Amy zagryzła usta, żeby powstrzymać radość, która w niej narastała, gdy odpisywała: Może powinnam była powiedzieć, że co prawda nie zrobię tego za żadne skarby świata, ale zrobię to z miłości. Prosiłam cię, abyś odważył się pokazać twarz. Czy mogę mniej wymagać od siebie?
Byron: Mówisz, że mnie kochasz? Mnie, a nie Guya?
Amy: Myślę, że to po prostu różne oblicza tego samego mężczyzny. Jesteś i Guyem, i Lance'em, i Byronem. Tym, co w tych trzech najlepsze. I tak, kocham cię. Ale muszę cię ostrzec. Jestem staroświecką dziewczyną, która właśnie zmieniła zdanie co do małżeństwa. Jeśli mam to zrobić, to chcę chociaż wiedzieć, że istnieje szansa na rodzinę i związek do grobowej deski. Więc jeśli pytasz mnie, czy jestem pewna, ja zapytam cię o to samo. Jesteś pewien, że tego chcesz?
Upłynęło kilka minut, kiedy czekała w agonii na jego odpowiedź. Może prosiła o zbyt wiele tak od razu. Może powinna po prostu powiedzieć, że jest gotowa być z nim widywana i od tego zacząć. Ale naprawdę nagle i dość desperacko zapragnęła ślubu i dzieci, i reszty życia u boku tego mężczyzny.
Byron napisał w końcu: Odpowiem ci jutro.
Omal się nie rozpłakała, gdy popatrzyła na monitor. Zebrała się na odwagę, żeby poruszyć temat małżeństwa, a on kazał jej czekać na odpowiedź do jutra? Jak mógł jej to robić? Nie wiedział, jakie to straszne?
I dlaczego właśnie jutro – ze wszystkich dni? Czy jej życie musiało balansować na linie? Musiała wziąć się w garść, bo była gospodynią wieczoru panieńskiego. Jak ma przebrnąć przez ten dzień i nie załamać się kompletnie?
Rozdział 19
Marzenia nie spełniają się same. Urzeczywistniamy je swoją wiarą, odwagą i determinacją.
Jak wieść idealne życie
– Amy, jak dobrze cię widzieć! – wykrzyknęła Maddy, gdy tylko Amy otworzyła frontowe drzwi.
Amy ledwie zerknęła na promienny uśmiech i zuchwałe rude włosy przyjaciółki, a już wylądowała w jej objęciach. Odpowiedziała z równym entuzjazmem.
– Tak się cieszę, że tu jesteś.
– Niech ci się przyjrzę.
Maddy odsunęła się na wyciągniecie rąk, równie barwna jak zawsze w półprzezroczystej pomarańczowej bluzce, z paskiem na biodrach i hipisowskiej spódnicy o zwariowanym wzorze. Rozpromieniła się z aprobatą, widząc kremowe kuse spodnie i top bez rękawów, na który Amy zarzuciła kolorową, jedwabną koszulę, która sięgała jej do połowy uda. Wesoły naszyjnik i kolczyki dopełniały tropikalnego wizerunku.
– Wyglądasz cudownie! – oznajmiła Maddy. -I strasznie podoba mi się twoja fryzura. Cudnie, seksowne loki i rozjaśnione pasemka.
– Dzięki. – Amy zaśmiała się, próbując z całych sił się nie rozpłakać. Przez ostatni list nerwy miała napięte jak postronki i wszystko mogło się wydarzyć.
– Och – Maddy zwróciła się do dwóch starszych kobiet stojących za nią. – Znasz moją mamę, panią Howard, a to matka Joego, Mamma Fraser.
– Witam. – Amy powitała obie kobiety.
Matka Maddy wyglądała tak nieśmiało i szaro, że Amy nigdy nie mogła pojąć, skąd u przyjaciółki tak ognisty temperament.
– Miło mi wreszcie cię poznać. – Mamma Fraser, adopcyjna matka Joego, uśmiechnęła się przyjacielsko.
Chociaż kuśtykała o lasce, żywe iskierki w oczach mówiły, że chętnie zajęłaby się całym światem. Zupełnie inna kobieta niż Meme, chociaż obie były wdowami w podobnym wieku.
– Proszę wejść dalej – powiedziała Amy. – Przyjęcie jest na tyłach.
– Christine już przyjechała? – zapytała Maddy, gdy szły przez salon.
– Przed chwilą. Mówiła coś o Alecu i Joe, że spędzają razem dzień, żeby uzgodnić ostateczne plany.
– Aha – potwierdziła Maddy. – Naprawdę się zaprzyjaźnili w ciągu ostatnich tygodni, to po prostu cudowne. Cieszy mnie myśl, że nasi mężowie są kumplami.
– To mile. – Amy uśmiechnęła się szczerze, chociaż z lekkim roztargnieniem.
Zastanawiała się, czy zdoła się wymknąć i sprawdzić pocztę – może przyszła już odpowiedź od Byrona? A jeśli przyszła, ale on stwierdził, że wcale nie jest zainteresowany małżeństwem? Jeśli napisał, że nie chce niczego poważniejszego od wspólnego mieszkania bez zobowiązań? Całkiem by się załamała i popsuła wieczór panieński.
Śmiech i kobiece głosy zabrzmiały głośniej, gdy otworzyła przesuwane szklane drzwi.
– O rety – zachwyciła się Maddy, gdy wyszły na patio i zobaczyły zatłoczony ogród. – Amy, przeszłaś samą siebie.
– Dziękuję. – Rozejrzała się, żeby się upewnić, że wszystko jest w porządku.
– Była w takiej rozsypce, nakrywając do stołów, że równie dobrze mogłaby zapomnieć o czymś podstawowym, jak obrusy albo serwetki. Ale wyglądało na to, że niczego nie przegapiła.
Kilka małych, okrągłych stolików nakrytych białymi obrusami i w otoczeniu białych, składanych krzeseł stało na soczystozielonym trawniku w barwnym ogrodzie. Zdobiły je bukiety w staromodnych czajniczkach i imbryczkach. Sznury z maleńkimi białymi dzwoneczkami zwieszały się z rozpostartych gałęzi dębu, który ocieniał teren. Dwa większe stoły ustawiono na brzegu trawnika pod wysokim żywopłotem. Poczęstunek przygotowany przez Amy i Meme – bułeczki, fantazyjne ciasteczka, kanapeczki w kształcie serc – stał na jednym stole, na drugim leżały prezenty. Większość gości już się zjawiła – przyjaciółki i krewne obu panien młodych.
Amy zauważyła Christine rozmawiającą z jedną z kobiet z pogotowia. Doktor Christine Ashton jak zawsze wyglądała elegancko w szarych spodniach i kremowej bluzce. Blond włosy spływały jej po plecach, lśniące i proste. Kiedy tylko Christine zobaczyła przyjaciółki, podeszła uściskać Maddy.
– Wreszcie jesteś.
– Przepraszam za spóźnienie – odparła Maddy. – Nasz lot tak się wczoraj wieczorem opóźnił, że ciężko było zerwać się dziś rano.
– U mnie tak samo – odparła Christine i wyciągnęła dłoń do matki Maddy. – Witam, pani Howard. Miło znowu panią widzieć. A pani musi być Mammą Fraser. – Kiedy starsze kobiety odpowiedziały na powitanie, Christine odwróciła się do Amy. – Teraz, kiedy już jesteśmy w komplecie, nasza trójka musi siąść na porządne, babskie pogaduchy. Dziś wieczór.
– Zdecydowanie – przytaknęła Maddy i rzuciła Amy znaczące spojrzenie.
Wyraz oczu obu przyjaciółek powiedział jej, że zamierzają wydusić z niej wszystko na temat Guya. Na samą myśl Amy zacisnął jej się żołądek.
– Przedstawię was wszystkim.
Poprowadziła małą grupkę do stolika, gdzie rządziła Meme z matką Christine i jej bratową. Widząc je, Amy odniosła wrażenie, że dawna Meme, królowa towarzystwa, powróciła do życia. Meme upięła wysoko siwe włosy i włożyła najlepszą, różową sukienkę z koronkowym kołnierzykiem i mankietami.