– O mój Boże! – Maddy pochyliła się i wyściskała ją.
Christine uścisnęła ją zaraz potem.
– To cudownie. Za rok będę ciocią dwójki szkrabów, przecudnie.
Amy przycisnęła dłoń do niemal płaskiego brzucha, pełna zadziwienia.
– I pomyśleć, że tak się męczyłam, żeby schudnąć, a teraz wariuję ze szczęścia na myśl, że znowu się zaokrąglę.
– Ale w zupełnie inny sposób – zauważyła Maddy.
– Prawda. A co z tobą i Alekiem? Nadal nie myślicie o dzieciach? – zapytała Amy.
– Niczego w naszym życiu nie brakuje i jesteśmy absolutnie szczęśliwi – odparła Christine. – Wystarczy mi bycie ciotką, choćby przyszywaną.
– I dobrze – pokiwała głową Amy. – Każdy ma własną definicję idealnego życia i chyba każda z nas to znalazła.
– Zgadzam się, ale Christine będzie ciotką nie tylko przyszywaną- odparła Maddy. – Dużo ostatnio o tym myślałam, o tym, jak każda z nas musiała sobie poradzić z rodzinnym obciążeniem, zaakceptować samą siebie i znaleźć szczęście. I doszłam do wniosku, że istnieją dwa rodzaje rodzin. Jedna, w której się rodzisz, i druga, którą wybierasz. – Spojrzała na nie, a potem na mężczyzn wygłupiających się w basenie jak dzieciaki. – Więc chciałabym wznieść toast za rodzinę mojego serca.
Wszystkie trzy uniosły szklanki.
– Za rodzinę – powiedziała Amy.
– I za nas – uśmiechnęła się Christine, bo znalazłyśmy sposób na idealne życie.
JULIE ORTOLON