— Myślę, że to nie będzie takie proste — rzekł Mikehill. - Właśnie dlatego potrzebuję pana. Niech mi pan wyjaśni, dlaczego to nie jest proste, a już ja wymyślę, jak się z nią uporać.
— O ile wiem, pijawka jest ograniczoną przetwornicą energii w masę. To przeobrażenie jest nadzwyczaj efektywne. Daje się zauważyć dwa cykle działania. Najpierw masa przekształca się w energię, a potem energia w masę własnego już ciała. Ale ta przetwornica potrafi też od razu przekształcać energię w masę ciała. Natomiast jak to się dzieje, nie mam pojęcia.
— Krótko mówiąc, musimy użyć przeciw niej czegoś mocnego — przerwał O’Donnell. - Świetnie. Już my coś znajdziemy.
— Myślę, że źle mnie pan zrozumiał — powiedział profesor. - Pijawka odżywia się również energią. Przyswaja sobie i wykorzystuje siłę każdej broni.
— A co się stanie — spytał O’Donnell — jeśli ona ciągle będzie jeść?
— Nie wiem, do jakich rozmiarów może się rozrosnąć odrzekł Mikehill. - Jej wzrost prawdopodobnie może być ograniczony tylko przez niedostatek pożywienia.
— Chce pan powiedzieć, że ona może tak rosnąć w nieskończoność.
— Tak, może rozrastać się dotąd, dopóki będzie miała czym się odżywiać.
— No cóż, to prawdziwy pojedynek — powiedział O’Donnell. - A nie można rozprawić się z nią siłą?
— Okazuje się, że nie. Najlepiej będzie zaprosić tu fizyków i biologów. Oni z pewnością znajdą jakąś radę. Generał wyjął z ust papierosa:
— Profesorze, ja nie mogę tracić czasu na spory uczonych. Postępuję według własnej maksymy. Mogę ją panu wyłożyć — zrobił wieloznaczną pauzę. - Nic nie może oprzeć się sile! Użyjmy dostatecznej siły, a w s z y s t k o przed nią ustąpi! Wszystko! Myśli pan, że pijawka oprze się bombie atomowej?
— Niewykluczone, że można ją zniszczyć energią — ze zwątpieniem w głosie rzekł Mikehill. W tej chwili zrozumiał, dlaczego jego osoba odpowiadała, generałowi.
Po długiej przerwie znów miała mnóstwo pożywienia. Wibracja, wybuch, jakaż cudowna rozmaitość! Wszystko pochłaniała. Ale strawa przychodziła zbyt wolno. Głodne, dopiero narodzone komórki żądały jeszcze i jeszcze… Szybciej! — domagało się wiecznie głodne ciało.
Teraz, kiedy urosła, jej zmysły się wyostrzyły. Wyczuła, że niedaleko stąd, w jednym miejscu zgromadzono ogromne ilości pożywienia. Pijawka lekko wzniosła się do góry, przeleciała kawałek drogi i runęła na łakomy kąsek.
— Idioci! — generał O’Donnell był wściekły. - Po diabła ulegli panice?
Drżącymi krokami przemierzał ziemię obok nowego namiotu, oddalonego o trzy mile od miejsca, na którym stał stary.
Pijawka urosła do dwóch mil średnicy. Trzeba było ewakuować trzy farmy.
Profesor Mikehill mimo wszystko nie mógł uwolnić się od koszmarnego obrazu. Ta kreatura przyjęła zmasowane uderzenie wszelkiego rodzaju broni, a potem jej ciało nieoczekiwanie uniosło się w powietrze. Na chwilę przesłoniło słońce, zawisło nad North Hill, a potem runęło w dół. Żołnierze w North Hill mogli się uratować, ale przecież nie ruszyli się nawet z miejsca. Utraciwszy w operacji”Pijawka” siedemdziesięciu żołnierzy, generał O’Donnell poprosił o pozwolenie użycia bomby atomowej. Z Waszyngtonu przyjechała grupa uczonych, aby zorientować się w sytuacji.
— Ci eksperci ciągle jeszcze nie podjęli decyzji? O’Donnell rozdrażniony zatrzymał się przed namiotem. - Trochę za długo się naradzają.
— Trudno jest podjąć decyzję — powiedział Mikehill. - Fizycy uważają, że jest to żywe ciało, a biologowie znowu są zdania, że na wszystkie pytania powinni odpowiedzieć chemicy. Nikt nie jest specjalistą w tej materii.
— To jest problem wojskowy — zduszonym głosem rzekł generał. - Mnie nie interesuje, co to jest. Ja chcę wiedzieć, jak to można zniszczyć. Najlepiej, aby pozwolili użyć bomby atomowej.
Profesor Mikehill robił jakieś obliczenia. Obliczając szybkość, z jaką pijawka pochłaniała energię — masę, jej rozmiary i możliwości rozrastania się, doszedł do wniosku, że bomba atomowa mogłaby ją pokonać. Ale musiałoby to nastąpić jak najszybciej.
Pijawka rozrastała się w postępie geometrycznym. W ciągu paru miesięcy byłaby w stanie pokryć powierzchnię Stanów Zjednoczonych.
— Przez cały tydzień starałem się o pozwolenie — huczał O’Donell. - I dostanę je, ale muszę czekać, aż te osły dogadają się między sobą. - Zatrzymał się i zwrócił do Mikehilla. - Zniszczę tę pijawkę. Rozniosę ją w drobny mak. Tu już nie tylko chodzi o bezpieczeństwo. To dotyczy mnie osobiście.
Z namiotu wyszła grupa zmęczonych ludzi. Na przedzie szedł biolog Alenson.
— Więc — powiedział generał — wyjaśniliście, co to takiego?
— Jeszcze moment — ze złością odpowiedział Alenson. - No, a wymyśliliście jakąś naukową metodę zniszczenia jej?
— Oto nietrudno — sucho stwierdził Moriarty. I praktycznie pokrywa się ona z pańską. Pijawka najprawdopodobniej jest pochodzenia kosmicznego. W każdym razie możemy się cieszyć, że nie wpadła do oceanu. Ziemia pod nami zostałaby pożarta wcześniej, niż połapalibyśmy się, w czym rzecz…
Wnioski komisji złożonej z kilku uczonych zostały przedłożone komisji złożonej z innych uczonych. Trwało to kilka dni. Następnie Waszyngton chciał się upewnić, czy nie ma innego wyjścia. I czy konieczne jest użycie bomb atomowych w centrum Nowego Jorku. Potem trzeba było ewakuować ludzi. Na to też stracono sporo czasu.
W końcu tęponosa rakieta ukazała się nad miastem. Ciemnoszara narośl przypominająca jątrzącą się ranę pokryła już dolinę i końcami sięgnęła wierzchołków najbliższych gór.
Pierwsza bomba poleciała w dół.
Oszałamiający wybuch!
Wszystko dokoła napełniło się pożywieniem, ale pojawiło się niebezpieczeństwo przesytu. Energia płynęła nieprzerwanym potokiem, przenikając na wskroś pijawkę, która niesamowicie rosła.
Następne porcje były nadzwyczaj smakowite i z nimi dała sobie radę.
Pijawka rosła, jadła i znowu rosła.
Nowy obóz rozbito o dziesięć mil od południowego krańca pijawki, w opustoszałym miasteczku. Obecnie jej średnica wynosiła sześćdziesiąt mil. Ciągle rosła.
Dwustumilowa strefa wokół pijawki została ewakuowana. Generałowi O’Donnellowi pozwolono użyć bomby wodorowej. Za zgodą uczonych.
— Dlaczego tak zwlekają — kipiał generał. - Pijawkę trzeba natychmiast roznieść na kawałki. Nad czym oni radzą?
— Obawiają się reakcji łańcuchowej — odpowiedział Mikehill — którą może wywołać na Ziemi lub w atmosferze taka koncentracja bomb jądrowych. Mogą nastąpić i inne niebezpieczne zjawiska.
— To może mam ją zaatakować bagnetami? — pogardliwie powiedział O’Donnell.
Mikehill westchnął w milczeniu i usiadł w fotelu. Był przekonany, że każde przedsięwzięcie już w założeniu jest bezsensowne.
Eksperci poprzestali na jednym kierunku działania. Sytuacja stała się tak groźna, że nie usiłowano szukać innych dróg wyjścia prócz próby siły. A pijawce właśnie tego było potrzeba.
Do namiotu generała wszedł Alenson, a za nim jeszcze sześciu uczonych.
— Tak więc mamy znakomitą okazję rozłupać naszą planetę na dwie części — powiedział.
— Wojna to wojna — krótko przeciął O’Donnell. - Więc zaczynamy?
I nagle Mikehill zrozumiał, że O’Donnella wcale nie interesuje, co stanie się z Ziemią. Interesowało go tylko to, że dokona tak niebywałego wybuchu, jakiego jeszcze nie dokonał żaden człowiek.