jej twarzy, poza tym, że wycisnęła mu łzy z oczu. A gdybyście go spytali o jej figurę, mógłby zabić.
— Panno Penny Bright — powiedział Tate — zechce pani poznać: pan Alfred Simon.
Dziewczyna chciała coś powiedzieć, ale nie mogła dobyć słów. Simona zatkało w równym stopniu. Spojrzał na nią i już w i e d z i a ł. Przestało się cokolwiek liczyć. Do głębi serca wiedział, że jest prawdziwie i szczerze kochany.