– Ja nie zapomnę – wydusiła z siebie słabym głosem.
Odwrócił wzrok.
– Nie mogę.zawieźć cię na lotnisko, jak zaplanowaliśmy. Zaplanowali, że zawiezie ją Lance.
– Załatwię kierowcę, który cię odwiezie. Skinęła głową.
– Sowity napiwek zamknie mu usta do chwili, gdy bezpiecznie wyjedziesz. Wszyscy na wyspie poznają prawdę na temat tego, kto tu mieszka, gdy tylko pojawią się zdjęcia, a niektóre z tych zdjęć mogą pojawić się w Internecie już dzisiaj. La Bete wzbudzała zaciekawienie, więc będzie spore poruszenie. W miasteczku wielkości Gustavii nowina rozejdzie się lotem błyskawicy.
Dobry Boże. Wytrzeszczyła oczy. Jej zdjęcia w Internecie?
– Nie bój się – zapewnił ją pospiesznie. – Kilka rzeczy działa na naszą korzyść, jeśli chodzi o trzymanie cię z dala od tego zamieszania. Nikt nie ma żadnego zdjęcia z tobą i Lance'em, tylko kilku wyspiarzy zna twoje nazwisko. Właściwie to przychodzi mi na myśl tylko jedna osoba: kobieta z biura pośrednictwa pracy.
– Oraz agent z biura podróży i kasjer z banku.
– Dobrze, to nie tak dużo. Nie sądzę, żeby to stanowiło problem. Ludzie na St. Barts bardzo chronią sław, które spędzają tu wakacje albo mieszkają. Poza kilkoma oczywistymi wyjątkami, takimi jak zeszła noc. Ale kiedy wyjedziesz z wyspy, będziesz bezpieczna.
Przyszła jej do głowy nowa myśl i na chwilę zapomniała o swoim upokorzeniu. Spojrzała na mężczyznę siedzącego naprzeciwko.
– A co z tobą? Zostajesz. Będziesz musiał teraz znosić ataki prasy?
– Tu? Nie sądzę. St. Barts nie roi się od paparazzich. Ta mała łasica to natręt, ale dość łatwo go unikać. Jest miejscowy i kręci się głównie na plażach, mając nadzieję na zdjęcie gwiazdy opalającej się topless albo plotki o tym, kto z kim spędza czas. – Pomasował czoło. – Powinienem był się domyślić. Nawet wiem, kiedy rozpoznano mnie pomimo przebrania. Dwa dni temu, kiedy jedliśmy lunch w tej kafejce, którą tak lubisz.
Wiedziała, o czym mówił. To była kafejka na świeżym powietrzu wychodząca na zatokę. Nie pamiętała, o czym rozmawiali, ale oboje tak się uśmiali, że musiała otrzeć oczy. Rzucił jej dziwne spojrzenie, jakby z uwielbieniem, i powiedział, że jest „czarująca".
Ale to nie było naprawdę. Nie śmiała się z Lance'em. Śmiała się z tym mężczyzną. Zmarszczyła czoło, próbując wyobrazić sobie go tak zrelaksowanego i szczęśliwego. W jej głowie nie pojawił się żaden obraz.
Pokręcił głową, też pamiętając tamtą chwilę, ale najpewniej w zupełnie inny sposób.
– Siedzieliśmy tuż obok chodnika. Wiedziałem, że to kiepski pomysł, ale ty tak lubiłaś widok stamtąd. Zwykle uważam i obserwuję ludzi, na wypadek spotkania kogoś, kto mógłby mnie rozpoznać, ale byłem rozkojarzony. Kiedy ta mała łasica przechodziła, rozglądając się za gwiazdami, popełniłem błąd. Kiedy go zobaczyłem, schowałem się. Zamiast powoli się odwrócić, gwałtownie się uchyliłem. Spojrzał prosto na mnie. Wyglądał na zaskoczonego, ale sądząc po wyrazie oczu, nie poznał mnie. Uznałem, że jestem bezpieczny. Chyba się pomyliłem, co?
– Chyba tak – odparła sztywno.
Jak okropne musi być takie życie, gdy chowasz się przed ludźmi, którzy chcą naruszyć twoją prywatność.
Siedział w milczeniu dłuższą chwilę, aż wyraz znudzenia na jego twarzy zaczął znikać i cierpienie wypełniło jego spojrzenie.
– Jezu, Amy, nie chcesz na mnie nawrzeszczeć? Nazwać mnie łajdakiem? Powiedz coś.
Wzięła głęboki wdech.
– Chcę tylko wiedzieć… śmiałeś się ze mnie?
– Nie! Nie. Proszę… – Sięgnął po jej dłoń, ale mu się wyrwała. Zaklął, wstał i podszedł do zlewu. Stał i podziwiał ładny widok za oknem. Błękitne niebo obiecywało kolejny cudowny dzień w raju na wyspie.
– Zakochałem się w tobie.
Żołądek boleśnie jej się zacisnął.
– Jak mam ci uwierzyć, skoro okłamałeś mnie w tylu sprawach? Odwrócił się do niej, łapiąc się blatu za sobą.
– Bardzo niewiele z tego, co ci powiedziałem, to były kłamstwa.
– Powiedziałeś mi, że mężczyzna w wieży jest odrażający.
– Nie – odparł powoli. – Powiedziałem, że wyspiarze uważają mężczyznę z wieży za potwora i że bywają dni, kiedy sam ledwo mogę spojrzeć mu w twarz. Każde słowo to prawda. Amy, przyjechałem tu kilka miesięcy temu, bo nie podobało mi się, kim jestem, i musiałem się nad tym zastanowić. Nikt nie powinien przejść przez życie, nie lubiąc samego siebie.
Zmarszczyła brwi, myśląc o tym, jak bardzo kiedyś nie lubiła siebie, ale chodziło tylko o wygląd. Pomijając swoje lęki, nigdy nie nienawidziła swojego wnętrza.
Patrząc na niego, na tego pięknego mężczyznę, który miał chyba wszystko, czego można pragnąć od życia, zastanawiała się, jak to jest, kiedy człowiek czuje się ohydny w środku.
– Potem ty się zjawiłaś – powiedział – i wszystko się we mnie zmieniło. Właściwie to już wcześniej zaczęło się zmieniać, ale ty… wniosłaś do mojego świata… sam nie wiem… światło. Jakbyś wypełniła moje płuca powietrzem, przywróciła mnie do życia i po raz pierwszy byłem naprawdę żywy. Czy to dziwne, że się w tobie zakochałem? – Błagał spojrzeniem, aby mu uwierzyła. – Nie rozumiem, jak mężczyzna może być z tobą dłużej niż pięć sekund i się nie zakochać. Jak może usłyszeć twój śmiech, zobaczyć uśmiech, po prostu być z tobą i cię nie kochać. Nie lubię siebie za bardzo, ale lubię tego człowieka, którym jestem przy tobie. Lubię to, jacy jesteśmy razem. Chciałbym być tym człowiekiem już zawsze.
– O mój Boże. – Zakryła usta i popłakała się. Te słowa wypowiedziane głosem Guya rozdzierały ją na pół. – Też bym tego chciała.
– Niestety nie jestem nim. Ale nie jestem też tym, kim byłem, kiedy tu przyjechałem. Nie bardzo wiem, kim jestem. Wiem po prostu, że nie chcę wracać do swojego starego życia. Jezu – jęknął, kręcąc głową. – Gdyby ostatniego wieczoru nie zaszło to, co zaszło, gdybyś się dowiedziała, kim jestem, w inny sposób, to teraz błagałbym, żebyś wróciła i pomogła mi zrozumieć, kim naprawdę jestem. Może moje prawdziwe „ja" znajduje się gdzieś pomiędzy Guyem i Lance'em i po prostu muszę się nauczyć, jak nim być bez charakteryzacji i chowania się w ciemnościach. Ale wczoraj wydarzyło się to, co się wydarzyło. I teraz nie ma sposobu, żebyśmy byli razem w miejscach publicznych i żeby wszyscy nie zorientowali się, że to ty byłaś na zdjęciach. Znam cię dość, żeby wiedzieć, jak bardzo… „niewygodnie" się z tym czujesz.
Zdała sobie sprawę z tego, o czym on mówi. Nie tylko jej przyjaciele i rodzina dowiedzieliby się o wszystkim, co było już wystarczająco przerażające, ale jeśli zostaną razem, to za każdym razem, gdy Byron przedstawi ją komuś ze swoich znajomych, podając im rękę i uśmiechając się, będzie wiedziała: „Ta osoba widziała mnie nago".
Jego przyjaciele. Bogaci, sławni, piękni ludzie. Większość z nich miała wypielęgnowane w salonach ciała. Może Byron nie nabijał się z niej – nadal nie była pewna, czy w to wierzy – ale reszta świata z pewnością będzie. Ludzie zobaczą ich dwoje razem i powiedzą: „Co Byron Parks robi z tym tłuściochem?".
Nawet bez zdjęć, nawet gdyby straciła resztę nadwagi i nie była już grubasem, nie mogłaby się dopasować do jego przyjaciół. Do ich stylu życia.
Odsunęła tę myśl.
– Nawet gdyby to się nie stało, nie moglibyśmy być razem. Ty masz całkiem inne życie, a ja muszę zaopiekować się Meme.
– Ach tak, twoje obowiązki.
Do bólu dołączyła odrobina złości.
– Nie każdy może robić w życiu po prostu to, co zechce. Niektórzy mają obowiązki, których nie mogą ignorować.