Выбрать главу

– Dlaczego do mnie nie zadzwoniłaś? Nie wysłałaś też SMS-a.

Znów zamrugałam, starając się nie poddawać sile jego przyciągania i zacząć myśleć jasno.

– Heath, bo to nie ma sensu. Nic nie może się dziać między nami – powiedziałam rozsądnie.

– Przecież wiesz, że już coś zaszło między nami.

Potrząsnęłam głową i już otwierałam usta, by mu wytłumaczyć, dlaczego się myli, ale nie dopuścił mnie do słowa.

– Co się stało z twoim znakiem? Zniknął!

Nie podobał mi się ten podekscytowany ton, naskoczyłam na niego.

– Heath, znowu nie masz racji! Znak nie zniknął. Jest po prostu przykryty, a to dlatego, żeby głupi ludzie nie panikowali. – Udałam, że nie widzę wyrazu przykrości, jaki pojawił się na jego twarzy, przez co straciła swój dojrzały wygląd i ukazała znane mi oblicze fajnego chłopaka, za którym kiedyś szalałam. – Heath – Powiedziałam tym razem łagodnie. – Mój Znak nigdy nie zniknie. W ciągu najbliższych trzech lat albo stanę się wampirem, albo umrę. Istnieją tylko te dwie możliwości. Nigdy już nie będę taka jak przedtem. I między nami też nie będzie tak, jak było. – Zamilkłam, ale zaraz dodałam: – Przykro mi.

– Zo, ja to rozumiem. Ale nie rozumiem, dlaczego ma to oznaczać dla nas koniec.

– Heath, skończyliśmy ze sobą, jeszcze zanim zostałam Naznaczona. Nie pamiętasz?

Zamiast upierać się przy swoim, jak to miał w zwyczaju, teraz, nadal patrząc mi w oczy, poważny i trzeźwy, odpowiedział:

– To dlatego, że zachowywałem się jak idiota. Ty nie znosiłaś, jak byłem pijany czy na haju. I miałaś rację. Więc przestałem pić i palić. Obecnie koncentruję się na grze w piłkę, na stopniach, bo chcę dostać się na OSU. – Uśmiechnął się do mnie z wdziękiem małego chłopca, co zawsze, od trzeciej klasy, mnie rozbrajało. – Tam wybiera się też moja dziewczyna. Będzie weterynarką. Wampirką weterynarką.

– Heath, ja… – Zawahałam się, z trudem próbując przełknąć gulę, która nagle stanęła mi w gardle, sprawiając, że zachciało mi się płakać. – Nie jestem pewna, czy nadal chcę zostać weterynarką, a jeśli nawet, to wcale nie znaczy, że będziemy mogli być razem.

– Spotykasz się z kimś – powiedział bez złości, ale z bezbrzeżnym smutkiem. – Niewiele zapamiętałem z tamtej nocy. Za każdym razem kiedy staram się sobie przypomnieć szczegóły, wszystko się zlewa w jeden niewyraźny koszmar, z którego nie daje się nic sensownego wyłowić, poza tym zawsze wtedy dostaję silnego bólu głowy.

Siedziałam nieporuszona. Wiedziałam, że ma na myśli obchody święta Samhain, kiedy przyszedł tam za mną, a Afrodyta straciła kontrolę nad duchami. Heath wtedy omal nie umarł. Erik też tam był i zachował się niczym prawdziwy wojownik (tak powiedziała Neferet), gdy stanął w obronie Heatha i pokonał widma, dając mi czas na utworzenie kręgu i odesłanie duchów tam, skąd przyszły. Kiedy ostatnio widziałam Heatha, był nieprzytomny i krwawił z powodu licznych ran. Neferet zapewniła mnie, że go uleczy i sprawi, iż wspomnienia z ej nocy będzie miał zasnute mgłą. Jak się okazało, była to całkiem gęsta mgła.

– Heath, zapomnij o tej nocy. Było, minęło, lepiej, żebyś…

– Wtedy ktoś był tam z tobą – przerwał mi. – Chodzisz z nim?

Westchnęłam.

– Tak.

– Zo, daj mi szansę, bym cię odzyskał.

Potrząsnęłam głową, mimo że słowa te zapadły mi w serce.

– Nie, Heath, to niemożliwe.

– Ale dlaczego? – Wyciągnął do mnie rękę przez stół i nakrył nią moją dłoń. – Nie interesuje mnie cała ta wampirologia. Dla mnie nadal jesteś Zoey, tą samą Zoey, jaką znam od zawsze. Pierwszą dziewczyną, którą pocałowałem. Zoey, która zna mnie lepiej niż ktokolwiek inny na świecie. Zoey, o której śnię co noc.

Doszedł mnie zapach jego ręki, nęcący, wspaniały. Poczułam pod swoimi palcami jego tętno. Nie chciałam mu tego mówić, ale musiałam. Spojrzałam mu prosto w oczy i powiedziałam:

– Nie zapomniałeś o mnie tylko dlatego, że posmakowałam twojej krwi wtedy, pod murem naszej szkoły, i zostaliśmy Skojarzeni ze sobą. Pamiętasz mnie teraz, ponieważ tak się zawsze dzieje, kiedy wampir albo, jak się okazuje, nawet adept, spróbuje krwi ludzkiej ofiary. Neferet, nasza starsza kapłanka, twierdzi, że nie całkiem zostałeś jeszcze Skojarzony ze mną i jeśli będę się trzymała z daleka od ciebie, w końcu zauroczenie minie, staniesz się na powrót normalny i zapomnisz o mnie. Dlatego tak postępuję – dokończyłam pośpiesznie. Spodziewałam się, że spanikuje, nazwie mnie potworem albo jakoś tak, nie miałam jednak wyboru, a teraz kiedy już wiedział, mógł spojrzeć na to wszystko z innej perspektywy.

Jego głośny śmiech przerwał moje spekulacje. Odrzuciła głowę do tyłu i śmiał się serdecznie, jak to on potrafił, całym sobą, co mnie znów wzruszyło. Uśmiechnęłam się do niego.

– O co chodzi? – zapytałam, starając się przybrać poważną minę.

– Oj, Zo, nie rozśmieszaj mnie. – Ścisnął mocniej moją rękę. – Szaleję za tobą, od kiedy skończyłem osiem lat. Jak to może mieć cokolwiek wspólnego z tym, że spróbowałaś mojej krwi?

– Heath, uwierz mi, ze jesteśmy Skojarzeni.

– No i fajnie. – Uśmiechnął się do mnie szeroko.

– Też będzie fajnie, kiedy przeżyję cię o kilkaset lat?

– To chyba nie takie znów nieszczęście, kiedy facet, powiedzmy, pięćdziesięcioletni, może się pochwalić, ze jego dziewczyna to młoda, atrakcyjna, seksowna wampirzyca.

Wzniosłam oczy do nieba. Ależ z niego dzieciak.

– Wiele innych rzeczy trzeba jeszcze wziąć pod uwagę.

Kciukiem pocierał wierzch mojej dłoni.

– Zawsze wszystko komplikujesz. Ja i ty, cóż więcej trzeba brać pod uwagę?

– Jest jeszcze parę spraw, nad którymi należy się zastanowić, Heath. – Coś przyszło mi do głowy, więc zmieniając temat, zapytałam z pozornie niewinną minką: – A jak się ma moja była najlepsza przyjaciółka, Kayla?

Nie zrobiło to na nim najmniejszego wrażenia. Wzruszył ramionami.

– Pojęcia nie mam. Prawie już jej nie widuję.

– Dlaczego? – Wydawało mi się to dziwne. Nawet jeśli nie umawiał się z Kaylą, to należeli oboje do tej samej paczki, do której i ja należałam, spotykającej się od lat.

– Bo to już nie to, co było. Nie podoba mi się, co ona opowiada. – Nie patrzył na mnie.

– Na mój temat? – chciałam się upewnić.

Kiwnął głową.

– A co ona mówi? – Nie była pewna, czy bardziej mnie to bulwersowało czy sprawiało przykrość.

– Takie tam rzeczy… – Nadal na mnie nie patrzył.

Zmrużyłam oczy.

– Pewnie myśli, że mam coś wspólnego ze śmiercią Chrisa.

Wzruszył bezradnie ramionami.

– Nie że ty, w każdym razie wyraźnie tego nie powiedziała. Uważa, że to sprawka wampirów, ale wielu ludzi tak myśli.

– A ty? – zapytałam łagodnie.

Teraz na mnie spojrzał, i to ostro.

– W żadnym wypadku! Ale dzieje się coś niedobrego. Ktoś porywa naszych graczy. Dlatego tutaj przyszedłem. Rozklejam ulotki ze zdjęciem Brada. Może ktoś widział, jak do porywano.

– Przykro mi z powodu Chrisa. – Oplotłam palcami jego rękę. – Wiem, że się przyjaźniliście.

– Cholera! Nie mogę uwierzyć, że on nie żyje. – Przełknął z trudnością, wiedziałam, że stara się nie rozpłakać. – Myślę, że Brad też nie żyje.

Również tak uważałam, ale nie chciałam tego głośno mówić.

– Może nie. Może go znajdą.

– Cóż, może… Zaczekaj, pogrzeb Chrisa odbędzie się w poniedziałek. Pójdziesz ze mną?

– Heath, nie mogę. Czy wiesz, co by się działo, gdyby adeptka pokazała się na pogrzebie ludzkiego młodziaka, zabitego, jak większość myśli, przez wampiry?