Czy ktokolwiek, kto wie, gdzie była i co robiła, poskłada to w całość? Na szczęście nikt nie wspominał na okładce o St. Barts, więc osoby, które mogłyby się zorientować: Maddy, Christine, Elda i Meme, musiałyby przeczytać cały artykuł. Ponieważ żadna z nich nie czytywała takich pisemek, Amy czuła się względnie bezpieczna.
Co do artykułu, też okazał się nieprzyjemny. Autor twierdził, że Byron, który ma złamane serce z powodu rozstania z Gillian Moore, związał się z pulchną gospodynią, szukając pocieszenia.
Kiedy nieco ochłonęła, napisała w e-mailu: Cóż, wszystko to było do przewidzenia.
Byron: I nic się nie zgadza. Kiedy Gillian mnie rzuciła, bynajmniej nie złamała mi serca – Oprzytomniałem tylko, bo zdałem sobie sprawę, że nie podoba mi się mój styl życia. A co do głupot typu „pulchna", to obrażają tak kobiety na każdym kroku. Sugerują, że kobieta, która nie odpowiada ich definicji seksowności, może złapać mężczyznę, wykorzystując jego słabość po zawodzie miłosnym. Mógłbym za to zabić. Ale co z tobą? Radzisz sobie?
Amy: Nie wiem. Czuję się trochę roztrzęsiona, ale jakby to do mnie nie dotarło. Nie mogę sobie wyobrazić, jak bym się czuła, gdyby widać było moją twarz. A jak ty się masz?
Byron: Przede wszystkim jestem wkurzony. Ale to minie. Kilka osób spojrzało na mnie dziwnie, kiedy poszedłem, do sklepu kupić pismo, ale z drugiej strony mnóstwo ludzi gapiło się i szeptało, już gdy darowałem sobie bródkę i perukę. Fakt, że La Bete wyszła z wieży, to wielka nowina w Gustavii w tym tygodniu. Muszę przyznać, że brakuje mi Lance'a. Naprawdę cieszyłem się, będąc zwykłym gościem. Nigdy wcześniej tego nie miałem.
Amy skrzywiła się, pisząc: Więc pewnie wszyscy mężczyźni pracujący w forcie wiedzą, że to ja, nawet jeśli tu nikt nie wie. To naprawdę żenujące.
Byron: Tak mi przykro, Amy. Nie tylko z tego powodu, ale wszystkiego. Myślisz, że kiedyś mi to wybaczysz? Nie chciałem cię zranić. Wiem, że nigdy nie będziemy mogli być razem, że nigdy nie będę mężczyzną, o którym myślałaś, że go pokochałaś, ale może moglibyśmy zostać przyjaciółmi? Po prostu przyjaciółmi. Nie chcę bardziej naciskać.
Amy zastanawiała się nad tym długo i intensywnie przez resztę dnia. Zdjęcia w kioskach nie zmieniły właściwie jej życia, nie licząc wstydu, który przeżywała w głębi duszy. Pracowała w biurze, jak to robiła od lat, odbierała telefony od ludzi, którzy szukali niani, słuchała, jakie mają plany podróży, myślała o miejscach, do których chciałaby pojechać. Tego popołudnia namówiła Meme, żeby wyszła na dwór i pomogła jej przygotować ogród na przyjęcie.
Elda miała rację: Meme potrzebowała powietrza i ruchu. A Guy – nie, Byron – miał rację, że jeśli Amy będzie równie stanowcza wobec babci, jak była wobec niego, wywalczy zmianę. Więc kiedy Meme narzekała, że czuje się zbyt słabo, żeby robić coś więcej niż siedzieć i patrzeć, Amy postawiła stołek obok rabaty i wcisnęła babci sekator do rąk. W pierwszej chwili Meme oniemiała, potem zaczęła wydziwiać z powodu plamki wątrobowej na ramieniu, która z pewnością była rakiem skóry od słońca, ale Amy zmusiła się, przywołując całą siłę woli, żeby to zignorować.
Myślenie o Byronie stanowiło dobrą odskocznię. Ze wszystkich rzeczy, które powiedział, dwie zrobiły na Amy największe wrażenie: sprawiało mu przyjemność bycie zwykłym facetem, a kiedy dorastał, najbardziej lubił mieszkać w maleńkim domu z kurczakami i kozami, gdzie naprawdę mógł być sobą. Całe życie spędził jako syn legendarnego producenta Hamiltona Parksa i słynnej modelki Fantiny Follet. Ilu ludzi to wykorzystywało? Jak często ludzie zaprzyjaźniali się z nim ze względu na jego powiązania?
Nic dziwnego, że się ukrył, aby wszystko sobie przemyśleć. Pewnie nie miał nikogo, komu mógłby zaufać i zwrócić się w czasie kryzysu emocjonalnego. Pomyślała o Maddy i Christine i wyobraziła sobie, o ile jej życie byłoby trudniejsze bez nich. Ale w tej chwili nie mogła się do nich zwrócić. Miała tylko Byrona. Był jedyną osobą, która naprawdę wiedziała, przez co Amy przechodzi.
Tego wieczoru, po wypłakaniu się przed komputerem napisała w końcu: Przebaczam ci. I tak, możemy być przyjaciółmi. Myślałam o wszystkim, co się wydarzyło, i widzę, że rzeczywiście starałeś się mnie chronić. Ale nie przyjęłabym odpowiedzi odmownej, więc muszę też wziąć na siebie część winy. Nadal mam wrażenie, jakby mężczyzna, w którym się zakochałam, umarł i ciężko mi, bo nie mogę się z nikim podzielić rozpaczą.
Byron: Możesz ze mną. Możesz się podzielić ze mną wszystkim. Żałuję, że nie jestem teraz przy tobie, żeby cię przytulić, o ile byś mi pozwoliła.
Pozwoliłaby mu? Nie było go przy niej, więc to czysto hipotetyczne pytanie. Zamiast tego zapytała: Jakie masz teraz plany, skoro wyszedłeś z ukrycia? Wrócisz do Kalifornii?
Byron: Nie. Zostawię sobie tam dom, ale będę mieszkał w forcie. Sporo o tym myślałem i doszedłem do wniosku, że znaczną część pracy mogę wykonywać tutaj.
Amy: Masz pracę? Wiem, że jesteś związany z przemysłem filmowym, ale dla mnie to zawsze wyglądało, jakbyś tylko chodził na przyjęcia z mnóstwem sławnych ludzi. Trudno mi sobie wyobrazić ciebie w biurze, przy pracy.
Byron: Właściwie przyjęcia w pewnym sensie są moim miejscem pracy. Jestem producentem scenariuszy.
Amy: Kim?
Byron: Agenci przysyłają mi scenariusz albo książki, które chcieliby przerobić na filmy. Kiedy znajduję coś, co mi się podoba, kupuję to, a potem chodzę na przyjęcia, gdzie mogę zainteresować swoim projektem aktorów z wielkimi nazwiskami, reżysera lub producenta filmowego, a potem sprzedaję całość wytwórni ze sporym zyskiem.
Amy: Wygląda to na zabawną pracę.
Byron: Bo jest – Ale to, co najbardziej lubię, to akurat nie chodzenie na przyjęcia, tylko ten dreszczyk, kiedy odkrywam naprawdę świetną historię, a potem widzę, jak zamienia się w film. To zniszczy moją reputację znudzonego cynika, chociaż właściwie mam już dość tego wizerunku, więc co mi tam… w każdym razie premiera filmu, który przygotowałem do produkcji, a wcześniej patrzenie, jak nabiera kształtu, to po prostu niesamowite uczucie.
Amy: Żartujesz? Wyobrażam sobie, jakie to musi być niesamowite. Ale jakim cudem się z tym nie zdradzasz? Widziałam twoje zdjęcia z premier i zwykle niewiele ci brakuje do ziewania… Mogę tylko powiedzieć, że jesteś lepszym aktorem od tych na ekranie.
Byron: Cóż, ale już mam dość grania. Do tego wniosku doszedłem po miesiącach siedzenia w wieży. Mam śmiertelnie dość grania. Wszyscy moi starzy przyjaciele będą musieli przyzwyczaić się do nowego mnie. Co do pracy, to mogę spokojnie czytać scenariusze tutaj, a potem wykonywać wstępną robotę przez telefon albo zapraszając ludzi na spotkania do siebie. Nie sądzę, żebym miał jakiś kłopot z namówieniem aktorów i producentów, żeby przylecieli na Karaiby na weekendowe przyjęcie. Gdyby nie te cholerne zdjęcia, poprosiłbym cię, żebyś odgrywała rolę gospodyni. Fort byłby jak dom twoich dziadków, gdzie zapraszalibyśmy do siebie świat.
Amy myślała o tym, gdy przygotowywała wieczór panieński, co dziwnie pasowało do sytuacji. Wieczór będzie pierwszym przyjęciem w ogrodzie dziadków od czasu śmierci matki. Jeszcze raz namówiła Meme do pomocy. Zaplanowały razem menu i świetnie się bawiły, siedząc nad książkami kucharskimi, dyskutując o dekoracjach i przypominając sobie dawne przyjęcia. Wspomnienia dobrze robiły Meme. Zwykle unikały rozmów o mamie Amy, więc teraz miło było przypomnieć sobie szczęśliwe czasy.